„Odłożył tablet i czyta” – donosi na FB jedna z mam. „Nie zareagował na słowo czekolada, czyta” – dziwi się druga. No cóż, Szwedzi zdecydowanie wiedzą, jak napisać wciągającą książkę dla dzieci.
Nagła epidemia czytania zapanowała w klasie mojego prawie dziewięcioletniego syna. Dzieci czytały ukradkiem na lekcji, oficjalnie na przerwach i w świetlicy. A gdy wróciły do domu, czytać nie przestały. Zaskoczeni rodzice zaczęli wrzucać zdjęcia na FB z informacjami, od jak dawna dziecko czyta i na której jest stronie. Oczywiście również mojego syna nie ominęła ta „choroba”. Dziecko, które do tej pory marudziło, że musi przeczytać stronę czytanki, nagle pochłonięte lekturą zapomniało o świecie. Zachwycona sytuacją i wdzięczna pani wychowawczyni, która rozdała dzieciom serię szwedzkich książek, postanowiłam rozgryźć ten cud.
Zamieszanie wywołała seria: „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai”, którą napisał Martin Widmark, a zilustrowała Helena Willis. Do mojego domu trafiła „Tajemnica biblioteki”. Akcja książki toczy się w miasteczku Valleby (mapa miasta na początku książki), gdzie ze świetnie zabezpieczonej biblioteki giną cenne książki, dostępne tylko w czytelni, do obejrzenia na miejscu. Policji w poszukiwaniu złodzieja pomaga para dzieci: chłopiec o imieniu Lasse oraz dziewczynka Maja. Dzieci mają własne biuro detektywistyczne i są już zaprawione w śledczej robocie (o czym można się przekonać czytając wcześniej wydane książki z tej serii). Pod lupę trafia troje mieszkańców miasteczka sportretowanych zaraz na początku książki wśród bohaterów. Obrazki wspaniale pomagają, gdy trudne szwedzkie imiona i nazwiska zaczynają się mylić podczas lektury. Napięcie pomału rośnie podsuwając czytelnikowi kilka tropów i zagadkę: dlaczego tak doskonały alarm w bibliotece nie działa i dlaczego wciąż giną kolejne książki.
Przeczytaj także: POWRÓT HARRY’EGO POTTERA | Nowa książka – „Harry Potter and the Cursed Child” – już w lipcu. A kiedy polskie wydanie?
Często autorzy książek dla dzieci chcąc uatrakcyjnić lekturę prostej historii używają zbyt wielu przymiotników i niezrozumiałych dla dziecka słów. Martin Widmark ustrzegł się tego błędu. Książka napisana jest językiem prostym, zrozumiałym, ale niepozbawionym fantazji. Powieść bywa też momentami zabawna. Oprócz pierwszoplanowego tematu, jakim jest poszukiwanie rozwiązania zagadki, pojawiają się tu też subtelnie zarysowane, wręcz naszkicowane inne opowieści np. słabość bibliotekarki do elektryka czy pasja naukowa pani profesor. Widać od razu, że autor nie traktuje swojego młodego czytelnika z pobłażaniem, ale jak inteligentnego partnera. Nie ma więc naiwnego, szablonowego wytłumaczenia pobudek sprawcy, a i ciekawie jest rozwiązana sprawa winy i kary.
Przeczytaj także: MAGIA W OGRÓDKU | Åsa Larsson i Ingela Korsell, Henrik Jonsson, Pax. Pal przekleństwa (Nidstången)
Książka „Tajemnice biblioteki” nie stanie się nigdy przebojem wśród dorosłych czytelników, ale z pewnością zachwyci czytelnika w wieku 6-10 lat. Rodzice, którzy ubolewają nad niechęcią swoich dzieci do czytania, powinni wypróbować tę pozycję. Zastosowane triki: duża czcionka, liczne dialogi, rysunki i mapki znacząco ułatwiają czytanie. Do tego książka dzięki swojej oprawie ma prawie 80 stron. Przeczytanie tak grubej książki (jak dla np. dziewięciolatka) będzie powodem do dumy. A gdy już dziecko pokocha czytanie, raczej mu nie przejdzie…
Martin Widmark, ilustracje Helena Willis, Tajemnice biblioteki, seria: Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai (Biblioteksmysteriet)
przełożyła Barbara Gawryluk
Wydawnictwo Zakamarki 2012