książki

Między Korbielowem a Chartres | Agnieszka Janiszewska, Kuzynka Marie, tom I i II

Bohaterowie „Kuzynki Marie” żyją w świecie niepotwierdzonych plotek, półprawd i niedopowiedzeń, a także sztywnych konwenansów, które zadają ból – czasem nieuleczalny.

Agnieszka Janiszewska rozpisała historyczno-obyczajową „Kuzynkę Marie” na II tomy, choć równie dobrze mogłaby się zdecydować na jedną książkę. Ale doskonale rozumiem tę decyzję. Te dwie książki – choć tak wiele spaja je na poziomie fabularnym – różni też bardzo wiele. Są jak opowieść o blasku i o mroku, o prawdzie, która zwycięża i prawdzie, która nie zawsze jest w stanie przebić się spod warstwy kłamstw, niedopowiedzeń, niesprawdzonych, ale mimo to bezkrytycznie powielanych informacji.

U źródeł wszystkich zdarzeń, wszystkich nieszczęść, jakie spotykają bohaterów Janiszewskiej, leżą jednak konwenanse. Rzecz rozpoczyna się – i w większości rozgrywa – w roku 1914, ale tak naprawdę w retrospekcjach sięgamy wielu lat wstecz, do romansu, który na zawsze już naznaczył losy Emilii i Marie – blisko spokrewnionych ze sobą kobiet, które w wyniku nieporozumień i niesnasek poznają się jednak dopiero po latach.

Marie przyjeżdża z Chartres, gdzie mieszka z matką, bohaterką obyczajowego skandalu sprzed lat, do majątku Korbielowo – rodzinnej posiadłości rodu Boratyńskich, z których wywodzi się jej nieżyjący już ojciec. Te odwiedziny możliwe są w zasadzie tylko dlatego, że nie żyją już także nestorzy rodu nieprzychylni nieślubnemu związkowi rodziców Marie. Czy jednak ta wizyta jest w stanie naprawić wieloletnie zaniedbania? A może, wręcz przeciwnie, wizyta Marie przyczyni się do zrodzenia się nowych kłopotów? Może obudzi uśpione dotąd demony?

Agnieszka Janiszewska pokazuje, że życie nie daje nam prostych rozwiązań. Tam, gdzie istnieje szansa na zbliżenie, porozumienie, zawsze pojawić się może też złe słowo, sugestia, plotka, która niweczy wszystko, co udało się wypracować,  a wyciągnięta do zgody ręka może niespodziewanie natrafić na mur obojętności. I choć wojna – ten historyczny moment, który musi tu nadejść, skoro opowieść toczy się w 1914 roku – jest fabularnie domeną tomu drugiego, to można powiedzieć, że obie części „Kuzynki Marie” są opowieścią o wojnie, w której co najwyżej, od czasu do czasu, nadchodzą chwile rozejmu. To wojna domowa, gdzie bronią jest urażona duma, złość, zawiść, a amunicją pomówienia, niedopowiedzenia i czysta złośliwość. Z takiej wojny – podobnie jak z tej prawdziwej, toczonej na frontach Europy – nie każdy może wyjść zwycięsko.

Drugi tom domyka opowieść, autorka nie decyduje się na otwarte zakończenie, która dopuszczałoby kontynuację. Wyjdziemy poza rok 1914 – i to znacznie – by dostać rodzaj klamry, która obejmuje oba tomy, całą historię, narzucając jej ostatecznie rys opowieści o uczuciu, które nigdy nie gaśnie.  

Bo jakby na przekór narracji stojącej pod znakiem bólu wynikającego ze zła zakorzenionego w ludzkiej duszy autorka daje nam tu także, a może w gruncie rzeczy przede wszystkim, opowieść, która przecież nas pocieszy, bo jest opowieścią o prawdziwej miłości. To ona przecież dała początek wszystkiemu, bo choć romans mężatki jest paliwem dla skandalu, który nie gaśnie całymi latami, to przecież jest też dowodem na to, że prawdziwa miłość pokona wszelkie przeszkody, zarówno te obyczajowe, jak i czysto fizyczne, liczone kilometrami jakie dzielą Chartres i Korbielowo. Że może też być inspiracją – i to po wielu latach – do zbudowania czegoś trwałego, mogącego wznieść się ponad ludzką zawiść.

Agnieszka Janiszewska, Kuzynka Marie, tom I i II
Novae Res, Gdynia 2020

Tom I

Tom II

%d bloggers like this: