wywiad

Linda Szańska (Agnieszka Lingas-Łoniewska i Anna Szafrańska): U nas nie ma romantyzowania przemocy | Rozmawia Przemysław Poznański

Groźne – zwłaszcza dla młodszych czytelniczek – jest ukazywanie w książkach bohaterów męskich, którzy poniżają kobiety, w myśl zasady, że łobuz kocha najbardziej. Takie wzorce nie są potrzebne w literaturze. U nas nie ma romantyzowania bezpodstawnej przemocy – mówi Linda Szańska*, czyli Agnieszka Lingas-Łoniewska i Anna Szafrańska, autorki powieści „Siła miłości”. Rozmawia Przemysław Poznański.

Anna Szafrańska – autorka literatury obyczajowej i new adult. Autorka bestsellerowej serii „PInk Tattoo” oraz trylogii „Spragnieni”. Na swoim koncie ma blisko trzydzieści tytułów, w tym książki wydane pod pseudonimem. Fot. Marcin Klaban

Przemysław Poznański: „Siła honoru”, „Siła przetrwania” i teraz „Siła miłości”, a w przygotowaniu zapowiedziana już „Siła życia”. Skąd pomysł na taką gangsterską serię, które jest jednocześnie historią niełatwej miłości?

Anna Szafrańska: Wszystko zaczęło się od opowieści pewnej osoby, która w latach 80./90. pracowała w Hotelu Orbis Polonez. Jako kelnerka hotelowej kawiarni najczęściej otrzymywała w przydziale rewir 78. Można by pomyśleć, że nie było w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że rewir 78 był zarezerwowany wyłącznie dla członków mafii (góry oraz szefów, gdyż żołnierze nie mieli do niej wstępu). Nasza informatorka była niemym świadkiem tworzenia się układów, prowadzenia nielegalnych interesów, nawiązywania sojuszy. W zaufaniu opowiedziała nam kilka historii z czasów, gdy powszechna była maksyma: ci co mało mówią, dłużej żyją. Przez wzgląd na jej bezpieczeństwo nadal dbamy o jej anonimowość. Niemniej jej opowieści dostarczył nam materiału na kilka książek.

Agnieszka Lingas-Łoniewska: Nasza informatorka niejako zainicjowała pomysł na całą serię. Chciałyśmy stworzyć pełnokrwisty romans gangsterski, z autentycznym brutalnym tłem i prawdziwymi postaciami. A także historią pełną emocji, nadziei i wiary w siłę honoru, przetrwania i miłości.

Wszystkie trzy tomy ukazują się pod nazwiskiem Lindy Szańskiej, ale już od drugiego wiadomo, kto się pod tym pseudonimem kryje. Dlaczego tak?

AS: Po pierwsze, chciałyśmy przetestować rynek, sprawdzić, czy przy obecnym trendzie na powieści mafijne uda się wybić debiutantce, która pragnie zachować anonimowość. Po drugie, wiele czytelniczek uważa, że mamy podobny styl pisania. Chciałyśmy sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest. Mile zaskoczył nas fakt, że póki nie ujawniłyśmy, kto stoi za pseudonimem Linda Szańska, żaden recenzent nawet nie zauważył, że „Siłę honoru” pisały dwie osoby. Niejednokrotnie spotkałyśmy się z pytaniami od strony naszych czytelników, czy pisząc książki z cyklu o poznańskim syndykacie dzielimy między siebie partie męskie i żeńskie lub sceny. I tu zaskoczyłyśmy ich kolejny raz, gdyż piszemy po rozdziale. To ogromnie satysfakcjonujące, że potrafimy z Agnieszką tak się zgrać.

ALŁ: To na początku był eksperyment, miał powstać tylko jeden tom. Ale pomysłów i materiałów było o wiele więcej, poza tym wspaniale się nam współpracuje. I w tej chwili są  a rynku już trzy tomy naszej serii.

Agnieszka Lingas-Łoniewska – autorka ponad 30 bestsellerowych powieści, stanowiących elektryzujący miks gatunkowy romansu, dramatu i sensacji. W 2016 r. zajęła II miejsce w plebiscycie „Gazety Wrocławskiej” Kobieta Wpływowa, a od 2017 r. jest członkinią Kapituły Literackiego Debiutu Roku. Fot. Marcin Klaban

Linda Szańska ma bardzo ciekawy życiorys: jest autorką książek, ale podobnie jak wspomniana informatorka, w latach 90. pracowała jako kelnerka w hotelu Orbis Polonez w Poznaniu, gdzie obsługiwała wierchuszkę poznańskiej mafii. Pod tym pseudonimem kryje się więc i pisarka i autentyczna osoba.

AS: Nasza informatorka to całkowicie realna osoba, jednak ze względu na jej przeszłość oraz autentyczne zdarzenia, o których nam opowiedziała, musimy dbać o jej bezpieczeństwo. Nigdy nie podamy jej personaliów ani nie ujawnimy, kim tak naprawdę jest. Poza informatorką w osobie Lindy Szańskiej, zrobiłyśmy szczegółowy research odnośnie do struktur mafijnych w tamtym okresie, a także w odniesieniu do czasów współczesnych.

ALŁ: Musimy chronić naszą tajemniczą Lindę Szańską, jesteśmy jej to winne, w zamian za ogrom ciekawych historii, które nam przekazała.

Wspominacie panie o researchu. Jak bardzo jest szczegółowy? Wasze powieści z serii nie posługują się umownością, przedstawiony świat gangsterów jest brutalny, prawdziwy. Skąd czerpiecie panie wiedzę?

AS: Kiedy postanowiłyśmy z Agnieszką napisać książkę o współczesnej mafii w oparciu o wydarzenia z lat 80./90., to już na samym początku nasza informatorka powiedziała nam ważną rzecz, która niejednokrotnie przewinęła się na kartach naszych powieści: Tym światem rządzi przemoc i brutalna siła, a najważniejszymi zasadami są: hierarchia i lojalność. Nie ma w nim miejsca na półśrodki, jeśli chcesz awansować, musisz się wykazać, żeby zostać zauważonym przez szefostwo. Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć, a i tak zawsze trzeba się oglądać przez ramię. Bo najlepsze interesy robi się po cichu. To zamknięty świat, dostępny jedynie dla nielicznych i całkowicie odcięty od tych z „zewnątrz”. A drogi powrotnej nie ma.

ALŁ: Oczywiście, dla dobra fabuły musiałyśmy ubarwić naszą historię i zbudować bohaterów tak, aby byli pociągający i atrakcyjni, nie tylko wizualnie. Są pewne standardy, którymi rządzą się romanse, nawet te z autentycznym podłożem fabularnym. Ale nasze powieści są naprawdę brutalne i bardzo prawdziwe.

To powieści o gangsterach, ale i o miłości. Oczywiście jest to miłość szorstka, przez głównego bohatera wypierana, bo nie pasująca ani do tego, czym na co dzień zajmuje się bohater – Glista, „prawa ręka góry poznańskiego syndykatu”, ani do jego wizerunku, ani tym bardziej do jego mrocznej, pełnej traum przeszłości. To ta właśnie miłość często implikuje działania bohatera. Skąd taki pomysł na stworzenie serii, której odbiorcami mogą być zarówno miłośnicy mocnej prozy gangsterskiej jak i miłośniczki opowieści o miłości?

AS: Przede wszystkim stworzyłyśmy zimnokrwistych bohaterów, którzy nie znają innego świata poza tym, w którym przyszło im żyć. Czy to w przypadku Anioła, Diabła, czy Glisty, tkwi w nich mrok, którym zostali skażeni już jako dzieci, czy nastolatkowie. Chciałyśmy, by ci bohaterowie, którym uczucia i człowieczeństwo są kompletnie obce, mieli możliwość nauczenia się tego, jak kochać. 

ALŁ: Postaci są motorem całej historii, tak więc muszą niejako dźwigać opowieść i porywać za sobą czytelnika. Liczą się emocje, ale i prawda, autentyzm, ból, krew, wszystko co, tworzy prawdziwego gangusa z krwi i kości.

Jak powstawał Glista? To przecież brutalny zabójca, kierujący się jednocześnie własnymi zasadami moralnymi. To także feminista, który krzyczy w pewnym momencie do jednego z mężczyzn, odpowiedzialnych za gwałt: „Jak kobieta mówi „nie”, to właśnie to oznacza”, a w innym miejscu mówi: „kto (…) gnębi kobiety, jest szmatą, która zasługuje na śmierć”. Czy Glista ma może jakiś pierwowzór w rzeczywistości?

AS: Glista to postać fikcyjna, jednak dołożyłyśmy starań, by jego rozterki i kierujące nim motywy były najbardziej autentyczne. Grzegorz Długosz pełni funkcję egzekutora i początkowo nie rozumie przywiązania Lenki do kogoś takiego jak on, do mężczyzny, któremu przemoc nie jest obca i ma na rękach ma krew niewinnych ludzi. Niejednokrotnie odtrąca ją, obraża, a mimo to Lenka powoli wkrada się do jego zamkniętego świata. Wiedząc, ile dziewczyna przeszła, prawie do końca próbuje ją do siebie zniechęcić.

ALŁ: To też nasze podejście do ukazywania niejednokrotnie w książkach bohaterów męskich, którzy poniżają kobiety, w myśl zasady, że łobuz kocha najbardziej. To mylne i bardzo groźne, zwłaszcza dla młodszych czytelniczek. Takie wzorce nie są potrzebne w literaturze. U nas podział jest jasny, są protagoniści (Glista, Anioł, Diabeł) i antagoniści (Ilja, ochroniarze od Janosa, Lampa). Nie ma romantyzowania bezpodstawnej przemocy.

Linda Szańska, Siła miłości, Wydawnictwo Słowne, 27 kwietnia 2022, ISBN: 9788382511543

Wybranką Glisty jest Lena, Ukrainka, kobieta, której życie zostało brutalnie zniszczone – była poniżana, gwałcona, sprowadzona do roli prostytutki. To nie jest femme fatale, a jednak w jakimś sensie kobieta silna, bo potrafiąca pokonać przeciwności losu. Jak tworzyliście panie tę skomplikowaną postać?

AS: Rzecz najważniejsza – początkowo nie miałyśmy w planie rozbudowywać historii o poznańskim syndykacie aż w takim stopniu. Najpierw stworzyłyśmy konspekt do „Siły honoru”, jednak spodobała nam się praca w duecie oraz postacie, które wykreowałyśmy. Po napisaniu „Siły przetrwania” uzmysłowiłyśmy sobie, w jaki sposób można by pokierować postacią Lenki, która przez pierwsze dwa tomy była wyłącznie postacią drugoplanową. Jej historia, krzywda która spotkała ją z rąk anonimowych ludzi, nie pozwoliły przejść nam obok niej obojętnie. Przez wzgląd na traumę i utratę bezpieczeństwa, Lena wydaje się krucha, zastraszona. W pewien sposób uzdrawia ją Grzegorz, który mimo że szorstko ją traktuje, to zrobi wszystko, by ochronić dziewczynę. Muszę przyznać, że sceny pisane z perspektywy Lenki nadal mną wstrząsają. Natomiast sposób, w jakim Grzegorz rozlicza się z oprawcami Lenki… To było satysfakcjonujące doznanie.

ALŁ: Lena jest złamaną młodą kobietą, a stworzenie tej postaci wiele nas kosztowało. Niełatwo pisało się nam te sceny, ale były potrzebne, bo sytuacja, w jakiej znalazła się Lena, zdarza się w życiu realnym, handel kobietami to roczny przychód w wysokości około 25 mld dolarów rocznie. To jest cały system, w którego funkcjonowanie włączeni są zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Przerażające liczby i statystyki uświadamiają ogromny zasięg tej przestępczej działalności.

W powieści pojawiają się odniesienia do serii Agnieszki Lingas-Łoniewskiej „Bezlitosna siła” i „Gangsta Paradise” czy Anny Szafrańskiej „PInk Tattoo”. W pewnym sensie korzystają więc panie z powieściowych światów wykreowanych na potrzeby własnych książek. Jak udało się te światy pogodzić?

AS: Nie miałyśmy z tym żadnego problemu. Wątek tatuażu Lenki czy scena z odnowieniem sojuszu z klubem PantaRhei z Wrocławia, nasunęły się same.

ALŁ: Chłopcy z PantaRhei, czyli bohaterowie serii „Bezlitosna siła”, to jedni z najbardziej ulubionych moich bohaterów. Wiem, że moje czytelniczki uwielbiają takie połączenia i przenikanie się postaci z mojego uniwersum.

Jak to jest ze wspólnym pisaniem? Jak powstaje powieść pisana przed dwie autorki, tworzące jednocześnie swoje własne serie i powieści?

AS: Można powiedzieć, że palimy się do napisania następnych wspólnych książek. Podczas pracy nie ma między nami żadnych niedomówień, kłótni czy cokolwiek w tym rodzaju. Wręcz przeciwnie! Niejednokrotnie zdarzają się momenty, gdy dosłownie „siedzimy sobie w głowach”.

ALŁ: Uwielbiamy razem pracować, czytamy sobie w myślach, co jest czasami przerażające (śmiech).

Ile tomów będzie miała seria?

ALŁ: Na pewno powstanie tom IV, czyli „Siła życia”.

Co mają panie teraz w planach – oczywiście poza „Siłą życia”?

AS: W moim przypadku jest to praca nad drugim tomem dylogii „W blasku zorzy: Pałac ze szkła” (tom pierwszy „Zamek z płatków róż” ukaże się w lipcu w Wydawnictwie Novae Res). Następnie zabieram się do romantycznej trylogii dla nowego wydawnictwa – będą to książki na wzór współczesnych baśni z dużą dawką humoru, ale i przeplatającymi się wątkami dramatu. Natomiast teraz przygotowuję się do premiery czwartego tomu serii „PInk Tattoo” – „Mat” (Wydawnictwo JakBook), której premiera przypadnie 01.06. Jestem niezwykle podekscytowana, gdyż tę serię (a w szczególności aroganckiego tatuażystę Mateusza z poznańskiego studia PInk Tattoo) pokochało tysiące czytelników, którzy tak samo jak ja, nie mogli się doczekać kolejnej książki. I tak się złożyło, że zaledwie kilka dni po premierze „Mata”, w Czechach wyjdzie tłumaczenie drugiego tomu „PInk Tattoo” – „Malwina”.  Jestem ogromnie ciekawa, w jaki sposób zostanie przyjęta, gdyż „Lilianna” (pierwszy tom) dosłownie skradła serca czeskich czytelników. Agnieszka pewnie wie, o czym mówię, gdyż w kwietniu, w Czechach ukazała się jej kultowa książka „Molly” i już zrobiła furorę!

ALŁ: Planów ogrom. W tej chwili pracuję nad III tomem trylogii gangsterskiej „Gangsta Paradise”, która będzie miała tytuł „Pako”. Tom II, „Katan”, już jest oddany do wydawcy i będzie miał premierę w sierpniu tego roku. Dodatkowo w maju wydam trzy tomy serii New Adult „Zbuntowani”, które niegdyś napisałam pod pseudonimem, a teraz wydam je pod swoim nazwiskiem, w nowej oprawie graficznej i po ponownej redakcji. Jesienią przeczytacie komedię romantyczną „Gdzie moje Love story?”. W planach mam napisanie ostatniego, siódmego tomu serii „Bezlitosna siła”, pt. LEO. Ale to już w roku 2023. Plus przekłady moich kolejnych książek. Szykuje się kolejny czeski przekład książki „Skazani na ból”, a także niemiecki, ale o tym wkrótce. No i kolejne wspólne plany z Anią. Ta więc dzieje się!

Rozmawiał Przemysław Poznański

*Linda Szańska to efekt współpracy literackiej dwóch bestsellerowych autorek: Agnieszki Lingas-Łoniewskiej i Anny Szafrańskiej

%d bloggers like this: