Dziewiętnastoletnia chasydka Esti wchodzi do berlińskiego jeziora Groser Wannsee. Wokół ludzie w kąpielówkach i bikini pływają, wygłupiają się, uprawiają sporty wodne, tymczasem ona, nie zdejmując długiej spódnicy, zabudowanej po szyję bluzki i cielistych rajstop, wchodzi coraz głębiej i głębiej, z powagą i determinacją, jakby chciała się utopić. Aż wreszcie zanurza się w wodzie z głową, dokonując symbolicznego oczyszczenia. Po czym zdejmuje perukę, którą nosi od momentu, gdy po ślubie rytualnie ogolono jej włosy i puszcza ją z falami. Wychodzi z jeziora jako nowa osoba, zdeterminowana, by sobie wszystko poukładać na nowo. O serialu „Unorthodox” pisze Anna Fryczkowska.

W roli Esti doskonała, młodziutka Shira Haas, pamiętna z izraelskiego Shtisela, w serialu Unorthodox równie mocno przykuwa uwagę. Na początku wiemy o niej niewiele. Skromnie ubrana i wystraszona dziewczyna, która nikomu nie patrzy w oczy, chwilami wyglądająca na dwunastolatkę, innym razem na trzydziestolatkę, ucieka w jednej chwili z miejsca, w którym mieszkała. Skąd? Coś, co wygląda na chasydzką dzielnicę Jerozolimy okazuje się enklawą chasydów na Brooklynie, w Nowym Jorku, bardzo zamkniętą i silnie zorganizowaną. Esti ma przy sobie cudem zdobyte trochę pieniędzy i niemiecki paszport. Nic więcej. Z takim bagażem trafia do Berlina.
Powoli, odcinek po odcinku, poznajemy jej próby poradzenia sobie ze światem, po którym zupełnie nie umie się poruszać, oraz jej poprzednie życie w ortodoksyjnej enklawie. Do tej pory miała w życiu poukładane wszystko – od urodzenia aż do śmierci. Religijne nakazy mówiły, jak ma się czesać, jak ma się kochać, jak ma gotować i w jakiej odległości od łóżka męża ma stać jej łóżko. Nie wolno jej było kształcić się, podróżować, czytać, oglądać telewizji, korzystać z komputera ani telefonu, nawet lekcje gry na pianinie czy słuchanie muzyki niereligijnej mogły stać się bramą do grzechu.
Zastanawiam się, co ortodoksyjna wspólnota daje tym kobietom zamiast, bo coś dawać musi, skoro jednak mimo wszystko w tym trwają i wychowują w tym swoje córki. I chyba już wiem. Wspólnota, w zamian za bezwzględne posłuszeństwo, zapewnia im opiekę i poczucie przynależności. Wielu to wystarcza. Niektórym jednak nie, bo na przykład Esti, choć z całej siły próbowała się dostosować, przez całe życie tęskniła za czymś więcej.
Kobietom w tym religijnym społeczeństwie nie wolno więc nic. Mężczyźni mają pozwolenie na więcej – kształcą się, choć wyłącznie religijnie, ale i zarabiają, podróżują, a nawet mogą posiadać koszerne komórki (czyli nie smartfony). Ale i im nie jest lekko – nakazów i zakazów wisi nad nimi nieco mniej, wystarczająco ich jednak wiele, by co wrażliwszym jednostkom totalnie odebrać spontaniczność, radość i wszelką przyjemność z życia. Taką wrażliwą jednostką jest mąż Esti, który choć stara się jak może, szanuje i kocha ją na swój sposób, ale z paru względów podbijanych mocno przez religijne nakazania, nie ma żadnej szansy na udane pożycie. Przejmująca jest scena, gdy Yakov prosi prostytutkę, by pokazała, co sprawia przyjemność kobiecie, z daleka oczywiście, bo nie wolno mu dotykać innej kobiety niż żona.
Esti w nowej berlińskiej rzeczywistości walczy o siebie, przekraczając kolejne granice. Pierwsze spodnie. Pierwsza kanapka z szynką. Pierwsza prywatka. Pierwsze zgłoszenie do szkoły. Pierwsze googlowanie. Przeszłość jednak nie odpuszcza.
Raz – że dziewczyna wychowana w sposób, w jaki ją wychowano, niewielkie ma możliwości manewru w nowoczesnym społeczeństwie. Bo co ona umie? Gotować koszernie, spuszczać głowę i być pokorna, no i jeszcze kocha muzykę. A dwa – że z chasydzkiej wspólnoty wyrwać się wcale nie jest łatwo, również fizycznie. Swoi nie pozwalają odejść, więc po uciekinierkę zaraz ruszy wyprawa ratunkowa, która nie będzie przebierała w środkach.
Rzecz oparta została na książce Deborah Feldman, a ta, co najgorsze, na prawdziwej historii.
A do tego całego klimatu dusznego zniewolenia, który czujemy niemal fizycznie, dochodzą szerokie kadry wspaniale filmowanego Berlina. W obecnej sytuacji aż boli patrzenie na te place, ulice, budynki, które nagle stały się dla nas, w epidemicznym zamknięciu, zupełnie niedosiężne. Ale jeszcze tam pojedziemy, prawda?
Unorthodox
Netflix