artykuł recenzja

Spotkanie z Wojciechem Grabowskim, autorem „Dizajnu tamtych czasów” | Warszawski Weekend Księgarń Kameralnych 2017

Jako dziecko bawił się z kolegami w wyszukiwanie w mieście syrenek – wygrywał ten, kto znalazł danego dnia najstarszy model. Wiele lat później Wojciech Grabowski napisał książkę „Dizajn tamtych czasów” (Nisza 2017) – opowieść o PRL-u przez pryzmat wzornictwa stworzonych wtedy przedmiotów użytkowych. Spotkanie z autorem zorganizowała księgarnia „Bagatela na pięterku”, w ramach Warszawskiego Weekendu Księgarń Kameralnych.

Wojciech Grabowski, fot. Zupełnie Inna Opowieść

Wojciech Grabowski jest autorem filmów o sztuce, książek „Człowiek-motocykl”, „Archi-traf” i „Miastowidz”, a także popularyzatorem czytelnictwa, współpomysłodawcą akcji „Rusz książką”.

Jego najnowsza książka „Dizajn tamtych czasów” przenosi nas w retrorzeczywistość junkersów, komarków, odbiorników „Ramona” i veloreksów.

– Chciałem opisać PRL nie tylko przez pryzmat długich kolejek przed sklepami, ale nade wszystko przez pryzmat emocji, jakie towarzyszyły nam wtedy jako dzieciom – tłumaczy Wojciech Grabowski. Dziecko patrzy bowiem na otaczającą rzeczywistość inaczej – atrakcją były dla niego choćby wielogodzinne przerwy w dostawie prądu albo gra w poszukiwanie syrenek.

Ale podkreśla, że nie zamierzał w książce gloryfikować PRL-u. – Zależało mi, żeby pokazać, że były to czasy niezwykłego wzornictwa, biorącego się z pewnej bezinteresowności projektantów, którym chciało się wymyślać piękne przedmioty, mimo że płacono im stałe pensje – mówi Grabowski.

Ale były to też czasy bylejakości w wykonaniu owych przedmiotów – pięknie zaprojektowane często nie przetrwały do naszych czasów, bo wykonano je niestarannie i ze słabej jakości materiałów. Dotyczy to choćby pierwszych schodów ruchomych w Katowicach, na dworcu głównym, które po uruchomieniu działały… tydzień, by potem – nieczynne – stały bezużytecznie przez kolejne kilkadziesiąt lat. W „Dizajnie tamtych czasów” Grabowski wspomina też betonowe „filiżanki” – wielkie klomby na kwiaty, których pielęgnację z czasem zaniedbywano i zaczynały służyć dzieciom do zabawy. – Mogły się w naszej wyobraźni stać czymkolwiek, nawet statkiem kosmicznym – przekonuje autor.

– W PRL-u powstawały rzeczy wybitne z punktu widzenia wzornictwa, którym chciałem przywrócić należne im miejsce – tłumaczy autor. Ale często doskonały wizualnie projekt nie przechodził – z braku pieniędzy. A czasem z powodu braku odpowiednich testów, dopiero podczas użytkowania okazywało się, że nie dopatrzono wszystkich szczegółów. Tak było choćby z tramwajem 102 N, którego „dizajnerska” przednia szyba cieszyła oko przechodniów, ale w praktyce uniemożliwiała kierowanie tramwajem w nocy – motorniczy zamiast torowiska widział bowiem odbijające się w szybie wnętrze pojazdu. Wyprodukowano czterdzieści egzemplarzy tramwaju, poczym szybko wycofano go z użycia.

Ale niektóre z projektów rozpalają do dziś wyobraźnie wyobraźnię autora. Należą do nich motorower „Komar” czy pojazd velorex.

– Gdybym miał dziś kupić sobie jakiś pojazd z tamtych czasów, to z pewnością byłby to velorex – wzdycha Grabowski. – Ten pokraczny trójkołowiec do dziś wydaje mi się jednym z najciekawszych pojazdów, jakie w życiu widziałem.

 

Przeczytaj także: Wciąż 63 proc. z nas w ogóle nie czyta książek | Raport BN z (nie)czytelnictwa 2016

  

Spotkanie z Wojciechem Grabowskim

Księgarnia Bagatela na Pięterku, Warszawa

Warszawski Weekend Księgarń Kameralnych 2017

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading