recenzja

Pisz dla rozczarowanych | Inga Iwasiów, Kroniki oporu i miłości

„Kroniki oporu i miłości” Ingi Iwasiów to gęsta proza psychologiczna zanurzona w osobistych traumach jednostki poszukującej swojego miejsca w coraz bardziej doskwierającym jej świecie.

Kolejność słów w tytule tej powieści wydaje się nieprzypadkowa. To bowiem książka opowiadająca przede wszystkim o oporze czy raczej o próbach stawiania oporu – nie tylko w obliczu dojmujących dla Małgorzaty, bohaterki i narratorki zarazem, politycznych lub społecznych zjawisk, ale i w obliczu tego, co niesie ze sobą jej traumatyczna przeszłość i toksyczna teraźniejszość. Jest to zatem opór, niezgoda, gniew, objawiające się również w obliczu tytułowej miłości, czy raczej jej deficytu lub przemijania.

Przeszłość, którą nam Małgorzata opowiada, a raczej opisuje (o czym za chwilę), stoi pod znakiem trudnych relacji z zagubioną życiowo matką i wynikającej z tego konieczności opiekowania młodszym rodzeństwem, pod znakiem nieobecności ojca, potem męża i w końcu pod znakiem niełatwych związków z partnerkami, w tym z Anną – kobietą, od odejścia której zaczyna się właściwa fabuła książki.

Małgorzata to postać bardzo złożona. Mimo odpowiedzialności, którą bywała obarczana, raczej słaba, doświadczona w – jak czytamy – nabieraniu „wprawy w odpuszczaniu”, z trudem budująca w sobie poczucie samoakceptacji, co jest w jej przypadku tym trudniejsze, że to osoba „znająca smak porażki”. Ale to właśnie ona staje się jednym z motorów Ruchu, obywatelskiej akcji przeciwstawienia się negatywnym zjawiskom obecnym w życiu społecznym i politycznym. Tym, przeciw czemu ów bunt narasta, jest przede wszystkim wdzierająca się do debaty publicznej nienawiść, wyrażająca się tu na wiele sposobów. Może to być hejt – ten internetowy, którego bohaterka doświadcza zresztą osobiście, może być mowa nienawiści obecna w języku polityki. Wszystko to, co zamyka się w definicjach ksenofobii, homofobii, a przede wszystkim szowinizmu. Szczególnie ten ostatni wyraz nienawiści pokazywany jest tu często, z jego najróżniejszymi przejawami, jak wymieniane przez narratorkę: „zaczepki, te – lala, bucik ci się rozwala – (…) spuszczane z rusztowania przez robotników, (…) wyzwiska, gwizdy, aluzje, ocieractwo w tramwajach”.

Niejako symbolem szowinizmu jawi się tu postać coacha, pana A., Afirmatora Życia – nazywanego w mediach „radyklanym, postekologicznym, antyfeministycznym”, którego usta pełne są uwag protekcjonalnych, lekceważących, wobec kobiet, choć przebranych w pozory obiektywnej oceny: „Większość kobiet stosuje antykoncep­cję. Nawet jeśli nie tę na receptę, to potraficie wytwarzać w organizmach blokady. Takie postępowanie niszczy waszą psychikę. Stąd biorą się straszne sny, ze złogów zablokowa­nego życia. Mężczyźni, niestety, postępują podobnie (…), jestem więc najdalszy od przypisywania całej winy kobietom”.  

Z takim właśnie rozmówcą zetrzeć musi się bohaterka w rozpisanej tu debacie, której wątek w powieści ustawicznie powraca jak refren, korespondując ze wspomnieniami, ze scenami z życia Małgorzaty, wywołując je z zasobów pamięci i kształtując w ten sposób bohaterkę na drodze do roli, która być może jest jej pisana.

Małgorzata jest kronikarką Ruchu, byłą dziennikarka, literatką. A więc osobą pracującą słowem pisanym, dlatego to co czytamy jest bardziej zapisem, niż opowieścią. Jest też aktywistką. Czy z połączenia tych cech może zrodzić się ktoś, kto w innej debacie,  szerszej, bo społecznej, zdoła wziąć na siebie ciężar oporu wobec nienawiści? Być może właśnie bohaterka Ingi Iwasiów jest najlepszą kandydatką? „Znasz smak porażki, pisz dla rozczarowanych” – radzą jej. I niezależnie od tego czy uwierzymy, że słowo pisane ma jeszcze moc zmieniania świata na lepsze, nie ulega wątpliwości, że to wśród osób i grup rozczarowanych, pozbawianych szacunku, a nawet podstawowych praw, jest największy potencjał do buntu.

„Kroniki oporu i miłości” nie są jednak powieścią polityczną, w każdym razie nie wprost, a już na pewno nie jest to publicystyczna próba odreagowania rzeczywistości spod znaku nie tak dawnych ulicznych protestów. To to gęsta proza psychologiczna zanurzona w osobistych traumach jednostki poszukującej swojego miejsca w coraz bardziej doskwierającym jej świecie.

Inga Iwasiów, Kroniki oporu i miłości
Świat Książki 2019

%d bloggers like this: