Staram się tworzyć wyjątkowego antagonistę, mordercę. Kogoś, kto się czymś wyróżnia. Żeby to nie był pan, co chodzi po parku i dziabnie kogoś nożem, tylko żeby to był psychopata najgorszego sortu. Ale chcę też, żeby każdy był maksymalnie inny, żeby każda książka – mimo że w tym samym klimacie – maksymalnie się różniła. Robię wszystko, żeby nie pisać na jedno kopyto – o swojej powieści „Zaraza” mówi Przemysław Piotrowski. Rozmawia Przemysław Poznański.
OBEJRZYJ WYWIAD ⬇
Przemysław Piotrowski kontynuuje „Zarazą” serię z komisarzem Igorem Brudnym, rozpoczętą książkami „Piętno”, „Sfora” i „Cherub”. Bohater, dramatycznie doświadczony w finale poprzedniej książki, budzi się ze śpiączki, by rozpocząć nowe życie. I zderzyć się dość szybko z nowymi kryminalnymi zagadkami.
Jedna z nich dotyczy śmierci kobiet, bez wątpienia prostytutek, których ciała znalezione zostają w krótkich odstępach czasu. Pierwsze zwłoki są okaleczone, noszą ślady tortur i brutalnych gwałtów, drugie – co wprawia śledczych w osłupienie – całkowicie pozbawione są krwi. Tę sprawę bada przede wszystkim komisarz Julia Zawadzka, życiowa partnerka Brudnego, która urasta w „Zarazie” do roli postaci równorzędnej głównemu bohaterowi.
Drugą z zagadek przynosi już bezpośrednio Brudnemu młoda kobieta, która zgłasza się z prośbą o pomoc w znalezieniu swojej zaginionej siostry. Czy wszystkie te sprawy mogą się jakkolwiek łączyć? I czy przebywający na zwolnieniu lekarskim policjant powinien podjąć się pracy w charakterze prywatnego detektywa?
Przeczytajcie też naszą recenzję „Zarazy”