Trzydziestoparolatka, mocno poraniona na duszy, ucieka z wielkiego miasta na prowincję i tam rozpoczyna nowe, dużo szczęśliwsze życie. Ile takich książek czytałyście i czytaliście? A filmów i seriali oglądałyście i oglądaliście? Tak, ja też setki. Wiemy więc już, bez oglądania, że nowa, niewielka społeczność, do której trafiła nasza bohaterka, jest może plotkarska, ale na ogół życzliwa nowo przybyłym i w sytuacji próby udzieli wszelkiego wsparcia.

Poza tym ci, którzy na pierwszy rzut oka wydają się opryskliwi, tak naprawdę mają złote serca. Nie muszę chyba dodawać, że miejscowy właściciel baru jest dziko przystojny, zawsze ma kuszący trzydniowy zarost i tak naprawdę czeka na właściwą kobietę, tym bardziej, że gdzieś się nauczył adorować panie, więc robi to z niezwykłym wdziękiem.
A przy tym ma boską klatę i był w Marines, rzecz się dzieje bowiem w USA.
Chciałabym napisać, że serial Netfliksa Virgin River twórczo bawi się schematem ucieczki straumatyzowanej kobiety na prowincję. Tyle że Virgin River wcale się tym schematem nie bawi, lecz pisze na jego podstawie wypracowanie na ocenę celującą. A poza tym, jak wzorowa uczennica, dodaje do niego drugi, ukochany przez miliony widzów narracyjny schemat, czyli: Nic ani nikt nie jest taki, jak się początkowo wydawało, bo wszyscy ukrywają bolesne sekrety. Drugi schemat bardzo się tu przydaje, bo istnienie tajemnic u wszystkich obywateli miasteczka (poza wesołymi plotkarkami – te, jak wiadomo, tajemnic nie miewają) będziemy aluzyjnie zaznaczać w każdym odcinku, odkrywając je centymetr po centymetrze, żeby przytrzymać uwagę widza, bo czym innym można ją tu przytrzymać.
No dobrze, zdarzają się w Virgin River porzucone dzieci, przemoc, zdrady, kryzysy wieku średniego, plantacja marihuany i traumy wojenne, jednak wszystko jest polane łagodnym, aksamitnym sosem, który pozwala te gorycze przełknąć bezboleśnie, bo przecież ludzie jednak są dobrzy, przyroda piękna, poza tym przy odrobinie dobrej woli w naszej cudownej, prowincjonalnej społeczności da się rozwiązać każdy problem. Wystarczy przecież szczera rozmowa.
Idealne na grypę, gdy człowiek w gorączce nie ma siły na obcowanie z okrucieństwem świata oraz obrazami ponurych zaścianków, lecz wolałby, żeby życie było piękne, a ludzie koniec końców dobrzy i szlachetni, choć niekiedy sterani przez koleje losu. Jak na dzieło z tego gatunku, serial się broni, schematyczna słodycz co jakiś czas przełamywana jest nieco ostrzejszymi przyprawami, a główna bohaterka, pielęgniarka z początkowo bliżej nieokreśloną traumą, daje radę.
Poza tym w każdej, nawet najdramatyczniejszej sytuacji, jak to odbieranie porodu czy nocleg w osadzie producentów narkotyków, ma świeży makijaż i nieźle ułożone włosy, co również krzepi.
Sezon grypowy zaraz się zacznie, więc w sumie czemu nie.
#Fryczkowskawodcinkach
Virgin River
Netfix