eseistyka literatura faktu recenzja

Przez kilometry, legendy i wieki | Henryk Waniek, Wędrowiec śląski

Henryk Waniek zabiera nas w podróż – mierzoną krokami i przebytymi kilometrami, ale przede wszystkim może pasjonującą historią miejsca. Miejsca, które – o ile stamtąd nie jesteśmy – dopiero dzięki niemu mamy szansę zrozumieć naprawdę. O „Wędrowcu śląskim” pisze Przemysław Poznański.

„Najbardziej banalna podróż, przerobiona na opis, już przez samą moc języka pisanego staje się diariuszem cudu” – czytamy w eseju, „Opis podróży mistycznej z Oświęcimia do Zgorzelca 1257-1957”. Trudno nie odnieść tego zdania do całej książki, złożonej z czternastu tekstów, publikowanych już co prawda wcześniej w różnych miejscach, ale teraz nie tylko zebranych razem po raz pierwszy, ale i ułożonych przez autora tak, by stanowiły zwartą opowieść. Opowieść o tożsamości miejsca, które – jak sam pisze – jest dobrze znane, a jednak ciągle skrywa wiele tajemnic.

Henryk Waniek, ceniony artysta i eseista, odkrywa te tajemnice przed nami z prawdziwą pasją i niezwykłą erudycją. Tajemnice ludzi, miejsc, nazw. Wszystkiego tego, co wpisane jest w historię i teraźniejszość Śląska, a co stanowi o jego niezwykłości. Autor robi to po to – czasem z iście detektywistycznym zacięciem, szczegół po szczególe, bez taryfy ulgowej – by obraz, który dla nas stworzy, był możliwie najbardziej prawdziwy. Co przecież nie jest łatwe, skoro – jak pisze w otwierającym tom eseju „Polak mały” – historia „z zapamiętaniem grzebała paluchem w śląskiej geografii. Gryzmoliła na tej ziemi jakieś hieroglify, klątwy, zaklęcia, kłamliwe życzenia”.

Odjąć uprzedzenia, uproszczenia, kłamstewka

Opowieść Wańka jest z jednej strony opowieścią osobistą, czerpiącą z autobiografii autora urodzonego w 1942 roku w Oświęcimiu, „tyle że po drugiej stronie rzeki Soły”, wdychającego więc jako dwu- lub trzylatek – jak sam pisze – „tamtejsze dymy”. Jest też jednak z drugiej strony opowieścią znacznie szerszą, wykraczającą znacząco poza doświadczenie jednostki, sięgającą do najstarszych źródeł, do podań, legend, dokumentów, które i jemu pozwoliły swego czasu – gdy był już po trzydziestce i mieszkał w Warszawie – spojrzeć na Śląsk ponownie i pozwolić, by objawił mu się on jak „niespodziewanie odkryta Atlantyda”.

Punktem wyjścia dla zawartych w tomie opowieści będzie więc historia „własna i naoczna”, ale wzbogacona historycznymi zapisami, choć także – „wobec zawodności przekazów literackich i artystycznych” – utrwalona na powierzchni ziemi, „w języku natury”. Wszystko po to, by odjąć z obrazu Śląska uprzedzenia, uproszczenia, kłamstewka. „Bo uprzedzenia do Śląska uważam za rodzaj pielęgnowanej niewiedzy, która sama w sobie rodzi dalszą niewiedzę”. Niewiedzę, podsycaną „urojoną wyższością”, z którą patrzyli na ten region i Polak, i „pruski oficjant”, a od której wolni byli może tylko Czesi i Morawianie.

Wszystkie warstwy Ślęży

Tak będzie w przypadku wędrówki, która zawiedzie autora do góry Ślęży, alias Sobótki. Opowieść ta, poddana rytmowi prawdziwego marszu, z czasowymi ograniczeniami, z postojami, zachodami słońca, prowadzi nas tyleż w prawdziwe miejsce, z rozsianymi na niej pradawnymi rzeźbami, znakami, runami, co w świat historii góry, a nawet związanych z nią mitów i legend. Bo Ślęża to jeden z domniemanych czakramów Ziemi. A z pewnością miejsce od zawsze przyciągające magnetyzmem, będące świadkiem pogańskich kultów i konwentykli okultystów.

Waniek wspina się zboczem góry, podziwiając roztaczające się przez nim krajobrazy, by jednocześnie  – warstwa po warstwie, niczym archeolog – odsłaniać kolejne odłożone w tym miejscu pokłady historii. Od wieku XIX, gdy zaczęto ocalać ustne przekazy dotyczące Ślęży, przez wiek XVI, gdy w ramach walki z ludową obrzędowością husyci zajęli górę na swą bazę, aż do wieku XI i informacji, że odbywają się tu odrażające praktyki niewiernych i X, gdy w „Geografie bawarskim” pojawi się aluzja do góry i zamieszkujących wokół niej Ślężan, a nawet dalej – do epoki brązu i żelaza, i ludu z kultury nazywanej umowie łużycką, dla którego góra była środkiem znanego im świata.

