recenzja

Wolności i masła! | Piotr Bojarski, Juni

Z raz wyznaczonej drogi nie wolno zejść – tej filozofii hołdują z początku wszyscy bohaterowie „Juni”: powstańcy Poznańskiego Czerwca 1956 roku, komunistyczne władze, wreszcie główny bohater – oddelegowany na targi niemiecki dziennikarz Carsten Eichwald. Historia podda ich przekonania ciężkiej próbie.

juniPiotr Bojarski, historyk, dziennikarz, autor choćby znakomitej „Ściemy” czy książki reportażowej „1956. Przebudzeni” pokazał w „Juni” całe swoje dotychczasowe doświadczenie pisarskie: dał nam powieść obyczajową pełną ludzkiej tragedii, ubierając ją w szaty thrillera. I wcale nie myślę tylko o pojawiającym się tu wątku szpiegowskim. Już samo powstanie robotnicze sprzed sześćdziesięciu lat opisywane jest z werwą godną sensacyjnej powieści, gdzie w dwóch równoległych i niezwykle dynamicznych narracjach widzimy przygotowania do strajku i rosnące obawy komunistycznych władz województwa przed konfrontacją z robotnikami Poznania.

Oto krwawy czwartek 28 czerwca 1956 roku. Koledzy Józefa Wichłacza, starego robociarza z zakładów im. Stalina (dawniej, i obecnie, im. Cegielskiego) nie podejmują pracy, za to z transparentami w dłoniach ruszają w stronę centrum miasta. Szybko przyłączają się do nich załogi innych zakładów. Sam Wichłacz do strajku nie jest przekonany, ale los sprawi, że on i jego rodzina znajdą się w samym centrum wydarzeń. Podobnie zresztą jak Carsten Eichwald, zachodnioniemiecki dziennikarz, który relacjonuje odbywające się właśnie w mieście międzynarodowe targi, ale ma też do wykonania inną, tajną misję.

Bojarski przeplata historię fikcyjnych bohaterów z losami autentycznych uczestników tamtych wydarzeń – pielęgniarki Aleksandry Banasiak, robotnika Stanisława Matyi, Edwarda Gierka chowającego się w szafie Prezydium Miejskiej Rady Narodowej czy premiera Józefa Cyrankiewcza dyktującego słynne przemówienie o „odrąbywaniu rąk”. Godzina po godzinie autor wiernie odtwarza  przebieg pierwszego zrywu niepodległościowego w komunistycznej Polsce. A jednak nie zamierza być kronikarzem powstania – wręcz przeciwnie: świadomie przekręca niektóre fakty (szczegółowo się z tego tłumacząc w posłowiu), by lepiej pasowały do atmosfery tej opowieści. Nie epatuje wiedzą, ale traktuje ją jak narzędzie, gdy trzeba przeprowadzić bohaterów przez więzienie na Ławicy, schować w bocznej uliczce, na szpitalnym korytarzu, lub poprowadzić pod kule ubowców, wojska i milicji.

Jest w wydarzeniach Poznańskiego Czerwca 1956 r. pewna zastanawiająca mnie od zawsze sprzeczność – oto powstanie, czyn w swej naturze romantyczny, wybucha w mieście pozytywistów, kolebce pracy u podstaw, z takimi jej ikonami jak Hipolit Cegielski, Dezydery Chłapowski, ks. Piotr Wawrzyniak czy prezydent Cyryl Ratajski. U Bojarskiego widzimy ten konflikt: w pochodzie robotników słyszymy przecież obok siebie zarówno wołanie: „Wolności!” jak i: „Masła!”. Uczestnicy protestu nie są jednolitą masą, bez wyjątku złożoną ze zwolenników marszu na budynki władz, myślącymi tylko o zdobyciu broni i zbrojnym odbiciu miasta. Są tu i tacy, którzy wycofają się z pochodu w trosce choćby  tak przyziemne sprawy, jak dalszy byt swoich bliskich. Działa to też w drugą stronę: mamy w książce również bohaterów do cna pragmatycznych (choćby Eichwald), którzy nagle przekreślają swoje plany bezpiecznej przyszłości w imię wyższych uczuć. Poznański Czerwiec zmieni wszystkich, doda nadziei, choć częściej ją odbierze, a przede wszystkim zweryfikuje marzenia i odbierze przekonanie o nieomylności. Bojarski chce nam dać historię uniwersalną – o determinacji, która zarówno może uskrzydlać jak i niszczyć. Znajdziemy w książce scenę przejmującą, gdy jeden z organizatorów strajku zdaje sobie sprawę, że stracił kontrolę nad tłumem i musi przyznać, że nie docenił potęgi sił, które wyzwolił. Bojarski pokazuje więc też bezsilność wobec Historii, tej przez wielkie H. W pewnym sensie dotyczy tu ona wszystkich, bo nikt z tych wydarzeń nie wyjdzie do końca zwycięski.

 

Przeczytaj także: Powstanie, jazz i kac | Piotr Bojarski, 1956. Przebudzeni 

 

Piotr Bojarski, Juni

Wydawnictwo Miejskie Posnania 2016

%d bloggers like this: