recenzja

W imię dziecka | Natalia Kruzer, Confessio

To powieść o poczuciu misji – w pracy prokuratora i w życiu rodzica osoby z niepełnosprawnością. Natalia Kruzer daje nam bowiem tyleż wciągający kryminał, co książkę społecznie zaangażowaną, zmuszającą do refleksji. O „Confessio” pisze Przemysław Poznański.

Niby nic w tym niezwykłego – od czasu boomu na kryminał skandynawski połączenie prozy gatunkowej z literaturą wydobywającą na światło dzienne ważne społeczne problemy jest niemalże obowiązkiem autorów kryminałów. Dochodzenie policyjne czy prokuratorskie rzadko bywa już dziś tematem samym w sobie, oczekujemy bowiem – jako czytelnicy – naświetlenia nam przynajmniej fragmentu świata, w którym żyjemy, dzięki czemu popełniona zbrodnia osadzona zostanie w konkretnych bolączkach trawiących naszą codzienność. A przez to uświadomi, uczuli lub przypomni, że nie żyjemy w świecie idealnym, a zło obecne jest tuż obok – w otaczającej nas nienawiści, pogardzie, lekceważeniu.

Natalia Kruzer (to pseudonim autorki „Confessio”) wkracza więc swym literackim debiutem w rejony z jednej strony już zagospodarowane, z drugiej daje nam jednak prozę oryginalną, także dlatego, że mocno zanurzoną w doświadczeniach autobiograficznych, co przedstawione tu problemy wynosi ponad poziom literackiego konceptu, osadzając ją mocno w rzeczywistości autorki, a tym samym znacząco wzmacniając przekaz.

Zdarzenie śmiertelne z udziałem dziecka

Bohaterką „Confessio” jest prokurator Paulina Wilczyńską. To pierwsza zbieżność – autorka książki jest także czynną prokurator, co sprawia, że cała powieść nabiera dodatkowego waloru prawdopodobieństwa, rozwiewając jednocześnie obiegowe przekonania o pracy prokuratury, ukazywanej niejednokrotnie w kryminale jako instytucja bardziej przeszkadzająca śledczym niż ich wspierająca. Dzięki bohaterce powieści Kruzer zaglądamy za kulisy prokuratorskiej codzienności naznaczonej tu głównie stosem spraw do załatwienia, długotrwałym oczekiwaniem na niezbędne analizy, nakładającymi się na siebie śledztwami często bardzo różnymi, bo dotyczącymi czy to oszustw internetowych, czy przestępstw narkotykowych, czy wreszcie śmierci niemowlaka.

To ostatnie jest dla prokurator Wilczyńskiej pierwszą taką sprawą, z którą przyjdzie jej się zmierzyć. Nie jest nowicjuszką, wprost przeciwnie, a przecież przez całą swoją dotychczasową karierę nie miała do czynienia z dochodzeniem w sprawach „zdarzeń śmiertelnych z udziałem dzieci”. Jako matka cieszyła się z takiego obrotu spraw, nie była bowiem pewna, czy widok martwego dziecka nie byłby ponad jej siły. Los chciał jednak inaczej: „Gdy (…) koło siedemnastej zadzwonił oficer dyżurny, nie miała wyjścia – dziś wypadał jej dyżur (…)”. Tak rozpoczyna się sprawa, być może najważniejsza pośród tych, które przyszło jej rozwiązać.

Przeczytaj także:

Mroczne zakamarki ludzkiej duszy

Początkowo śmierć niemowlaka, wychowywanego przez samotną, zapracowaną matkę, nie wygląda podejrzanie. Dziecko było od urodzenia ciężko chore, nic nie wskazuje też, by stało się ofiarą przemocy domowej. Od Wilczyńskiej zależy więc, czy zleci sekcję zwłok, czy też uzna, że w tej sprawie  nie doszło do przestępstwa. Drugie rozwiązanie byłoby zapewne wszystkim na rękę, także samej prokurator. Problem w tym, że jest osobą, która nie zadowala się pozorami i nie odpuszcza. Podejmuje więc ostatecznie decyzję o wszczęciu dochodzenia, która odsłoni przed nią mroczne zakamarki ludzkiej duszy.

Kruzer daje nam bowiem kryminał, który prowadzi nas do rozważań nad motywacjami stojącymi za czynionym przez ludzi złem, także tym złem skierowanym wobec najbardziej niewinnych. Dochodzenie stanie się dla Wilczyńskiej okazją do zmierzenia się z rzeczywistością, która nie jest czarno-biała, a wręcz wypełniają ją dylematy, strach czy zwątpienie, które także mogą prowadzić do zła, choćby niezamierzonego, choćby nieuświadomionego. Powieść staje się więc w jednej chwili aktem oskarżenia – także systemu nieradzącego sobie z pomocą dla osób borykających się z opieką nad dziećmi chorymi genetycznie, albo autystycznymi, jak pięcioletni syn samej prokurator Wilczyńskiej.

Choć sama intryga pozostaje fikcją

Tu zresztą mamy do czynienia z drugą zbieżnością między sytuacją powieściowej bohaterki a autorką – Natalia Kruzer w posłowiu przyznaje, że sama też jest matką autystycznego dziecka. Niezależnie od tego, na ile przenosi tym samym swoje doświadczenia w wychowaniu syna na karty książki, udaje jej się oddać całe spektrum emocji i zachowań temu towarzyszących: wątpliwości, zmęczenia, rezygnacji, ale i bezwarunkowej miłości i przekonania, że ma do wypełnienia ważną misję, z której nikt jej nie zwolni.

To dlatego tytułowe confessio odczytywać możemy jako prawny termin przyznania się do winy (jak czytamy w motcie), ale i jako wyznanie, spowiedź bohaterki, przyznającej się nam do swoich słabości, nieukrywającej przed nami niczego, w tym swojego zmęczenia sytuacją przekraczającą jej możliwości psychiczne i fizyczne, przyznającej się nawet do czynów i myśli, które mogłyby wzbudzać nasze wątpliwości.

Bo powieść Kruzer jest po prostu pod każdym względem szczera, nawet jeśli – jak zastrzega autorka – sama intryga pozostaje jedynie fikcją. To książka, dzięki której możemy spojrzeć przez uchylone drzwi nie tylko – jak miało to miejsce już wcześniej – by podpatrzeć doświadczenie zawodowe autorów, będących też policjantami, prywatnymi detektywami, a nawet prokuratorami, ale też zanurzyć się w towarzyszącą kryminalnej opowieści prawdziwą historię wziętą z emocji, z prywatnych, osobistych doświadczeń.

Natalia Kruzer, Confessio
Wydawnictwo Filia, Poznań 13 marca 2024
ISBN: 9788383573014

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading