recenzja

Nadzieja wbrew nadziei | Michał Wójcik, Zemsta. Zapomniane powstania w obozach zagłady

„Zemsta. Zapomniane powstania w obozach zagłady”, to opowieść o desperackich próbach ratowania życia, a częściej nawet tylko godności, przez tych, którym udało się przetrwać selekcję na rampie. Próbach, o których zbyt często zapominamy – o książce Michała Wójcika pisze Jakub Hinc.

Nikt w Polsce, Europie i na świecie nie mógł w początku lat czterdziestych XX wieku nawet sobie wyobrazić ogromu zbrodni jakiej dopuścili się Niemcy w obozach koncentracyjnych i obozach zagłady. Co więcej, skala niegodziwości nazistowskich niemieckich oprawców, choć dziś już znana, wciąż pozostaje zwyczajnie niewyobrażalna. Liczby zamordowanych, zagazowanych i spalonych w krematoriach Treblinki, Sobiboru czy Auschwitz-Birkenau są tak ogromne, a bestialstwo Niemców tak porażające, że zwyczajnie nie sposób ich sobie wyobrazić. Nawet teraz, gdy wiele dokumentów i świadectw zostało zebranych i opracowanych.

Każdy z obozów, w których Niemcy masowo mordowali ludzi, uznawanych przez nich za element niepożądany, miał swoją specyfikę, swoją „technologię” i „logistykę”. Każdy był inaczej zorganizowany, ale w każdym na masową, wręcz przemysłową skalę w nieludzkich warunkach zabijano przywożonych z różnych stron świata bezbronnych ludzi, nieświadomych skali zbrodniczej działalności oprawców.

Ten ogrom zła przeraża na tyle, że często nie pamiętamy o tych, którzy odważyli się owej machinie zagłady przeciwstawić. A przecież w tak ekstremalnie niesprzyjających warunkach w głowach uwięzionych rodziła się ­­myśl o sprzeciwie, buncie, a nawet organizacji rebelii. Ba, w kilku przypadkach był to nawet zakończony sukcesem zbrojny bunt przeciwko oprawcom. Właśnie o tych odważnych czynach zdeterminowanych ludzi, którym naziści odmawiali człowieczeństwa, opowiada Michał Wójcik w „Zemście”.

Niemal każdy więzień, który w tych ekstremalnych warunkach jeszcze nie został od razu po przybyciu do obozu zagłodzony przez Niemców, był bratem, siostrą, mężem, żoną, synem lub córką, ojcem lub matką tych, którzy odarci z godności, sponiewierani i upodleni popędzeni zostali do komór gazowych, a potem spaleni. Czym jest zatem w takim miejscu jest odwaga, gdy nierzadko własnymi rękami uwięzieni wygarniali z komór śmierci ciała swoich najbliższych? Czy jest tu w ogóle miejsce na nią, na zdolność do planowania rewanżu i na szukanie sposobu wyzwolenia?

Wydawać by się mogło, że w takich okolicznościach w uwięzionych prócz pierwotnego instynktu przetrwania nie ma już miejsca na żaden ludzki odruch. A jednak ci, którzy pozytywnie przeszli selekcję na rampie, jakimś cudem potrafili nie tylko stłumić w sobie ten nieprawdopodobny ból i żal i przekuć je w chęć odwetu. Ale potrafili o wiele więcej! Pod wścibskim okiem aufsejerów i kapo, ukraińskich wachmanów i niemieckich esesmanów umieli się zorganizować, konspirować, stworzyć struktury dowódcze, nawiązać współpracę z innymi uwięzionymi i zaplanować rebelię.

I o tym dowiadujemy się z lektury „Zemsty”. Bo w istocie jest to książka nie tyle o zemście na katach, co o tlącej się nadziei. Nadziei wbrew nadziei, która nie gasła w uwięzionych mimo bestialstwa, z którym się zetknęli i którego byli ofiarami. Nadziei, której płomień chronili z poświęceniem życia i ostatecznie nie pozwolili mu zgasnąć.

Obozy koncentracyjne i zagłady w Treblince, Sobiborze i Auschwitz-Birkenau, mimo że się różniły, realizowały prowadzone na masową skalę ludobójstwo. W każdym z nich też urodziła się myśl o wolności, która wzbudziła coś, czego trudno byłoby oczekiwać w takim miejscu i czego na pewno nie spodziewali się hitlerowcy. Bo może jawić się czymś niepojętym altruizm, jaki potrafili wzbudzić w sobie przywódcy uwięzionych, zwłaszcza wówczas, gdy pozostawali w obozach, choć sami mogli próbować się z nich wydostać. A przecież pozostawali tam, choć ich życie w każdej chwili mogło zostać unicestwione przez Niemców, tylko po to by planować ratunek też dla innych.

W ten sposób opowiedziana historia powstań w obozach zagłady nie tylko przywraca ofiarom i pomordowanym należną pamięć, ale też mówi o bohaterstwie uwięzionych. I chociaż autor nie szczędzi surowych ocen, to stworzył przejmujący i szczery obraz obozowej egzystencji i żydowskich rebelii w miejscach kaźni. Obraz uczciwie przedstawiający realia w jakich dochodziło do buntów i ukazujący mało znane fakty, w tym te dotyczące kontaktów rebeliantów z AK i te związane z działalnością konspiracyjną w Auschwitz Józefa Cyrankiewicza i rotmistrza Witolda Pileckiego.

I choć jest to opowieść o desperackiej próbie ratowania życia, a częściej nawet tylko godności, przez tych, którym udało się przetrwać selekcję na rampie, to jednak jest to też opowieść o odnajdywaniu w sobie odwagi i męstwa wówczas, gdy zda się, że pozostała tylko rozpacz.

Michał Wójcik, Zemsta. Zapomniane powstania w obozach zagłady
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021

1 komentarz

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d