recenzja

WPADKA CÓRKI MITTERANDA | Mazarine Pingeot, Wpadki i wypadki Joséphine F. ( Les invasions quotidiennes)

Córka prezydenta François Mitteranda miała mnie na stronach swej książki rozbawić do rozpuku, lektura miała być jak antydepresant. Skończyło się tym, że ze złością rzuciłam powieścią o ścianę.

Pingeot_Wypadki_mZima. Ciemno, mokro i do lata daleko. To czas na lekką powieść, zdecydowałam i sięgnęłam po – jak zapewniano mnie na tylnej stronie okładki – „francuską Bridget Jones”, „autoironiczną komedię antydepresyjną”, polecaną przez Nieformalne Stowarzyszenie Miłośników Dobrego Humoru. Dodatkowym wabikiem była sama autorka, Mazarin Pingeot, francuska pisarka i wykładowczyni filozofii, a do tego przez lata ukrywana, nieślubna córka prezydenta François Mitteranda. Pomyślałam: to musi być dobre i… dawno się tak nie pomyliłam.

Przeczytaj także: GENIUSZ W KAPCIACH | Mason Currey, Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły

Po pierwsze nie wiem, kto mógł znaleźć jakiekolwiek podobieństwo między Joséphine a Bridget Jones. Francuska bohaterka to rozwódka z dwójką dzieci i eksmężem – nachodzącym ją hipochondrykiem. To pisząca w domu autorka książek dla dzieci, która uważa się za biedną, bo nie może za gotówkę kupić zmywarki. Kupuje ją jednak od ręki przez internet na kredyt. (Tak, brak zmywarki jest kompletną katastrofą i objawem ubóstwa dla tej pani!). Joséphine jest roztrzepana i chaotyczna, ale zupełnie w inny sposób niż Bridget. Brytyjka jest urocza, zabawna i zdaje sobie sprawę ze swoich wpadek. Poza tym w przeciwieństwie do Joséphine próbuje walczyć z wadami. Bohaterce książki Pingeot bliżej jest zatem do Judyty z powieści Katarzyny Grocholi, chociaż mam wrażenie, że i jej nie dorasta do pięt.

Przeczytaj także: TE FASCYNUJĄCE SŁOWA | Na końcu języka. Z orientalistą prof. Andrzejem Pisowiczem rozmawiają: Kornelia Mazurczyk i Zbigniew Rokita

Czytając „Wpadki i wypadki Joséphine F.” denerwowałam się, zamiast śmiać. Trudno jest polubić główną bohaterkę . Trudno jest też polubić książkę, która nie zachwyca językiem, ciekawymi bohaterami drugiego planu, a do tego wlecze się jak flaki z olejem. Przez prawie połowę lektury Joséphine umawia się na spotkanie ze swoim nowym szefem. Gdy w końcu się spotykają, czytelnik sam nie wie, o co chodzi. Mężczyzna rzuca dobre słowo, a akcja kończy się w pokoju hotelowym kilka stron później. Dlaczego bohaterka tak rzuciła się w ramiona szefa, pozostaje dla mnie tajemnicą. Zabawne sceny? Jak ktoś znajdzie, to proszę o sygnał.

Przeczytaj także: RECENZJA Z KOŃCA ŚWIATA. Nina George. Księżyc nad Bretanią (Die Mondspielerin)

Bardzo chciałabym, aby ta książka była dobra, bowiem od lat zachęcam do poznania kultury francuskiej jako ożywczej odmiany od anglojęzycznej szerokiej propozycji na rynku polskim. Myślę, że nie zezłościłabym się tak, gdyby powieść Mazarin Pingeot była chociaż dobrym czytadłem. Niestety, nawet tyle nie mogę o niej napisać. Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że inne książki Mazarine Pingeot są bardziej udane. Może opisując swoje dzieciństwo z dala od ojca prezydenta („Bouche cousue” czy „Bon petit soldat”) autorka bardziej się popisała?  Może kiedyś spróbuję się przekonać, ale raczej nieprędko.

 

Mazarine Pingeot. Wpadki i wypadki Joséphine F. ( Les invasions quotidiennes)

przełożył: Paweł Łapiński

Wydawnictwo Literackie 2015

1 komentarz

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading