recenzja

Kłopotliwa fortuna | Rafał Kosik, Amelia i Kuba. Złota karta

Pozory mylą. Warto o tym pamiętać, gdy – dajmy na to – ktoś zechce nam podarować okrągły milion.  

Najnowsza odsłona serii książek dla dzieci „Amelia i Kuba” Rafała Kosika to tak naprawdę przejrzysta lekcja podstaw ekonomii. Nie tylko zresztą dla najmłodszych. Ale spokojnie: całość obudowana jest pasjonującą przygodą z elementami magii, w której to co najważniejsze przekazane zostaje jako element fabuły pełnej wypraw do mrocznych podziemi, wyścigu z czasem i niebezpiecznych eksperymentów naukowych.   

Pierwszą lekcję, by nie ufać pozorom, bohaterowie otrzymują zaraz na początku. Oto ojciec jedenastoletniego Kuby i sześcioletniej Mi otrzymuje bilety na koncert. Biletów jest dość, by na wydarzenie załapać mogli się też przyjaciele Kuby: Amelia i Albert, superinteligentny chłopiec z Zespołem Aspergera. Problem w tym, że nikt nie wie, jakiej muzyki przyjdzie im słuchać, bo jedynym słowem jakie widnieje na biletach jest „niespodzianka”. Każdy zawierza więc własnemu przeczuciu, co nie może skończyć się dobrze. Szczególnie, gdy w całą sprawę wmieszają się nie dość że złe, to jeszcze nadprzyrodzone moce.

Wystarczy powiedzieć, że dzieciaki wpadają w niezłe tarapaty, z których wydostanie się graniczy z cudem. Tak się może zdarzyć, gdy nie doczytasz tego, co napisane jest drobnym druczkiem, oddasz się szałowi konsumpcjonizmu, lub zwyczajnie zapomnisz na chwilę o tym, co naprawdę ważne. Konsekwencje tych przeoczeń są u Kosika bardzo konkretne, namacalne, nie ma tu taryfy ulgowej. No z pieniędzmi nie ma żartów. To być może najważniejsza lekcja – nic tak naprawdę nie jest za darmo. W ten czy inny sposób trzeba zapłacić za wszystko, co pragniemy mieć. Ale jest tu i inna lekcja: ufanie pozorom to krótkowzroczność – nie tylko wtedy, gdy dajemy się przez to oszukać, ale i wtedy, gdy nie potrafimy dostrzec, że są wokół ludzie, którzy chcą nam pomóc zupełnie bezinteresownie.   

Ale co ważne, Kosik nie pisze pod tezę. Czytelnik nie dostaje więc prostej recepty, jedynie słusznego nakazu postępowania, lecz tym, co ma zobaczyć są konsekwencje zachowań. Tych właściwych i tych nie całkiem mądrych. Każde z nich bowiem może wpędzić w tarapaty, bo nawet czynienie dobra,  przez nieuczciwych może być postrzegane jako błąd, za który zostaniemy ukarani. 

Autor pokazuje, do czego prowadzą konkretne decyzje młodych bohaterów, z natury przecież dobrych, uczynnych dzieciaków, nagle zachłyśniętych uzyskaną przypadkiem fortuną. Widzimy więc jakie popełniają błędy, gdy gromadzą przedmioty zbędne, bez umiaru folgują swoim zachciankom. Ale to nie znaczy przecież, że samo posiadanie, zarabianie, pomnażanie pieniędzy jest złe. Na prostym przykładzie autor pokazuje choćby jak działa gospodarka, jak można mądrze wykorzystać majątek do zbudowania rentownego biznesu opartego na zasadzie podaży i popytu (dość powiedzieć, że to książka bardzo aktualna, w której zaczyna się już panoszyć koronawirus). Pokazuje też istotę dobroczynności, dzielenia się majątkiem z tymi, którzy są w potrzebie.

I jeszcze jedno: przewodnikiem dla młodych ludzi jest w tej przygodzie książka – legenda o Złotej Kaczce. Nie sposób przejść obojętnie wobec jeszcze i tej lekcji, którą dostajemy od Rafała Kosika, że także literatura może być dla nas ratunkiem.

Rafał Kosik, Amelia i Kuba. Złota karta
Powergraph, Warszawa 2020

%d bloggers like this: