artykuł

Oświadczenie Swietłany Aleksijewicz | Noblistka o sytuacji na Białorusi

Łukaszenka mówi, że nie będzie rozmawiał z ulicą (…). To nie ulica. To ludzie – pisze w swoim dzisiejszym oświadczeniu Swietłana Aleksijewicz, laureatka literackiej nagrody Nobla i przewodnicząca białoruskiego oddziału PEN Clubu.

Swietłana Aleksijewicz, fot. Przemysław Poznański/zupelniennaopowiesc.com

Protesty na Białorusi rozpoczęły się 29 maja 2020 w Mińsku i innych miastach początkowo jako protest przeciw aresztowaniu opozycyjnych kandydatów na prezydenta i wykluczeniu ich udziału w wyborach, a wzmogły się po opublikowaniu oficjalnych wyników, które miażdżące zwycięstwo – i to w pierwszej turze – dały urzędującemu od 26 lat Aleksandrowi Łukaszence. Zdaniem protestujących wybory zostały sfałszowane, dlatego domagają się oni nowego, uczciwego głosowania. 

Łukaszenka nie zamierza się jednak ugiąć, za to nasila represje, aresztując osoby, które popierają protesty, w tym członków Rady Koordynacyjnej utworzonej przez białoruską opozycję. Dziś aresztowana została m.in. Maryja Kalesnikawa. Także do mieszkania Aleksijewicz, która weszła w skład Rady, próbowali włamać się nieznani sprawcy, prawdopodobnie funkcjonariusze rządowych służb.

Wybitna reportażystka, autorka takich książek jak „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” czy „Czarnobylska modlitwa” opublikowała swój apel dzisiaj na stronie PEN Clubu. Czytamy w nim:

„Nie ma już w Prezydium Rady Koordynacyjnej żadnego z moich podobnie myślących przyjaciół. Wszyscy są w więzieniu lub zostali wygnani za granicę. Dziś jako ostatniego zabrali Maksyma Znaka.

Najpierw zawłaszczyli nasz kraj, porywali najlepszych z nas. Lecz w miejsce tych, których wyrwali z naszych szeregów przyjdą setki innych. To nie Rada Koordynacyjna się zbuntowała. To zbuntował się kraj. Chcę powtórzyć to, co zawsze mówię: nie przygotowywaliśmy zamachu stanu. Chcieliśmy zapobiec rozłamowi naszego kraju. Chcieliśmy, aby w społeczeństwie rozpoczął się dialog. Łukaszenka mówi, że nie będzie rozmawiał z ulicą, ale ta ulica to setki tysięcy ludzi, którzy w każdą niedzielę i każdego dnia wychodzą na ulicę. To nie ulica. To ludzie.

Ludzie wychodzą ze swoimi małymi dziećmi, ponieważ wierzą, że wygrają.

Chcę też zaapelować do rosyjskiej inteligencji, użyjmy starej, zwyczajowej nazwy. Dlaczego milczycie? Słyszymy tylko rzadkie głosy poparcia. Dlaczego milczycie, widząc, że tratowany jest mały, dumny naród? Nadal jesteśmy waszymi braćmi.

A mojemu narodowi chce powiedzieć, że go kocham. Jestem z niego dumna.

I znowu ktoś nieznajomy dzwoni do drzwi…”

– pisze Swietłana Aleksijewicz.

Źródło: Białoruski PEN Centre

%d bloggers like this: