Intymność jest tym, co – choć nienazwane wprost – odmienione zostaje w powieści Grzegorza Uzdańskiego przez wszystkie przypadki. Pragnie się jej na każdym możliwym poziomie – zarówno przytłaczającej szpitalnej codzienności, jak i skrzętnie ukrytych przed innymi osobistych emocji.

W „Zaraz będzie po wszystkim” Grzegorz Uzdański rysuje portrety trójki osób, zamkniętych z jednej strony w ograniczonej przestrzeni szpitala, z drugiej w hermetycznych światach ich emocji – o tyle trudnych, o ile wynikających ze zderzenia z małymi być może, ale jednak ważnymi, bo osobistymi apokalipsami. W centrum zdarzeń umieszcza autor pacjentkę Jadwigę. I choć narracja raz po raz obiera sobie za postać centralną kogoś innego – a to wolontariusza Tomka, studenta filozofii, a to pielęgniarkę Agatę – to właśnie Jadwiga, stara, niesamodzielna, zrzędliwa, pozostaje punktem odniesienia, przeszkodą lub bodźcem, a na pewno lustrem, odbijającym wszystko, co się tu zdarzy. W każdym z wymiarów opisywanej tu intymności.
Jak ją rozumieć? Po pierwsze Udański daje nam powieść kameralną pod względem scenografii. Nawet na moment nie opuścimy przygnebiających ścian szpitala, czy raczej „więzienia” jak nazywa to miejsce Jadwiga. Kameralność jest tu więc intymnością w znaczeniu ograniczonej przestrzeni i liczby osób, pozostających ze sobą w relacjach. Intymnością wymuszoną. Nie można jej jednak mylić z prywatnością, bo tę trudno tu odnaleźć, szpital jest z niej wręcz odarty, mówić więc można bardziej o formalnej zażyłości – często wymuszonej – pełnej „panów Stasiów”, „pań Irenek”, stojącej pod znakiem rozumienia i od czasu do czasu spełniania wzajemnych potrzeb. Wiadomo, że komuś trzeba kupić „Fakt”, ktoś będzie chciał zapalić papierosa, a jeszcze ktoś poprosi o wstawienie się u lekarza z prośbą o lek przeciwbólowy.
W takim świecie zamkniętej przestrzeni marzy się oczywiście o innej intymności – tej prawdziwej, której resztki próbuje się zachować, jak wtedy, gdy podczas kąpieli pewne miejsca ciała wciąż się chce umyć samemu. Albo o tych pozorach intymności, które zamyka się w „prywatnych” szafkach – jak w przypadku pana Janka, który trzyma tam „całe mnóstwo starych golarek (…), stare czekoladki (…) zużyte długopisy, (…) nożyczki do paznokci (…), dwa zdjęcia z rodziną (…), stare miętówki (…)”.
Ale intymność ma tu jeszcze inny wymiar – emocji, do których nikt inny nie ma dostępu. Trudnych, bolesnych, niszczących, zamkniętych w gonitwie myśli, przepełnionych lękami, złudnymi nadziejami. Śledzimy te zmagania bohaterów, mając świadomość, że na taki ból, jaki przeżywają, nie można podać poltramu, że cokolwiek sobie zaaplikują, będzie jedynie jak placebo, na tyle skuteczne, na ile sami postanowią, by zadziałało. To bowiem rodzaj tych właśnie emocji, najbardziej intymnych, z którymi poradzić sobie można tylko samemu. Obrazuje ten stan choćby fakt, że Tomek nigdy nie zdecyduje się przy Jadwidze odczytać SMS-a od dziewczyny. Bo te emocje pochodzą spoza owego świata białych kitli, leków uśmierzających ból i śmierci na oddziale pacjentów apalicznych – to emocje ze świata prywatnego, pozazawodowego, zakorzenione w nieudanych, nieistniejących już relacjach z kimś (kiedyś, wciąż) bliskim. Dziewczyną, mężem, córką. Wypełnione tym, co o intymności świadczy najbardziej, jak choćby słówko „kotsis” – hasło zrozumiałe jedynie w intymnej relacji dwojga osób, a jednak wyprowadzone poza nią, by stać się niejako symbolem przeżywanego przez bohaterów emocjonalnego piekła.
Nie ma wątpliwości, że światy intymności szpitala i intymności emocji nie przenikają się. Wzajemne relacje nie będą zatem, bo być nie mogą, rodzajem cudownego lekarstwa na osobisty ból. Oczywiście skupienie na problemie pacjentki odrywa pozostałe postaci od ich myśli, ale dzieje się to tylko przez chwilę, nieistotnie krótką. Porozumienie odbywa się zatem tylko na poziomie prostych relacji, wymiany słów, potakiwań, zaprzeczeń, obietnic, choćby tych dotyczących poszukania zagubionego swetra i pewnego rodzaju oczekiwania, że (choć to tylko jedna z wielu możliwych interpretacji tytułu) „zaraz będzie po wszystkim” – po wszystkim tym, co nie pozwala oddać się intymności.
Grzegorz Uzdański, Zaraz będzie po wszystkim
W.A.B 2019