artykuł

Zabójcza prawda i fikcja | Bochus, Ostrowski, Wójcik byli gośćmi Warszawskiego Festiwalu Kryminału

Przerażają i ciekawią – seryjni zabójcy. Chcemy o nich słuchać, chcemy czytać. Ale które historie wolimy – te prawdziwe czy te wymyślone? Czy zawsze życie pisze lepsze scenariusze? A może to wyobraźnia pisarza wygrywa z powtarzalnością tego, co zdarza się w rzeczywistości? Podczas niedawnego Warszawskiego Festiwalu Kryminału rozmawiali o tym pisarze Krzysztof Bochus*, Jacek Ostrowski** i Krzysztof Wójcik***. 

Krzysztof Bochus, Krzysztof Wójcik, Jacek Ostrowski, fot. Przemysław Jakub Hinc/zupelnieinnaopowiesc.com

Gdy na przełomie lata 70 i 80 XX wieku w Trójmieście grasował Paweł Tuchlin, czyli seryjny morderca o milicyjnym pseudonimie Skorpion, Krzysztof Wójcik był uczniem podstawówki, Krzysztof Bochus studentem. Obaj po latach wspominać będą atmosferę strachu, paraliżującego wielką aglomerację

– Pamiętam z dzieciństwa atmosferę lat 80., gdy ojciec pilnował, żeby mama po zmroku nie wychodziła z domu, bo wokół krążyły legendy o seryjnym mordercy, a gdy go już złapano, wszędzie ustawiały się kolejki po „Głos Wybrzeża”, gdzie relacjonowano proces Tuchlina – mówił podczas spotkania w famach Warszawskiego Festiwalu Kryminału.

Obu pisarzy postać Skorpiona zainspirowała lata później do napisania książki. W przypadku Wójcika była to opublikowana w 2018 roku książka reportażowa „Skorpion”, Bochus jest autorem thrillera psychologicznego „Lista Lucyfera”, w której antagonistą jest grasujący w Gdańsku morderca o pseudonimie Lucyfer.  

– Przypomniałem sobie o Tuchlinie, gdy szukałem pierwowzoru dla mojego antagonisty – przyznawał. Ale jego postać to koncept literacki, dość odległy od autentycznej postaci Skorpiona. – Założyłem sobie, że mój seryjny morderca będzie inteligentny, wyrafinowany i będzie wodził za nos mojego protagonistę i całą policję – przekonywał Krzysztof Bochus. Tuchlin nie pasował, autor zaczerpnął z jego sprawy wyłącznie nastrój grozy, ogarniający miasto. – Był za to Bogdan Arnold, który zabijał prostytutki, a potem twierdził, że oczyszczał w ten sposób społeczeństwo z mętów. Był też Władysław Mazurkiewicz, elegancki pan, który w latach 50. jeździł jednym z nielicznych prywatnych samochodów, a mordował częstując zapraszanych do domu gości kanapkami z szybką oraz wódką, do której dodawał cyjanku. On też przed sądem udowadniał, z właściwą sobie swadą, że oczyszczał społeczeństwo socjalistyczne ze złogów – wyliczał pisarz. I choć jego postać – Lucyfer – w pewnym sensie przypomina autentycznych morderców, to zrodził się dzięki słowom Edwarda Dwurnika dotyczących obrazów innego artysty – że „będą przyciągały morderców, ludzi o psychopatycznej osobowości”. Tak dzieje się z Lucyferem. – Takiego mordercy nie było. Czasem jednak wyobraźnia autorów przerasta rzeczywistość – mówił Bochus.

fot. Przemysław Jakub Hinc/zupelnieinnaopowiesc.com

Jacek Ostrowski dwa lata temu opublikował w serii Na F/Aktach wydawnictwa Od Deski Do Deski powieść „Ostatnia wizyta” – być może jest jedynym z autorów publikujących pod tym szyldem, który osobiście znał ofiarę opisywanej zbrodni, lekarkę Stanisławę Kamińską. I choć jego książka jest powieścią, to Ostrowski czerpie z sądowych o policyjnych akt pełnymi garściami. Podobnie jest w jego ostatnich powieściach z mecenas Zuzą Lewandowską.

– Przez wiele lat byłem informatykiem w prokuraturze i sądzie, spędziłem wiele godzin na kawie z osobami będącymi blisko tych spraw, słyszałem wiele anegdot, dlatego w powieściach staram się przemycić mnóstwo prawdziwych historii – tych kryminalnych i tych obyczajowych z życia osób związanych z wymiarem sprawiedliwości – zaznaczał podczas spotkania. W „Paragrafie 148” punktem wyjścia była autentyczna sprawa egzekucji dokonanej przez NKWD w 1946 roku na kobiecie w dziewiątym miesiącu ciąży, kontynuacja – „Czarny wdowiec” opiera się na dwóch śledztwach, mających źródła w aktach milicji, cześć trzecia – „Sarkofag”, która ukaże się pod koniec roku – będzie w zasadzie powrotem do tego, co zrobił w „Ostatniej wizycie”.

– To powieść praktycznie oparta tylko na faktach – mówił Jacek Ostrowski. – Dotarłem do akt sprawy dość świeżej, bo zabójca rok temu opuścił zakład karny. Długo przeglądałem akta, ale warto było, bo  sprawa jest szokująca – przekonywał. Jego zdaniem dobrze robi kryminałowi, gdy opisana sprawa jest autentyczna, ale podporządkowana wykreowanej fabule. 

Podobnie uważa Krzysztof Wójcik.

– Nawet jak spojrzymy na takiego mistrza kryminału jak Jo Nesbø, to widzimy, że przykłada on gigantyczną wagę do researchu. Żeby powstała dobra książka, posiadająca masę szczegółów, detali, postaci dobrze zbudowane psychologicznie, to musi czerpać w jakimś stopniu z życia – twierdził.

Książki Wójcika oparte są na faktach w stu procentach, ale czyta się je jak kryminały. Może dlatego, że – jak w przypadku najnowszej książki, „Policjanci i gangsterzy” – choć pisze reportaż, to fabularyzuje go, przekłada suche fakty zawarte w przesłuchaniach na żywe dialogi. Ale u podstaw zawsze leży dokładna dokumentacja. Kiedy szukał materiałów do książki „Skorpion”, rozmawiał praktycznie z całą grupą operacyjną milicjantów z lat 80., przejrzał wstrząsające 33 tomy akt sądowych, miał nawet dostęp do części materiałów operacyjnych i rozmawiał z dwiema kobietami, które zaatakował sprawca.

fot. Przemysław Jakub Hinc/zupelnieinnaopowiesc.com

– Wydaje mi się, że nie da się wymyślić seryjnego mordercy z takimi szczegółami, jakie znajdziemy u autentycznych sprawców. „Skorpion” był maltretowany przez ojca alkoholika, matka nie potrafiła zapanować nad wielodzietną rodziną, bo Tuchlin miał ośmioro rodzeństwa. Do 15. roku życiu się moczył, więc dziewczyny przezywały go „Strażak” i tak zaczęła w mim narastać nienawiść do kobiet. Dlatego u wspomnianego Nesbø trzon intrygi najczęściej wyrasta z życia, a dopiero potem dochodzi wyobraźnia – mówił Wójcik.

Bohaterem „Skoprpiona” jest seryjny morderca, jednymi z bohaterów „Policjantów i gangsterów” są zabójcy wielokrotni – gangsterzy Willy i Pyton, terroryzujący Trójmiasto na początku lat 2000.

–  Przy okazji przygotowywania tej książki rozmawiałem z obydwoma gangsterami, mającymi na koncie po siedem zabójstw. Ich motyw był prosty: pieniądze. Zamordowali choćby rodzinę, w tym siedmioletniego chłopca, żeby przejąć mieszkanie w Sopocie – opowiadał pisarz.

Bo zabójców wielokrotnych od seryjnych różni właśnie motyw. W przypadku seryjnych nie są to korzyści majątkowe, ale najczęściej tło seksualne.

– Ale FBI przygotowało typologię seryjnych zabójców i okazuje się, że istnieje też typ „misjonarza”. To – podobnie jak Arnold czy Mazurkiewcz – ten, który załatwia jakieś porachunki ze światem – mówił Krzysztof Bochus.

Czasem jednak motywem może być samo zabijanie.

– Jak sklasyfikować takiego Pytona? Wszyscy , którzy go znają, cieszą się, że nigdy nie wyjdzie na wolność. Bo on po prostu lubi zabijać. To też motyw: zabójca lubi mieć władzę, która wyraża właśnie poprzez zabijanie – przekonywał Krzysztof Wójcik.

fot. Przemysław Jakub Hinc/zupelnieinnaopowiesc.com

* Krzysztof Bochus – z zawodu dziennikarz, publicysta i wykładowca akademicki, współautor książek o profilu historycznym. Sprawował kierownicze funkcje w wielu redakcjach, był m.in. redaktorem naczelnym miesięcznika „Sukces”. Jego debiutem książkowym był „Czarny manuskrypt”, pierwsza część serii kryminalnej z radcą Christianem Abellem w roli głównej (marzec 2017). Potem były „Martwy błękit” i „Szkarłatna głębia” (wszystkie Muza). W tym roku opublikował współczesny thriller psychologiczny „Lista Lucyfera” (Skarpa Warszawska”, a jesienią ukaże się czwarty tom serii retro „Miasto duchów”.

** Jacek Ostrowski – pisarz i informatyk, autor m.in. powieści „Ostatnia wizyta” (Od Deski Do Deski), „UT” JanKa), „Posiadłość w Portovenere” (Prozami), „Transplantacja” (Bellona) i „Tajemnice tumskiej góry” (Stowarzyszenie Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego, Towarzystwo Przyjaciół Płocka). W 2018roku ukazała się jego powieść „Paragraf 148” (nominowana do nagrody Kryminalna Piła). 5 czerwca ukaże się kontynuacja tej powieści – „Czarny wdowiec” (obie Skarpa Warszawska).

*** Krzysztof Wójcik – reporter, dwukrotny zdobywca nagrody Grand Press (za publikacje o korupcji na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego i w pomorskim wymiarze sprawiedliwości) oraz laureat „Złotego Notesu” Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich za całokształt pracy reporterskiej. Współpracował z „Gazetą Wyborczą”, „Rzeczpospolitą”, TV Puls, „Tygodnikiem Powszechnym” i TVP. Jest autorem książek „Depresja miliardera. Historia Ryszarda Krauzego” (Czerwone i czarne), „Mafia na Wybrzeżu” (Muza), „Psy wojen” (Rebis) oraz „Skorpion” (Muza). W tym roku ukazała się jego książka „Policjanci i gangsterzy” (Rebis).

fot. Przemysław Jakub Hinc/zupelnieinnaopowiesc.com

Seryjni mordercy – fikcja vs. Rzeczywistość

Prowadził Przemysław Poznański

Warszawski Festiwal Kryminału

Teatr Druga Strefa

18 maja 2018

%d bloggers like this: