„Linia” Elise Karlsson to opowieść o korpodziewczynie, żyjącej w korpoklatce i oddychającej powietrzem wypełnionym stresem, adrenaliną i samotnością. To świat, który znany jest wielu z nas, pracowników umysłowych, prędzej czy później docierających do szklanych budynków, w których kuszą nas obietnice awansu i morze możliwości. Niektórych z nas wir pracy wciąga na zawsze, większość wypluwa, po to tylko, byśmy zrozumieli, że najgorsze klatki to te, do których chętnie sami wchodzimy.

Emma długo szukała pracy, jest więc szczęśliwa, mogąc pracować w dobrze prosperującej, prestiżowej firmie: wydawnictwie specjalizującym się w poradnikach, które uczą jak dobrze żyć i efektywnie pracować. Bohaterka poświęca całe swoje życie pracy – firmowym zebraniom, wyjściom na lunch z koleżankami i kolegami z biurka obok, spotkaniom gwiazdkowym i nerwom towarzyszącym redukcjom etatów. Wykonuje swoją pracę z gorliwością godną niewspółmiernie większej sprawy, a jej życie osobiste zostaje zredukowane do zadurzenia się w koledze z biura. „Linia” to niemal realistyczny obraz życia współczesnej korporacji, jej dalece trwałych i identycznych w każdej kulturze mechanizmów, w których człowiek jest zaledwie niewiele wartym trybikiem.
Linia
ŻEBROWSKA: Powieść Karlsson ma postać pamiętnika, dziennika – jest kolekcją luźnych zapisków, układających się w przygnębiającą całość. Główna bohaterka i zarazem narratorka często używa metafory linii – nieprzekraczalnej granicy, która oddziela mikroświat danej korporacji od świata zewnętrznego, dzieli na swoich, posiadających identyfikator i obcych, którym wstęp do biura wzbroniony. Linia to również sposób rozumienia życia przez główną bohaterkę – nie jest ona osobą skłonną do autorefleksji, czynienia podsumowań, a powroty do przeszłości są jej obce. Żyje tym, czym aktualnie żyje jej korporacja, karmi się treściami, które są tematem biurowych rozmów. Wydawnictwo, w którym pracuje, publikuje coraz to nowsze poradniki na temat dobrego życia. Treści tych książek, cytowane w powieści, nie są niczym innym niż pustosłowiem, mającym przynieść przychód i przełożyć się na słupki sprzedaży lub wykresy liniowe, prezentujące stały wzrost.
Linia prosta rzadko występuje w naturze, jednak w wyizolowanym środowisku wielkich firm jest niezwykle częstym zjawiskiem. Tytułowa „Linia” pokazuje, jak bardzo nienaturalnym i wyabstrahowanym z rzeczywistości tworem są korporacje, w których wszystko, co wystaje poza wyznaczone ramy, jest niepożądane i zbędne.
NIEWIŃSKA: Podczas czytania tej powieści ogarnął mnie smutek. To przecież historia życia zredukowanego do korpo-boksu. Nie, nie mam osobiście takich doświadczeń, więc trudno mi jest odnieść przeżycia bohaterki do siebie. Czytam, obserwuję i jest mi coraz ciężej – zadaję sobie pytanie jak można tak przykroić sobie życie do tego, co tak bardzo ogranicza? Czy mówimy już o uzależnieniu, obsesji czy po prostu takie jest życie większości, a ja funkcjonuję na marginesie wszechświata? Dopiero teraz rozumiem, co dzieje się za błyszczącymi szybami wielkich biurowców. I dlaczego ich pracownicy tak namiętnie siedzą po godzinach. Dlaczego godzą się na wyśrubowane warunki, dlaczego, pomimo ciągłych narzekań, nigdy nie zrezygnują ze swojej pracy.
Czytałam i słyszałam wiele historii o życiu w korpo. Ale nikt mi tego tak dokładnie nie wyłożył „od środka”. Z poziomu głowy i emocji, które są mocno trzymane na wodzy i mają służyć wyłącznie jednemu celowi. Tylko jaki to cel? Może jeszcze tego nie odkryłam. Na razie mam wrażenie, że celem jest nie nastąpić na linię. Czym się to różni od dziecięcej obsesji? Nie wiem, może tak naprawdę niczym.
Lęk
ŻEBROWSKA: Suche, oszczędne w słowa zdania, okrojone z emocji, proste. Wywołują smutek i przywołują kogoś, kogo ma w otoczeniu niemal każdy z nas. Kobiety i mężczyźni szukający aprobaty, liczący na pochwały i splendor, niepewni własnej wartości, wciągnięci w tryby korporacyjnych norm, arbitralnie narzuconych zasad – z obawy przed odrzuceniem, samotnością, z lęku przed niedziałaniem i spojrzeniem głębiej w swoje pragnienia, przyjrzeniem się swojemu życiu, pozbawionemu korporacyjnej ortezy. Lęk nie jest silnie artykułowany przez bohaterkę, wydaje się, że nie do końca sobie go uświadamia, jednak wiele jej działań wskazuje na to, że obawia się, czym i kim stałaby się, gdyby została pozbawiona pracy. Czy jest jeszcze jakakolwiek Emma pod starannie skonstruowaną postacią korpopracownicy? Czy jest w stanie jeszcze cokolwiek ją poruszyć, co nie jest zapisane czarno na białym na firmowym papierze? Czy wreszcie istnieje jakiekolwiek życie poza korporacją?
NIEWIŃSKA: A co, jeśli właśnie w ten sposób bohaterka tłumi swój lęk? Przecież wygodniej jest dostosować się do narzuconych norm, niż je zbudować. Łatwiej jest wpasować się w stworzony, kompletny i zrozumiały świat, niż go tworzyć z niczego. Nic też nie wiemy o sytuacji rodzinnej bohaterki. Nie wiemy w jaki zestaw wartości została wyposażona w domu rodzinnym, nie wiemy z jakim bagażem wchodzi w życie dorosłe. Nie chce o tym opowiadać kochankowi, nie zamierza się z tego zwierzać także nam. Nie chcę stawiać tezy, że bohaterka jest zaburzona – tego nie wiemy, autorka nam tego nie zdradza. Ale o ileż łatwiej jest przyjąć zestaw obowiązujących norm i zasad i się weń wpasować, niż je mozolnie tworzyć, poddając siebie nieustannym próbom? Tak naprawdę nie dowiaduję się, czego boi się i co przeżywa Emma. Jej lęki sprowadzają się do obawy przed odrzuceniem przez pracowników (czy można tę obawę rozciągnąć na całe jej życie?) i obawy przed utratą pracy. I w tym wymiarze jej postać staje się dla mnie w jakimś sensie cyborgiem – niewolnicą pracy, która akceptuje swoje niewolnictwo, która nie umiałaby bez niego żyć. Przerażająca jest ta wizja.
Iluzja
ŻEBROWSKA: Emma próbuje zamknąć swoje życie w kompletną całość, utożsamiając się ze swoim stanowiskiem w korporacji, dzielnie krocząc ścieżką awansu, pracując z pełnym poświęceniem, uwagą i skrupulatnością. Stara się dopasować ściśle do wytycznych, nie popełnić błędu, być pracownicą niezastępowalną i nieusuwalną. Jednocześnie, nawiązuje bliską relację z jednym z pracowników – Billym, tak bardzo akuratnym jak regał znanej szwedzkiej firmy o tym samym imieniu. W jej fantazji staje się on niezwykle ważną postacią.
Emma widzi siebie w romantycznym związku ze współpracownikiem, przyszłość rysuje się w jasnych barwach, prostymi liniami. Jej marzenie i wyobrażenie szczęścia są ściśle związane z pracą w korporacji i jednocześnie byciem partnerką Billy’ego.
Poświęca wiele swoich myśli na snucie naiwnych fantazji, zbyt niedojrzała, by zrozumieć, że traci czas na iluzję, że Billy ma zupełnie inne plany, a dla korporacji warta jest tyle, ile generuje zysku. Jej emocjonalne przywiązanie do współpracowników oraz samego wydawnictwa nie daje jej przestrzeni na cokolwiek innego. Wykreowane sztucznie emocje – poprzez wieści o redukcji etatów, intrygi, żądze i wojny podjazdowe, poprzez jednotygodniowe romanse – sprawiają, że korporacja staje się iluzją rzeczywistości i nie pozostawia miejsca na inne, prawdziwe życie.
NIEWIŃSKA: Pamiętasz tę scenę, kiedy Emma deleguje swoje obowiązki przed wyjazdem na urlop? Nawet kolega z biurka obok traktuje jej nadgorliwość pobłażliwie. Tak, to prawda – inni pracownicy biura mają partnerów, dzieci, pasje, zainteresowania, życie. Inni nie podchodzą do swoich zawodowych obowiązków z taką obsesją i pedantycznością. Emma zdaje się tego nie widzieć. Jak to się stało, że jej całym światem stała się praca? Nie wiem, nie dostaję w tej historii nawet odrobiny podpowiedzi. Historię dziewczyny zaczynamy poznawać w chwili, kiedy poszukuje pracy, jest niepewna siebie, ale bardzo zdeterminowana. Tak, zgadzam się, że całe jej życie to iluzja, którą bohaterka sama sobie stworzyła. Ale dlaczego tak się stało? To mnie w tym wszystkim ciekawi najbardziej. Nie dostaję na to pytanie odpowiedzi i tu mam żal do autorki. Trochę jest ta historia zbyt powierzchowna, za bardzo okrojona z tego, co ważne. Może to jest ważne tylko dla mnie, bo większość czytelników jest w stanie utożsamić się z biurowym życiem bohaterki na podstawie własnych życiowych doświadczeń?
Przebudzenie
ŻEBROWSKA: W tym właśnie momencie, podczas szalejącej pandemii koronawirusa, obserwujemy, jak kruche są szklane korporacyjne domy, wykreowane przestrzenie, wypełnione abstrakcyjnymi problemami, lśniące sztucznymi uśmiechami. Jak łatwo mogą się zawalić pod naporem kryzysów gospodarczych, jak niewiele są warte bonusy i gratyfikacje, które korporacje oferują swoim pracownikom. W tym trudnym czasie, gdy niemal każdy z nas jest zmuszony weryfikować swoje życie zawodowe, nawet najbardziej lojalne i pracowite osoby muszą dowieść swoją przydatność – i zdolność do budowania kapitału firmy. Na samym końcu każdy z nas jest jedynie kosztem dla korporacyjnej machiny. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę i zaczniemy żyć według własnych zasad, będąc lojalnym wobec samych siebie, tym lepiej dla nas.
Nawet Emma pod koniec swojego dziennika stwierdza proroczo: „Świat się zmienił. Teraz wszystko jest inaczej. Nie da się już żyć w iluzji szczęścia i dobrej woli.”
NIEWIŃSKA: Rozumiem, że dla osoby, która widzi swoją wartość wyłącznie poprzez produktywność i własną pracę, zmiana musi być dużym ciosem. Obserwuję w świecie i w Europie ogromny odsetek osób, które nade wszystko w życiu nie chcą doświadczyć zmiany. I nie, nie mam na myśli starszych osób, po których spodziewalibyśmy się tego najbardziej. Widzę młodych, którzy chcą żyć tak, żeby nic się w ich prywatnym wszechświecie nie zaburzyło – są to tak naprawdę ludzie o każdym możliwym statusie społecznym. Oporni na zmianę, nie mogący zaakceptować tego, że ktoś może mieć, chcieć i lubić inaczej.
Dlatego tak smuci mnie ta książka – bo Emma, jak wielu jej podobnych, buduje sobie swoją fortecę, która ma trwać aż do śmierci. I dziwię się temu, że pomimo upływu lat ciągle jeszcze nie zrozumiała, że jedyną pewną w życiu jest zmiana. Dziwię się, że tyle energii wkłada w utrzymanie status quo. I wciąż nie wiem, do czego jej to potrzebne.
Ludzie lubiący żyć w iluzji nie dorastają – taki mam wniosek po przeczytaniu tej powieści. Czego nauczyła się Emma przez lata spędzone w korporacji? Czego nauczyło jej życie w szklanym boksie? Chyba tylko tego, że bez względu na to, co zrobimy, wszystko przeminie.
Elise Karlsson, Linia (Linjen)
Tłumaczenie Dominika Górecka
Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2020