recenzja

Skarb z Desy | Zbigniew Nienacki, Laseczka i tajemnica

„Laseczka i tajemnica” Zbigniewa Nienackiego wrzuca nas w sam środek ponurej kryminalnej intrygi, której etapy wyznaczane są kolejnymi morderstwami. Intrygi zahaczającej tak o historię sztuki, jak i o ciemne karty historii naszego kraju, a przy tym eksplorującej brudne zakamarki ludzkiego umysłu – pisze Przemysław Poznański.

Jak potoczyłaby się kariera pisarska Zbigniewa Nienackiego, gdyby nie wpadł w 1964 roku na pomysł powrotu do bohatera wymyślonego w „Uroczysku” (1957) i nie obdarował go w „Wyspie Złoczyńców” niezwykłym wehikułem? Całkiem możliwe, że zostałby znanym autorem rasowych kryminałów dla dorosłych, skupionym de facto na tematyce tak – i wcześniej, i później – autorowi bliskiej, a więc poszukiwaniu dzieł sztuki, ale podanej w zupełnie innym anturażu. Bardziej mrocznym, zupełnie nie przygodowym, raczej sensacyjnym, z fabułą obfitującą w liczne morderstwa, gdzie śledztwo – czy to milicyjne, czy dziennikarskie – oznacza nie tylko próbę dotarcia do sedna zagadki, ale i zderzenie się z motywami sprawców, wynikającymi najczęściej z niskich pobudek, takich jak choćby chęć zysku.

Najważniejszy jest temat

Taki był – nigdy niewydany w formie książki – „Wąż morski” (1962). Taka jest „Laseczka i tajemnica”(1963) – powieść od poprzedniej jeszcze lepsza, choćby dlatego, że znany nam już z poprzedniej książki bohater, redaktor Henryk, mierzyć się tu musi nie tylko z zagadką plagi zabójstw w świecie handlarzy dzieł sztuki (który zresztą barwnie portretuje, ukazując zarówno pasjonatów, jak i zwykłych prostaków nastwionych tylko na zysk), lecz także z najmroczniejszymi kartami polskiej historii, w tym ze zbrodniami wpisanymi w Zagładę. Jakby tego było mało, oferuje nam tu Nienacki także psychologiczny twist, który stawia bohatera w nowym świetle, każe na nowo zastanowić się nad jego udziałem w intrydze, także tej, opisanej w „Wężu morskim”. Szczególnie gdy przypomnimy sobie, że punktem wyjścia tamtej fabuły była piętrowa mistyfikacja, jakiej na początku dopuszcza się bohater, by zwiększyć nakład prowadzonej przez siebie gazety.

Przeczytaj także:

Tu jest z początku mniej spektakularne – oto Henryk odwiedza salon Desy i znajduje ciekawą palisandrową laseczkę ze srebrną główką. Ot, ciekawostka, do niczego mu w sumie niepotrzebna, a przecież budząca zainteresowanie dziennikarza, uwielbiającego zagadki związane z historią i dziełami sztuki. Henryk kupuje laseczkę, ale chce też odkryć jej historię – szczególnie gdy okazuje się, że przedmiot skrywa tajemnicę, bo okazuje się nie tylko być przedmiotem użytkowym, ale i… bronią. To może być temat dla gazety!

Zachłanność

Ta dziennikarska zachłanność, jaką z początku kieruje się bohater, jest zaledwie jednym z wielu przejawów zachłanności, jakie znajdziemy na kartach powieści. Jest to bowiem w sumie opowieść o chęci szybkiego, łatwego zysku, zamiaru wzbogacenia się bez oglądania się na krzywdę innych. Dość powiedzieć, że eksploruje Nienacki w swojej książce choćby temat wojennego i powojennego szabrownictwa, przejmowania majątków Żydów pomordowanych w czasie Holokaustu, czy grabieży dokonywanych choćby na tzw. ziemiach odzyskanych. Dla osób, które patrzą tylko na zysk, bez znaczenia jest pochodzenie przedmiotu, a już szczególnie historia jego wcześniejszych właścicieli, tym bardziej gdy miałaby być przeszkodą w zawłaszczeniu sobie ich mienia.

Manipulacja i Pan Samochodzik

Nienacki prowadzi nas intrygą gęstą od manipulacji i przekłamań, w której mało kto okaże się tym, za kogo go bierzemy – z Henrykiem włącznie. Wystarczy wspomnieć, że dziennikarz rozpoczyna swoje dochodzenie od spotkania z kimś, kto – jak się szybko okazuje – tak naprawdę od kilku dni… nie żyje. Zdarzy mu się niejednokrotnie przebywać w domu, w nieświadomości, że obok leżą zwłoki, a jakby tego było mało, sam dopuści się kilku czynów, które będą nam się kazały zastanowić nad jego dziennikarską rzetelnością i zwykłą ludzką uczciwością. Dość powiedzieć, że ubranie fikcyjnej opowieści w pozory reportażu, czego dopuścił się w „Wężu morskim”, tu wydadzą się nam tylko niewinną zabawą.

Przeczytaj także:

Nienacki tworzy na potrzeby tych powieści bohatera niejednoznacznego, chwilami cynicznego, dalekiego od pozbawionego skazy Pana Samochodzika i z tego punktu widzenia trochę szkoda, że czytelniczy sukces „Wyspy Złoczyńców”, a przede wszystkim „Pana Samochodzika i templariuszy”, spowodował zarzucenie przez pisarza postaci Henryka. Całkiem możliwe, że polska literatura gatunkowa doczekałaby się w połowie lat 60. sensacyjnej serii, która łączyłaby zagadki historyczne, w tym związane z poszukiwaniem dzieł sztuki, z mroczną atmosferą kryminalnego thrillera, którego bohater daleki jest od ideału. „Wąż morski”, którego elementy zostały potem wykorzystane w „Panu Samochodziku i zagadkach Fromborka”, pokazał alternatywny sposób narracji dla opowieści znanych potem z serii dla młodzieży. Nie ukrywam więc, że pobudza mą czytelniczą wyobraźnię myśl, dokąd zaprowadziłaby Henryka choćby zagadka skarbu templariuszy, pamiętnika hitlerowskiego zbrodniarza czy  tajemnice masonów.  

Niestety, Henryk nigdy więcej nie powrócił. 

Zbigniew Nienacki, Laseczka i tajemnica
I wydanie: Czytelnik 1963

____________________

Zbigniew Nienacki’s „Laseczka i tajemnica” (The Stick and the Mystery) throws us into the middle of a grim criminal intrigue, the stages of which are marked by successive murders. An intrigue that hooks both the history of art and the dark pages of our country’s history, and at the same time explores the dirty recesses of the human mind, writes Przemyslaw Poznanski.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: