„Requiem dla lalek” Cezarego Zbierzchowskiego kryje pod warstwami fantastycznych atrybutów opowieść o uniwersalnych emocjach, z których na pierwszy plan wysuwa się strach, ból i rezygnacja. Świat przedstawiony nie daje bowiem bohaterom wiele nadziei, obdzierając ich ze złudzeń, niszcząc ich marzenia, czy raczej mrzonki, sprowadzając do roli pionków w grze, na którą nie mają wpływu.

Cezary Zbierzchowski zabiera nas w swojej prozie do konsekwentnie zbudowanego świata, w którym rozgrywają się wszystkie opowiadania zawarte w tym tomie, niezależnie od dzielących je różnic gatunkowych i czasu, w jakim umieszczona została fabuła. To świat podobny do naszego, korzystający z naszych tradycji i kodów kulturowych, identyczny pod względem biosfery, a także (poza nielicznymi wyjątkami) pod względem zasad prawdopodobieństwa. Jednocześnie jest to jednak świat bardzo odmienny – przede wszystkim geopolitycznie, co sugerowałoby albo umiejscowienie go w niedookreślonej przyszłości, albo w wymiarze równoległym, alternatywnej rzeczywistości, zakorzenionej w tym, co znamy, ale rozkwitłym zarówno nie tu jak i nie teraz.
Dla odczytania opowiadań zawartych w tym tomie nie ma to jednak istotnego znaczenia. Tworzona przez Zbierzchowskiego fantastyka może być odczytywana bowiem na wielu poziomach – także jako proza dystopijna, antyutopijna, a nawet – choćby w otwierającym tom opowiadaniu „Innego nie będzie” – postapokalityczna. Nazwy miejsc takie jak Ramma czy Remark traktować można dosłownie, jako obowiązujące w fantastycznym uniwersum Zbierzchowskiego, albo umownie, jak maski i doszukiwać się pod nimi zakamuflowanych lokalizacji autentycznych. Jak byśmy nie zdecydowali, samo przesłanie tej prozy pozostanie niezmienne. A w zasadzie niezmiennie mroczne.
„Requiem dla lalek” kryje bowiem pod warstwami fantastycznych atrybutów opowieść o uniwersalnych emocjach, z których na pierwszy plan wysuwa się strach, ból i rezygnacja.. Obdzierając bohaterów ze złudzeń, niszcząc ich marzenia, czy raczej mrzonki, sprowadzając (czasem wręcz dosłownie jak w opowiadaniu „Miejsce na drodze”) do roli pionków lub figur w grze, na którą nie mają wpływu, świat przedstawiony nie daje im wiele nadziei.
W „Innego nie będzie” bezwolność jednostki obnażona zostaje przez nieznaną siłę, która dobiera wedle własnych kryteriów tych, którzy przetrwają koniec świata, w „Bestiariuszu” (opowiadaniu czerpiącym zresztą z nurtu fantastyki grozy, a zatem najbardziej chyba wyrwanym z przypisanych tomowi reguł prawdopodobieństwa) bezsilność jest karą za złudne poczucie wszechmocy, w „Mr Fiction” – tekście, który odczytywać można zarówno jako kosmiczny thriller, jak i historie psychologicznego eksperymentu, do tego stopnia, że właściwa fabuła rozgrywać może się równie dobrze tylko w świadomości bohatera/bohaterów – wola jednostki ograniczona zostaje przez sztywne reguły narzucone czy to przez działającego zza kulis demiurga, czy wręcz samym sobie przez postać/postacie jako takie. Jest i opowiadanie „Garcia”, w którym poddanie się uzależnieniu, czy też opiece jest szansą na przetrwanie, ale nawet tu próba wyswobodzenia spod owej opieki musi skończyć się klęską.
Z kolei w „Monecie” przenosi nas autor w rzeczywistość usankcjonowanego prawnie, zinstytucjonalizowanego samobójstwa, co jednak tylko z pozoru zaprzecza poczuciu bezwolności. Decyzja o odebraniu sobie życia, choć samodzielna, a zatem stawiająca jednostkę ponad kaprysami tych czy innych sił, w istocie okazuje się jedynie pierwszym elementem w procesie nadzorowanym przez sztywną w swych reakcjach machinę, fabryczną taśmę destrukcji. To opowiadanie to przy okazji konstrukcyjny majstersztyk, odsłaniający najpierw zdarzenia chronologicznie, by po odwróceniu tytułowej monety, pokazać nam jej rewers, będący opowieścią achronologiczną, zmieniającą nasz punkt widzenia na poznane zdarzenia i odsłaniające ich drugie dno.
Jeszcze dalej w opisie naszego uzależnienia od woli innych idzie Zbierzchowski w opowiadaniu „Smutek parseków”, wykorzystującym popularny w literaturze science-fiction motyw statku-arki, który znamy choćby z „Non-stop” Briana Aldissa. Tu bezwolność wyrażona zostaje na wielu poziomach. Jest więc sam statek, stanowiący po pierwsze symbol zamknięcia, uwięzienia, po drugie będący w sposób nie do końca dopowiedziany istotą żywą, a zatem narzucającą bohaterom swoją wolę już choćby przez fakt zmonopolizowania swojej pozycji jako sposobu na ratunek dla ludzkości. Ale jest i w tym opowiadaniu poruszona kwestia tego, na ile nasza świadomość, podpowiadająca nam, że możemy postępować zgodnie z naszą wolą, sama w sobie jest bytem niezależnym.
I w końcu opowiadanie, które nadaje tytuł całemu tomowi. „Requiem dla lalek” to w zasadzie mikropowieść, utrzymana w stylu dickowskim, z dwójką bohaterów trochę jak z „Blade Runnera”: człowiekiem i „lalką”, których los od początku jest przesądzony, niezależnie od tego jakie podjęliby działania. To opowieść o bezinteresowności i odwadze, które nie mogą zostać nagrodzone.
Tom opowiadań Zbierzchowskiego wychodzi w tym roku jako wznowienie – po raz pierwszy ukazał się w 2008 roku jako debiut autora dziś już znanego nie tylko z łamów „Nowej Fantastyki”. Pisarza uznanego, publikującego swoje utwory m.in. w antologiach, a także autora książek „Holocaust F” i „Distortion”. Decyzja o ponownym wydaniu „Requiem dla lalek” pozwala jednak wrócić do pisarskich początków Zbierzchowskiego i docenić już jego wówczas wyraźnie widoczny jego kunszt i wyobraźnię. warto po ten tom sięgnąć także dlatego, że obecne wydanie zostało wzbogacone o trzy opowiadania, których nie było w poprzedniej edycji, w tym także o premierowy tekst, czyli wymienianego już „Garcię”.
Cezary Zbierzchowski, Requiem dla lalek
Powergraph, Warszawa 2020