Przerażenie i zgroza. Te dwa słowa cisną się mi na usta po obejrzeniu filmu „Tylko nie mów nikomu” braci Sekielskich. I może jeszcze niedowierzanie – że Kościół od lat nie robi nic, by walczyć ze złem w swoich szeregach.
Tuż po emisji dokumentu „Tylko nie mów nikomu”, zrealizowanego przez Tomasza Sekielskiego i wyprodukowanego przez jego brata Marka Sekielskiego, pojawiło się wiele bardzo emocjonalnych komentarzy napisanych na gorąco przez widzów, w tym osoby ze świata polityki i kultury. Wiele tych wpisów wyrażało szok i niedowierzanie. Dla wielu osób już samo wystąpienie zjawiska pedofilii i „seksturystyki” uprawianej przez księży i biskupów Kościoła Katolickiego było zjawiskiem wręcz niewyobrażalnym i niewiarygodnym. Innych zaszokowało ujawnienie księży uwikłanych w pedofilię znajdujących się tak wysoko w hierarchii kościelnej. Jeszcze innych w zdumienie wprawiło zachowanie księży i biskupów albo zwyczajnie ignorujących, nawet potwierdzone wyrokami sądowymi, zakazy, albo nawet swoistą sublimację zachowań goszczących u nich „duchownych”.
Dla niektórych ukazane zjawisko nie było nowe, lecz porażająca była jego skala zarówno co do liczby sprawców jak i liczby ofiar. A możemy przyjąć za wysoce uprawdopodobnione, że ujawniona została tylko pewna, niewielka liczba przypadków. Zapewne tylko tych, w których sprawa została zgłoszona przez ofiary organom ścigania. W jednej z ostatnich sekwencji filmu widzimy hierarchów kościelnych, z Prymasem Polski biskupem Wojciechem Polakiem, Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupem Stanisławem Gądeckim i arcybiskupem krakowskim Markiem Jędraszewskim na czele. Scena ta jest dojmująca i ukazuje najwyraźniej problem, z którym polski Kościół nie jest w stanie się zmierzyć. Ale to chyba nie może dziwić, bowiem biskup krakowski Marek Jędraszewski był wcześniej biskupem pomocniczym archidiecezji poznańskiej, w czasie, gdy doszło do ogromnego skandalu z udziałem arcybiskupa poznańskiego. Sprawca zgorszenia, obecny poznański arcybiskup senior, Juliusz Paetz, wciąż jest sublokatorem obecnego arcybiskupa poznańskiego Stanisława Gądeckiego na wyspie katedralnej. Zresztą wydaje się, że żadne specjalne sankcje go nie spotkały. Arcybiskup senior mimo wyraźnych zakazów Stolicy Apostolskiej bierze, bez jakiejkolwiek reakcji ze strony episkopatu, czynny udział w pracach kościelnych instytucji i sprawuje liturgię. W czasie gdy wybuchła afera w poznańskim kościele, obecny biskup krakowski Marek Jędraszewski nie zrobił sam nic, by ukrócić zgorszenie siane przez arcypasterza kościoła poznańskiego, a potem wraz z biskupem Gądeckim uczynili wszystko, by do opinii publicznej nigdy nie dotarła pełna wiedza o rozmiarze nadużyć. Konsekwencje za to dotknęły osoby, które aferę w Kościele ujawniły. Ten skandal ukazał sposób postępowania instytucji kościelnych w takiej i podobnych sprawach i stał się swego rodzaju „wzorcem z Sèvres”. Dlatego ani nie dziwi buta chroniących przestępców biskupów, ani postawa innych księży wprost ordynarnie naigrawających się z ofiar.
Dziwi jednak wprost manifestowana przez funkcjonariuszy instytucji kościelnych nieposkromiona buta i arogancja, która manifestowana jest już w chwili przyjęcia zgłoszenia przestępcy seksualnego księdzu – urzędnikowi kurialnemu. Wydaje się wprost zdumiewająca zwykła pogarda i próba zastraszenia ofiary. W dokumencie Sekielskich byliśmy świadkami najpierw izolowania ofiary od innych osób, często od jej bliskich, którzy w tak trudnym momencie mogliby dać pokrzywdzonym wsparcie i duchowe i moralne. Następnie staliśmy się świadkami osaczenia. Ofiara pedofila w sutannie zostaje postawiona sama przed obliczem przyjmującego jej zeznania. Znane są relacje osób zgłaszających przestępstwo molestowania seksualnego, które nie tylko same zostają wobec całej potęgi kościoła, ale ta potęga manifestowana jest bardzo konkretnie poprzez przesłuchanie przez sztab urzędników kościelnych brutalnie dotykające najbardziej intymnych sfer życia. Podłość tego przejawia się faktycznej próbie przeniesienia ciężaru odpowiedzialności ze sprawcy na ofiarę. W „Tylko nie mów nikomu” widzieliśmy ten sposób usprawiedliwiania się pedofilów w scenie spotkania księdza Cybuli z jego ofiarą. Tu ten stary pedofil mówi, że przecież molestowany sam tego chciał i przecież nie grzeszyli, bo było bez wytrysku. Byliśmy też świadkami usprawiedliwiania pedofilów w sutannach przez biskupów. Z ust biskupa Michalika słyszeliśmy przecież już wcześniej, że winne są ofiary księży, bo do nich lgnęły i sprowadzały ich na drogę przestępstwa seksualnego. Z filmu dowiadujemy się, że po złożeniu zeznań ofiara pedofila nie ma żadnych praw, nie jest stroną, nawet nie może dowiedzieć się, że molestujący ją sprawca został skutecznie osądzony i odizolowany. Jednak mimo parasola ochronnego rozłożonego nad pedofilami w sutannach przez hierarchów, Sekielskim udało się zobaczyć, i nam pokazać, co się dzieje z pedofilem po wyroku. Widzimy zatem jednego ze skazanych prawomocnym wyrokiem księży, którego nazwisko zostało ujawnione w dokumencie, a który mając orzeczony „na zawsze” zakaz jakiejkolwiek pracy z dziećmi, prowadzi dla nich rekolekcje i miał wciąż z nimi kontakt, dodajmy kontakt, który mu umożliwiali inni księża. Napisałem, że miał jako ksiądz, bowiem po emisji filmu została podana informacja, że złożył do papieża Franciszka podanie o przeniesienie ze stanu duchownego i opuścił miejsce stałego pobytu bez wskazania nowego adresu. Czy można to uznać za sukces filmu? Możliwe, że akurat ten pedofil już nigdy żadnego dziecka nie skrzywdzi. Wziąwszy jednak pod uwagę choćby to ilu sprawców zostało już ujawnionych to jest to maleńka kropelka w morzu patologii i obłudy. Myślę, że każdy widz może wskazać co najmniej jedną scenę, ukazaną sytuację czy przywołaną okoliczność, co do której będzie zbulwersowany.
Polski Kościół Katolicki wydaje się niezdolny do rachunku własnego sumienia, żalu za grzechy, mocnego i prawdziwego postanowienia poprawy, wyznania win i błagania o ich wybaczenie, a wreszcie zadośćuczynienia Bogu i bliźniemu. Obraz Sekielskich pokazał też, że Kościół nie jest godny, by nauczać o moralności, ustawiać się pozycji sędziego sumień, albo być mediatorem w jakiejkolwiek sprawie.
A sam dokument braci Marka i Tomasza Sekielskich powinien być polskim kandydatem do Oscara. Obnażył skalę obłudy i hipokryzji w polskim Kościele Katolickim. Ale powinien stać się też początkiem wielkiej narodowej debaty o miejscu Kościoła w Polsce.
Tylko nie mów nikomu
reż. Tomasz Sekielski
prod. Sekielski Brothers
cover photo – kadr z filmu