artykuł

Józef Hen: Ludzkie pragnienia pozostają niezmienne | Nasza relacja ze spotkania

– Zmieniają się czasy, ale ludzie i ich pragnienia pozostają takie same – mówił wczoraj Józef Hen. Wybitny pisarz, autor „Nikt nie woła”, podczas spotkania celebrującego zbliżającą się setną rocznicę jego urodzin. Byliśmy na wydarzeniu.

Józef Hen, fot. Przemysław Poznański/zupelnieinnaopowiesc.com

– Czasem łatwiej dożyć stu lat, niż być jubilatem – żartował wczoraj Józef Hen, unikając w ten sposób odpowiedzi wprost na pytanie o ważny w twórczości Montaigne’a, jednego z jego ulubionych pisarzy, motyw umierania. Ale poza tym chętnie dzielił się wspomnieniami, pozwalał zajrzeć za kulisy swojej twórczości, tłumaczył życiowe i twórcze decyzje. Jak choćby tę, by pisać o takich postaciach jak Tadeusz Boy-Żeleński, Władysław Jagiełło czy Michał de Montaigne.

– O Boyu czy o królu Jagielle pisałem głównie dlatego, że byli szkalowani – tłumaczył pisarz. – Montaigne natomiast nie potrzebował mojej obrony. W jego przypadku uznałem, że polska inteligencja, i nie tylko inteligencja, potrzebuje go – mówił. Przypominał, że jego książkę „Ja, Michał z Montaigne” (1978) czytała Kora, wtedy już ciężko chora. – Cieszę się, że tej wspaniałej osobie w ostatnich miesiącach jej życia towarzyszył właśnie Montaigne – zaznaczał Hen.

Nie poddawać się przygnębieniu

W 1957 roku Józef Hen napisał powieść „Nikt nie woła”, opisującą wojenną tułaczkę 17-letniego bohatera po stepach Azji. Powieść ukazała się dopiero w wolnej Polsce. – Ta książką najbardziej odpowiada pojęciu autobiografii – mówił podczas spotkania pisarz. Powieść składa się z dwóch części: „Boso” oraz „W butach”. –  Część „Boso” jest bardziej ludzka. Jedna z czytelniczek napisała do mnie, że wzruszyła się czytając o tym, jak leżąc w śniegu bohater spogląda na Wielką Niedźwiedzicę i mówi: „Mamo, po coś ty mnie urodziła?”. Muszę zaznaczyć, że nie było w tym pretensji do mamy, ale zawód tym, że mając osiemnaście lat znikam, nie wiedząc, co byłoby mi jeszcze dane przeżyć – zaznaczała Józef Hen.

Dodawał, że mimo ciężkich przeżyć, nigdy nie wpadał w depresję. – Wiedziałem, że trzeba przeżyć, pracować, nie poddawać się przygnębieniu. Mimo że nie było powodu do śmiechu – mówił. Podczas wojny ważna była dla niego wizyta w wojskowym ambulatorium. – Miałem zaczerwienione oczy i bałem się, że mam tyfus. Lekarka spojrzała na mnie i odparła, że to nie tyfus. To z głodu. Wtedy postanowiłem uciec od głodu do batalionu pracy. Pracować ciężko, ale przeżyć – opowiadał Hen.

Józef Hen, fot. Przemysław Poznański/zupelnieinnaopowiesc.com

Cenzura i „Kultura”

Powieść przeleżała na półce ponad trzydzieści lat. – Po ukończeniu pierwszej części zaniosłem ją do Czytelnika. Zapadła decyzja wydajemy, ale stwierdziłem, że to tylko połowa, że musze jeszcze napisać część drugą. Przekonywano mnie, że książka musi się ukazać, że to to jest sprawa mojej kariery. Ale byłem lekkomyślny, pisałem dalej. Jak złożyłem w wydawnictwie całość, usłyszałem, że tego to nawet nie ma po co słać do cenzury – mówił autor. Jego zdaniem decyzja o wstrzymaniu publikacji wynikała z tego, że polskim cenzorom wydawało się, że wiedzą, co nie spodoba się towarzyszom radzieckim. – To była fałszywa ocena, ale zdarzają się tchórze i zazdrośnicy – podsumowywał pisarz.

W latach 1967-1969 Józef Hen był atakowany przez środowisko tzw. partyzantów. Nawiązał wówczas współpracę z paryską „Kulturą” Jerzego Giedroycia, w której opublikował trzy opowiadania pod pseudonimem Korab („Western”, „Oko Dajana”, „Bliźniak”). – Napisałem „Western” i dałem do przeczytania Jerzemu Andrzejewskiemu. Ten krótko potem zadzwonił do mnie i zaszyfrowany sposób powiedział: „Józku to jest bardzo, bardzo…”. Poszedłem do niego, a tam była już Helena Stachová. Usłyszałem: Jeśli chce pan to wydać w paryskiej „Kulturze”, to za kilka dni „taternicy” przechodzą granicę i dotrą do Paryża”. Wtedy oczywiste się stało, że musze mieć pseudonim. I stąd Korab – mówił Hen.

Józef Hen oraz Maciej Hen, fot. Przemysław Poznański/zupelnieinnaopowiesc.com

Od robotnika do pisarza

Józef Hen urodził się 8 listopada 1923 roku w Warszawie, w rodzinie Cukierów. W dzieciństwie współpracował z założonym przez Janusza Korczaka „Małym Przeglądem”, wojnę spędził w Związku Radzieckim. Pracował przy budowie szosy Lwów-Kijów, a potem trafił do Samarkandy w Uzbekistanie. W czasie wojny stracił ojca, zabitego w 1945 w Buchenwaldzie, brata Mojżesza, który zaginął w ZSRR i siostrę Mirkę. Wojnę przeżyły matka i siostra Stella (ur. 1915) i w 1957 wyjechały do Tel Awiwu. W 1944 przyjął pseudonim literacki „Hen”, który z czasem zaczął mu służyć za nazwisko.

Debiutował w 1947 roku książką „Kijów, Taszkent, Berlin. Dzieje włóczęgi”. Jest też autorem m.in. powieści wojennej „Kwiecień” (1960), autobiograficznych powieści tworzących cykl „Teatr Heroda” o dojrzewaniu tuż przed II wojną światową i podczas oblężenia Warszawy w 1939 roku („Przed wielką Pauzą” i „Opór”), licznych zbiorów opowiadań, w tym „Krzyż Walecznych” (1964), powieści historycznej „Crimen” (1975) i tomów esejów. Napisał też beletryzowane biografie, wśród nich wspomniana „Ja, Michał z Montaigne” i „Błazen – wielki mąż” (1998) o działalności Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Jest również cenionym scenarzystą filmowym.

– Gdy dostaję pytanie o to, czy ludzie się zmienili, odpowiadam: Ludzie są zawsze tacy sami. I teraz, i cztery tysiące lat temu. Zmieniają się okoliczności i ludzie zgodnie z nimi muszą podejmować decyzje.  Ale to nie znaczy, że zmieniły się pragnienia człowieka – przekonywał pisarz.

POWIERNIK SERC. Stulecie Józefa Hena
Prowadzenie Janusz Majcherek
laudację wygłosił Remigiusz Grzela
Organizacja : Polski PEN Club

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: