recenzja

LITERACKI TALENT-SZOŁ LUB PORTRET POKOLENIA UŁOŻONY Z PUZZLI. Bookopen. Bo po trzydziestce wiele się zmienia…

„Bookopen” to nie jest książka doskonała, bo pewnie taka być nie mogła. Dzięki temu pokazany tu obraz nie jest pozowanym i retuszowanym portretem wykonanym przez fotografa-rzemieślnika na tle uroczej fototapety z łabędziami, lecz zbiorem zdjęć często poruszonych, nieostrych, źle skadrowanych. Dokładnie takich, które są w stanie pokazać prawdę.

BookopenTa książka leży przede mną od kliku dni. Przeczytana szybko i odłożona na półkę, czekała na moment, w którym odważę się o niej napisać. A odwagi trzeba niebagatelnej, bo „Bookopen” nie przypomina niczego, co w ostatnich latach ukazało się polskim rynku wydawniczym. Łatwo tę książkę skrzywdzić, jeśli przyłożymy do niej zwykłą miarkę, jaką mierzymy inne pozycje. Bo to nie jest powieść, czy zbiór opowiadań, to – wreszcie – nie antologia, choć książkę podpisało wielu autorów. Dzieło wymyślone i z sukcesem doprowadzone do końca przez Sylwię Jurkiewicz i Justynę Lach (chyba warto zapamiętać te nazwiska) to ciekawa, eksperymentalna inicjatywa, dzięki której do  głosu dochodzą osoby, na co dzień niemające możliwości opowiedzenia o swoim postrzeganiu świata inaczej, niż w internecie. To dziennik online 30- i 40-latków, ubrany niespodziewanie w szatę drukowanej książki. Ale książki, która niczego nie udaje (a już na pewno powieści, zbioru opowiadań czy antologii). Jej zalążkiem był internetowy projekt literacko-społecznościowy na portalu Bookopen.pl, polegający na prowadzeniu zbiorowego dziennika 30-40-latka. 262 osoby napisały łącznie 455 tekstów, ocenionych potem przez czytelników. To rasowe opowiadania, zwykłe notatki do dziennika, wiersze, a wreszcie przeniesione żywcem z sieci fora. To utrwalona na papierze chwila, która w internecie ginie pod natłokiem innych chwil, składających się z komentarzy, wykrzykników i emotikonów, a tu zyskuje nieśmiertelność.

Gdy przeczytałem wczoraj o włoskim talent-szoł, w którym wreszcie występować będą pisarze, a nie piosenkarze i akrobaci, od razu pomyślałem, że Jurkiewicz i Lach zrobiły to samo wcześniej – dopuściły do głosu osoby, które chciały napisać o jednym dniu ze swego życia, poddały te próby pod publiczną ocenę i w końcu po miesiącach zorganizowały wielki finał, czyli papierowe wydanie najlepszych (choć nie tylko) tekstów z Bookopen.pl.

Jaki obraz układa się z tych puzzli?

Nie sposób go opisać jednym zdaniem. Bo co komu powie opis w rodzaju: „obraz dwóch pokoleń – singli, matek, ojców, par, obraz seksu, zakupów, podróży…”? Nic, dlatego odwołam się po prostu do kilku tekstów, spośród około stu zamieszczonych w książce. To teksty, które wywarły na mnie największe wrażenie, ale zaznaczam: to tylko moje typy – siłą tej książki jest właśnie to, że chyba każdy znajdzie tu przynajmniej jeden tekst, który opisze jego własne emocje.

Milan O. „Jak co dzień” – o powtarzalności, którą trzeba mieć odwagę pokonać, nawet w imię zepsucia tego, co daje poczucie stabilności.

Mandala, „Bajka na dziś” – bajka o „księciu, który mieszka ze złą smoczycą. W małym zamku na przedmieściach miasta. Z ogródkiem i wiatą garażową”. Dla mnie opowieść o poszukiwaniu stabilności.

Anna Lichota, „Moskwa 2006” – korpo-opowieść o cieniach zarządzania oddziałem firmy w Rosji. A tak naprawdę o stawaniu się ludzkim robotem. Poranna pobudka, zakorkowane ulice, zwolnienia, pertraktacje („Chcę zmienić profil naszego score card, abyśmy mogli udzielać kredytów większej liczbie klientów zaraz po studiach), siłownia, rozmowa z chłopakiem mieszkającym w Londynie, sen.

Tejże autorki polecam też „Weekend treningowy. Sierpień 2011”.

Cinnabun, „Na tropie…” – poradnik podrywania w… siłowni („Wybierz siłownię, odpowiadająca twojemu targetowi. Jeśli lubisz garnitury/garsonki, wybierz taką, która znajduje się w pobliżu biurowców”), choć ja znajduję tu raczej opis rozpaczy wynikającej z niemożności znalezienia prawdziwej miłości. Tekst żyje w komentarzach, gdzie olgaolgaolga pyta jak rozpoznać czy facet z siłowni nie jest gejem. „Spójrz na jego buty”.

I tejże autorki „Dzień z życia 30-letniej singielki” – tym razem krótko, wierszem, dosadnie o jednej z przyczyn bycia singielką.

I.Bo, „Chleb z masłem lekarstwem na wszystko” – z dowcipem o tęsknocie za normalnością, z dala od religijnego fanatyzmu, nietolerancji i odchudzania (rozmowa z I.Bo – Izą Bosiacką).

Wisienką na torcie są teksty doświadczonych pisarzy, dziennikarzy. Adama Kaczanowskiego „Trochę w słońcu, trochę w cieniu”, Sylwii Chutnik „Jedziesz, dziewczyno” oraz dwojga autorów, który znam osobiście, więc w ramach prywaty poświęcę im po dwa zdania.

Łukasz Grass – dziennikarz, triathlonista – w „Ważne, pilne, ważniejsze” opowiada o szaleństwie, na które godzimy się, stawiając na wykonywanie czynności pilnych, zamiast ważnych i o ucieczce jaką daje sport.

Edyta Niewińska w „One Night Stand” opowiada o byciu singlem nie tyle z wyboru, co w wyniku zrządzenia losu. Ale nie ma tu żałoby czy rozpaczy. Jest noc z przygodnym facetem i smażenie jajek na śniadanie („Właściwie to bez przesady – same się smażą”). Autorka „Kosowa” daje nam przedsmak swojej kolejnej książki – tym razem nie o depresji i zwątpieniu, ale o ucieczce, także w obojętność (rozmowa z Edytą Niewińską).

„Bookopen” to nie jest książka doskonała, bo pewnie taka być nie mogła. Teksty nie są zredagowane, a jedynie poprawione, by nie raziły ortograficznymi i gramatycznymi bykami (raz się nie udało, ale ten raz można wybaczyć). Dzięki temu pokazany tu obraz nie jest pozowanym i retuszowanym portretem wykonanym przez fotografa-rzemieślnika na tle uroczej fototapety z łabędziami, lecz zbiorem zdjęć często poruszonych, nieostrych, źle skadrowanych. Dokładnie takich, które są w stanie pokazać prawdę.

„Bookopen” ma szansę stać się książką ważną dla obu reprezentowanych w niej pokoleń. Nie będę zdziwiony, jeśli stanie się książką kultową.

Rozmowa z Sylwią Jurkiewicz i Justyną Lach, pomyslodawczyniami „Bookopen”

„Bookopen. Bo po trzydziestce wiele się zmienia…”

Wydawnictwo Nowy Świat

Warszawa 2013 

%d bloggers like this: