Nie da się uciec przed przeszłością. Ani na drugi koniec kraju, ani we własną niepamięć. Obyśmy więc byli gotowi na jej powrót i zdołali udźwignąć to, co przyniesie – mówi nam w swojej powieści „Zamiana” Rebecca Fleet – pisze Przemysław Poznański.

Tym, co buduje napięcie, są w tej powieści emocje bohaterów – ich strach, niezrozumienie, zagubienie. Jeśli się zatem boimy się, to ich lękiem, ich wyobrażeniem co do rozmiarów i charakteru nadciągającego niebezpieczeństwa. Nie inaczej jest z cała historią, która poskładać możemy tylko z klocków, które bohaterowie zechcą nam podsunąć. A wszystko przez to, że Rebecca Fleet – choć opowiada o kilku osobach – za każdym razem decyduje się na narrację pierwszoosobową. Decyduje się też – co nie zawsze się sprawdza, a tu wręcz pomaga – na czas teraźniejszy. I to niezależnie od czasowego planu, od tego czy jesteśmy tu i teraz (co oznacza rok 2015), czy sięgamy kilka lat wstecz, do źródeł tego, co sprawia, że samotny wypad Caroline i Francisa pod Londyn, z założenia mający odbudować ich wzajemne relacje, zamienia się w pasmo niezrozumiałych, stresujących, a wręcz przerażających zdarzeń.
Oto pewnego dnia małżeństwo postanawia skorzystać z oferty zamiany domów dzięki popularnemu portalowi społecznościowemu. Rzecz w tym, że nawet nie spotykają się z osobą oferującą swój dom pod Londynem tylko w ciemno zostawiają klucze i jadą tam przez pół kraju, bo aż z Leeds. Niby nic złego, bo zasady zamiany są ściśle kontrolowane, a jednak od pierwszego dnia pobytu w wynajętym domu Caroline podświadomie czuje, że coś jest nie tak, że znaleźli się tu nieprzypadkowo.
Zapach, pojedynczy przedmiot, kilka zasłyszanych nut – wszystko to przywołuje w pamięci wydarzenia, które albo już zatarły się w jej pamięci, albo usilnie próbuje o nich zapomnieć. Nie jest to jej jednak dane – przypadkowe spotkanie kobiety mieszkającej w sąsiedztwie uruchamia lawinę domysłów, a potem zapomnianych emocji. Zapomnianych nie bez powodu.
To, co opowiada nam o swoim życiu Caroline, układa się z początku w historię miłości i zdrady. Jesteśmy więc przekonani (a raczej dajemy się przekonać bohaterce), że jeśli w jakiś sposób wraca do niej przeszłość, to będzie to powrót naznaczony traumą wynikającą z dawnego uczucia, choćby z nieprzepracowanych konfliktów. Nic bardziej mylnego. Caroline wie (ale nas o tym nie informuje), że tajemnica tkwi gdzie indziej, że jest dużo bardziej mroczna.
„Zamianę” można nazwać thrillerem, bo strach jest tym uczuciem, który towarzyszy bohaterce najczęściej, ale dla mnie jest to bardziej historia rozgrywająca się w sferze ludzkiej psychiki, śmiało korzystająca za to z narzędzi gatunkowych do zbudowania atmosfery osaczenia, a w pewnej chwili także przerażenia. Rebecca Fleet robi to umiejętnie, choć muszę przyznać, że jeden ze zbiegów okoliczności, dość istotny dla fabuły, wymagał ode mnie jako czytelnika odrobiny dobrej woli, bym przyjął go za prawdopodobny. Co nie zmienia faktu, że tym, co w książce najważniejsze, okazuje się być konieczność zmierzenia się z trudną przeszłością, własnymi błędami, własnymi słabościami. Dla wszystkich bohaterów te kilka dni w domu pod Londynem oznaczać będzie swoiste katharsis, choć nie wszyscy wyjdą z tego mierzenia się z własnymi emocjami bez szwanku. Przeszłość pozostawia bliznę, która prędzej czy później musi o sobie przypomnieć.
Rebecca Flet, Zamiana (The House Swap)
Przełożyła Aga Zano
Marginesy 2019
