Choć serial TNT garściami czerpie z oficjalnej biografii Szekspira, to „Will” pozostaje raczej impresją na temat życia angielskiego wieszcza, inscenizacją, która świadomie mieszając to co historyczne z tym co współczesne, zadziwiająco wierna jest Szekspirowi w idei maksymalnego przybliżania sztuki odbiorcom.
Co wiemy o mistrzu ze Stratfordu? Że miał żonę i trójkę dzieci, że był katolikiem, że grał na scenie i pisał. I wszystko to znajdziemy już w pilocie serialu – od pierwszej sceny wyjazdu do Londynu, przez skrzętnie chowany różaniec (katolicy byli prześladowani) po pierwszą sztukę wystawioną na scenie i pierwszy sukces. W serialu wykreowanym przez Craiga Pearce’a (wyreżyserowanym przez Shekara Kapura do spółki z Elliottem Lesterem) znajdziemy też XVI-wieczny Londyn – z targami i wąskimi uliczkami, pełnymi występku, z kontrastami między skrajną biedą, a wystawnym bogactwem, z ulicznymi egzekucjami w imieniu królowej i wreszcie sceną teatru przeniesiona żywcem z epoki wieszcza. Nie zabraknie też zresztą licznych odniesień do Szekspira jako twórcy neologizmów, które weszły do powszechnej angielszczyzny (podobno było ich aż 1600!).
Po pierwszym odcinku (premiera w USA – 10.07, w Polsce – 13.07) trudno oczywiście powiedzieć czy twórcy zdecydują się też na pokazanie innych faktów związanych z życiem Szekspira, w tym kontrowersji dotyczących jego sztuk oraz domniemanego biseksualizmu (26 sonetów jest adresowanych do zamężnej damy, o tyle 126 adoruje pięknego młodzieńca), ale niewątpliwie odrobili lekcję.
A jednak serial nie jest – bo być nie chce – wierny historycznym realiom w każdym calu. Widać to najwyraźniej po widowni teatru – jej punkowych fryzurach i makijażach, a nawet strojach łączących w sobie nawiązania do epoki z punkowa ekstrawagancją. Ale styl wychodzi też poza teatr – choćby na plakaty z twarzami poszukiwanych przestępców, które na każdym kroku szpecą tu mury domostw. Obecny jest też w warstwie muzycznej – współczesnej ścieżce dźwiękowej.
Jak w przypadku każdego tego typu eksperymentu i tu trzeba sobie zadać pytanie, czemu ów zabieg służy. Najprostszym wytłumaczeniem jest oczywiście chęć lepszego dotarcia do widza – szczególnie młodego – ale moim zdaniem to nie jedyny trop. Współcześni twórcy udowodnili przecież, że tego rodzaju zabiegi w historycznych serialach nie są niezbędne – „Tabu”, „Zakazane Imperium” czy wcześniej „Rzym” opierały się na raczej intrydze, nietuzinkowym bohaterze, inteligentnym scenariuszu, niż na formalnych zabiegach. Dlatego punk-rockowa muzyka w tle i wyzywające makijaże aktorów, których nie powstydziliby się pewnie bohaterowie „Mad Maksa”, służą tu być może czemuś więcej.
Szekspir był pod wpływem Christophera Marlowe’a (co widać też w serialu), reformatora teatru, który odszedł od tradycyjnych koncepcji przedstawień na rzecz większej przystępności, sekularyzacji. Pearce – wprowadzając punk-rockową poetykę – czyni więc ukłon w stronę Marlowe’a i samego Szekspira, co pokazywać może też zresztą ważna scena z pierwszego odcinka, gdy autor sztuki zwraca uwagę aktorowi, Richardowi Burbage, by w swej grze odzwierciedlał nastrój publiczności, był bliżej ich oczekiwań. Kolejne odcinki pokażą, czy dobrze odczytuje intencje twórców „Willa”.
Przeczytaj także: Natura, cykl i człowiek | Chłopi według Władysława Stanisława Reymonta, reż. Krzysztof Garbaczewski
Will, reż. Shekhar Kapur
Scenariusz Craig Pearce
TNT 2017, polska premiera 13 lipca 2017