Przeczytaj także:

Niespodziewane zmiany nazw

Do swoistego omphalosu powróci Waniek w eseju „Opisanie świata na przykładzie Szalejowa Górnego”, opowieści o miejscu niepozornym, pośrodku którego stoi rzeźba piety na cokole z piaskowca. Monument pochodzi z XVIII wieku i stanął być może jako dziękczynne wotum po przejściu cholery. Autorowi posłuży on jako punkt, z którego rozejrzeć się może po wsi, której – jak pisze w 1833 roku Aloys Bach – najdawniejszymi mieszkańcami byli Słowianie, a której nazwa zmieniała się wraz z historią – Sweidlerdorf lub Sweidlerivilla (XIII wiek), Stevnic Horni (to z dokumentu z 1477 roku), Oberschwedeldorf, a w końcu Szalejewo Górne. Lub Szalejów, bo pomijając nieznaną etymologię polskiej nazwy, ta występuje tu w dwóch wersjach – oficjalnej i przyjętej przez mieszkańców.

Jeśli wieś doświadczała zmiany nazwy, to najdynamiczniej wraz z końcem II wojny światowej, gdy do Oberschwedeldorf wkroczyli Czesi z kawałkiem tektury, na którymi napisano Ceskoslovenský Štátni Uřad. Kancelár Stevnic Horni. Stan ten trwał dwa miesiące – pod koniec lipca 1945 roku z samochodu prowadzonego przez majora Rybenkę wysiedli mężczyźni z biało-czerwonymi opaskami i karton z czeską nazwą miejscowości zamienili na tabliczkę z niepoprawnym gramatycznie napisem „Szalejewo Górny”. Tak oto mała wioska zmierzyła się z wyrokami historii, zapadających daleko, tym razem w Moskwie.

Śledztwo w sprawie Olbrzymów

Zmiany nazw, szczególnie te powojenne, będą dla Wańka pretekstem do powracających tu jak refren refleksji nad absurdalną niejednokrotnie „polonizacją”. Jak w przypadku miasta Frankenstein przemianowanego na Ząbkowice Śląskie, zamiast, choćby wzorem Olsztyna na Franksztyn, co pozwoliłoby ocalić w sferze nazwy związek tego miasta ze słynnym dziełem Mary Shelley, zainspirowanym XVII-wiecznym dokumentem dotyczącym właśnie owego śląskiego miasteczka. Podobnie jest z Małą Hyszową, a właściwie Małym Szczelińcem, której to nazwy Waniek nie cierpi, odnosząc wszak do historii i oryginalnej nazwy góry – Hyšovej Hory, przemianowanej potem na Kleine Heuscheuer.   

Osobne śledztwo w sprawie Olbrzymów, uwiecznionych w dawnej nazwie Karkonoszy, zwanych niegdyś Riesengebirge, Górami Olbrzymów, a potem Olbrzymimi. Skąd taka nazwa? Czy ziemię tę zamieszkiwali Giganci? Fascynująca jest tak podróż Wańka przez historię, zapiski Georgiusa Agricoli z 1546 roku, ale i przez gramatykę, ortografię, pisarskie omyłki, jak i historię Wielkoludów utrwaloną w legendach, z Liczyrzepą czyli Rübenzahlem na czele i jego związkiem z Krkonošem.

„Człowiek rozpoczyna się od stóp”

Zabierze nas Waniek – śladami pewnej cegły znalezionej w kościele w Ziębicach (Münsterbergu) i odciśniętego na niej napisu LEGXIIIIG – w czasy Cesarstwa Rzymskiego, ale najdłuższa podróż Wańka trwać będzie 700 lat.  We wspomnianym już eseju „Opis podróży mistycznej z Oświęcimia do Zgorzelca 1257-1957” niejako zagnie autor czasoprzestrzeń, by opisać trzy związane ze sobą podróże. Pierwszą będzie podróż Mikołaja z Oświęcimia po Śląsku dekadę wcześniej wyludnionym przez najazd Mongołow, późniejszego lekarza, zielarza, przyjaciela słynnego Witelona. Drugą – podróż Johannesa Schefflera, czyli Angelusa Silesiusa, trzecią – zahaczając po drodze o postać Jakoba Böhme, Żyda Wiecznego Tułacza, Ahaswery.

Choć tak naprawdę jest to od początku do końca podróż samego autora – podobnie jak wszystkie eseje zebrane w tomie „Wędrowiec śląski”. „Człowiek rozpoczyna się od stóp” – cytuje Waniek taoistycznego mędrca. To prawda, jego literacka opowieść o ludziach, miejscach, nazwach zaczyna się od podróży na własnych nogach, od zwiedzania, oglądania, zaciekawienia, fascynacji. I od jedynej możliwej dla autora odpowiedzi na końcowe pytanie ze słynnej rymowanki Stanisława Bełzy „Wyznanie wiary dziecięcia polskiego”. „Coś jej winien?” – „prawdę”.

Henryk Waniek, Wędrowiec śląski
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 14 lutego 2024
ISBN: 9788383194738

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading