recenzja

Azjatyckie przypadki | Andrzej Meller, Miraż. Trzy lata w Azji

„Miraż” Andrzeja Mellera, to wznawiany po dekadzie od premiery, zbiór reportaży z Gruzji, Iranu, Afganistanu, Pakistanu, Indii, Sri Lanki, Laosu i Tajlandii, w którym relacja z wojny przeplatana jest raz po raz tekstami o co prawda lżejszym ciężarze gatunkowym, ale równie wciągającymi.

W „Mirażu” Andrzej Meller zabiera czytelników na wyprawę do Azji, która nawet ku zaskoczeniu samego autora, pochłonęła trzy lata z jego życia. Na Południowym Kaukazie autor trafia na konflikt pomiędzy Abchazją, Osetią a Gruzją, choć tak naprawdę jest to pokaz siły i próbowanie granic do jakich może się posunąć Rosja w swoich imperialnych ciągotach. Jak wiemy dzisiaj, wspólnota międzynarodowa okazała słabość wobec agresji uczynionej przez ten kraj na terytorium mniejszego sąsiada, co doprowadziło do eskalacji napięcia, a po kilku latach do aneksji Krymu i destabilizacji wschodnich rubieży Ukrainy. To jednak historia późniejsza. Meller jest obserwatorem secesji dwóch krain wchodzących w skład państwa gruzińskiego, co skrzętnie dokumentuje, a dzięki temu i my możemy wrócić teraz do tamtych wydarzeń i je sobie przypomnieć.

Dalej koleje losu rzucają reportażystę głębiej w Azję. Trafia do Teheranu, na lotnisko im. Ajatollaha Chomeiniego, a stamtąd obserwuje reakcje Irańczyków na wybory w USA i koniec kadencji Georga W. Busha. Ale to nie jedyne zajęcie Mellera, bo ciekawy świata globtroter zaznaczy swoją obecność jeszcze w kilku miejscach w kraju, który podczas rządów rodu Pahlawich zmienił nazwę, a od czasów rewolucji z 1979 r. znany jest jako Islamska Republika Iranu.

Stąd Meller rusza dalej, by od razu po przylocie do Indii zamiast opalać się na bajecznych plażach Goa, trafić wprost na czas, gdy doszło do masakry dokonanej przez islamskich fundamentalistów na kilka obiektów w Mumbaju. Najpierw jeszcze z Delhi, a potem już z dawnego Bombaju, zdaje relację z ataku na perłę tego miasta, ekskluzywny hotel Taj Mahal. Tym jednak co może najbardziej zdumiewać, a czego rzecz jasna tu nie zdradzę,  jest opisana w jednym z reportaży reakcja ulicy w czasie gdy wciąż płonął zaatakowany budynek, a w środku terroryści jeszcze przetrzymywali zakładników.

Nic więc dziwnego, że kolejne kroki prowadzą autora „Mirażu” do Pakistanu i Afganistanu. To właśnie tu kilkukrotnie wraca, spotykając się z mieszkańcami tych krajów, śledząc przebieg afgańskich wyborów i nawiązując ciepłe osobiste relacje z tamtejszymi ludźmi. Jedną z tych osób jest afgański tłumacz Atayallah, który stał się bohaterem jednego z reportaży, a którego Meller odszukał w ubiegłym roku, co zdradził mi w wywiadzie, który miałem przyjemność z nim przeprowadzić dla portalu zupelnieinnaopowiesc.com.

Ale to tylko część przygód, które miał Meller w Indochinach i na subkontynencie indyjskim. To właśnie tam jedną z nich przypłacił złamaniem nosa. Nauczył się też pewnego słowa w języku dari i obraził nim menadżera hotelu, w którym się zatrzymał. Spędził trochę czasu w bazie Ghazni i z żołnierzami stacjonującymi w polskiej bazie Four Corners, poznał hinduskiego gwiazdora porno, a w Bangkoku, w pensjonacie Phiman River View nad rzeką Mae Nan Chao Praya, za sprawą Vee dowiedział się na czym polega fenomen ladyboyów i dlaczego akurat w Tajlandii jest ich tak wielu. Dowie się też, że w Birmie, a właściwie po zmianie nazwy Myanmie, uprzejmi Birmańczycy najchętniej ograniczyliby kontakt z obcokrajowcem do small talks.

Reportaże powstały w latach 2008-2011. Dlatego ciekawe by było jak teraz, po dekadzie od tamtych wydarzeń, bohaterowie tekstów Mellera postrzegają rzeczywistość. Jakie emocje budzi dziś u współobywateli ścigany listem gończym były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili , czy laureatka pokojowego Nobla – Aung San Suu Kyi, której Amnesty International odebrała tytuł ambasadora sumienia za jej postawę wobec zbrodni przeciw ludzkości na Rohingah. Czy dla Birmańczyków wciąż jest tą Damą, z którą wiąże się nadzieję na demokratyzację Myanmy? To już jednak byłby temat na nowy cykl reportaży, który – jak zdradził mi autor powstanie, choć pewnie w nieco innym kształcie i z innymi bohaterami. Andrzej Meller pokusił się bowiem o to, by raz jeszcze zapuścić się w ten tak egzotyczny rejon świata i opowiedzieć nam historię Azji po raz kolejny, dziesięć lat później. Sam jestem jej ciekaw.

Andrzej Meller, Miraż. Trzy lata w Azji
Wydawnictwo Bellona 2020

%d bloggers like this: