Świat tej powieści kieruje się zemstą – zarówno wynikającą z prawdziwych krzywd jak i z nieprzetrawionych kompleksów i przyziemnych instynktów. Wydaje się więc, że w takim świecie, świecie powieści „The Call. Wezwanie”, trudno tak naprawdę zwyciężyć.
Na pierwszy rzut oka „Wezwanie” to powieść (w zamierzeniu seria) napisana na fali popularności „Igrzysk śmierci”, „Więźnia labiryntu” „Niezgodnej” i oczywiście „Harry’ego Pottera”. Bo czegoż tu nie znajdziemy? Jest i Szkoła Przetrwania, i pojedynek na śmierć i życie, w którym musisz myśleć tylko o sobie, i najgorsze koszmary, które – co oczywiste – stają się rzeczywistością. A poza tym paraliżujący strach, który trzeba pokonać, odwaga, którą trzeba się wykazać, nawet ryzykując życiem, oraz miłość i przyjaźń, które muszą przetrwać najcięższe próby. Jak widać, Peadar O’Guilin wziął z dokonań gatunku to co najważniejsze. Co z tych składników upichcił?
„Wezwanie” to wciągającą opowieść mieszającą świat realny ze światem fantastyki. Powieść okrutna, niestroniąca od naturalistyczno-groteskowych kreacji (a czasem, mam wrażenie, wręcz nimi epatująca), które zawstydziłyby samego Hieronima Boscha. To opowieść wymagającą jednak od bohaterów tylko jednego – by przetrwali przynajmniej jeszcze jeden dzień. Oto bowiem w nie do końca wyjaśniony sposób każdy współczesny irlandzki nastolatek prędzej czy później będzie musiał stawić czoła tytułowemu „wezwaniu”: w niedającym się przewidzieć momencie stanie zupełnie nago w obliczu śmiertelnego pościgu, który może mieć tylko dwa możliwe finały: ocalenie, wynikające ze sprytu, szczęścia i wcześniejszego przeszkolenia, lub okrutna śmierć. Nie można wezwania uniknąć, nie można wzywających oszukać. Czeka to też zatem i głównych bohaterów: Megan, Anto oraz Nessę. Szanse tej ostatniej nie wydają się duże, bo jako dziecko zachorowała na polio i nie porusza się bez kul. Jej choroba nie będzie jednak wymówką: kto staje się nastolatkiem, tego czeka próba.
Z tego punktu widzenia można czytać „Wezwanie” także jako uniwersalną opowieść o dojrzewaniu i o inicjacji. Nie tyle fizycznej, co mogłaby sugerować nagość bohaterów stających do próby (jasno powiedziane jest, że w seks czy nawet ciąża nie ratuje przed wezwaniem), co inicjacji społecznej. Okrutna wizja śmiertelnego niebezpieczeństwa, które może nadejść w każdej chwili, wzbudza w młodych uczniach Szkoły Przetrwania najbardziej pierwotne emocje, pozbawiając ich raz na zawsze dziecięcej niewinności. Jeśli nie wiesz czy jutro jeszcze będziesz żył, wszystko przeżywasz intensywniej: miłość, przyjaźń, nienawiść, upokorzenie. Znamy to z „Więźnia labiryntu”, ale lepiej jeszcze z „Władcy much” Williama Goldinga: poddane niebywałej presji małe społeczności przybierają karykaturalną twarz dyktatury, schlebiając swoim niskim instynktom. Rzecz jasna w takich okolicznościach najczęściej dochodzą do głosu emocje najbardziej prymitywne, a na ich czele staje chęć zemsty, w imię której można pobić, zabić czy zdradzić. I tu dochodzimy do tego, co może w „Wezwaniu” najciekawsze, bo najmniej oczywiste. Do Zemsty przez wielkie Z. Nie tylko tej zatem, która leczy kompleksy nastolatka, a więc pryszczatej, przyziemnej i małej, lecz takiej Zemsty, która czasem może stanowić uzasadnienie dla poczynionego w jej imię zła, Zemsty za realnie wyrządzoną krzywdę. Kolejne tomy pokażą czy to właściwy trop.
Odpowiedzą też być może na inne pytanie: kto tu jest tak naprawdę zły. W „Igrzyskach śmierci” ani przez moment nie mieliśmy co do tego wątpliwości. W „Harrym Potterze” też próżno szukać usprawiedliwienia dla czynów Voldemorta. O’Guilin jednak zostawia nas z tą wątpliwością, w zamian rozsnuwając nad całą powieścią woal tajemniczości świata wyjętego wprost z irlandzkiej mitologii o aes sídhe, rasie nadprzyrodzonych istot, i o ich przegranej walce ze śmiertelnikami, w wyniku której zmuszeni zostali do zamieszkania w podziemiu, bez słońca i kolorów. Powieść staje się więc niejednoznaczna, podsuwa nieoczywiste tropy. Stanowi to doskonały punkt wyjścia do kolejnych tomów. Równie dobry jak pomysł wzbogacenia bohaterów (tych, którym uda się przeżyć) o wyróżniające ich cechy fizyczne i moralne. Drugi tom powinien więc pokazać, w jakim kierunku zmierza seria i czy O’Guilin wykorzysta szansę bycia naprawdę oryginalnym.
Przeczytaj także: Dama we krwi | Joanna Opiat-Bojarska, To koniec, Anno
Przeczytaj także: Goniąc prawdę | Piotr Bojarski, Biegacz
Peadar O’Guilin, The Call. Wezwanie
Przekład Katarzyna Bażyńska-Chojnacka i Piotr Chojnacki
Czwarta Strona 2017