Przez ściany blokowiska wszystko słychać: co kto robi, co ogląda w telewizji, o czym rozmawia. Ale ucieczka do tytułowej „Café Hiena” też nic nie daje – dopiero wtedy na dobre zdajemy sobie sprawę, że cienkie są tak naprawdę inne ściany – te, które chronią naszą wrażliwość.
W 2012 roku „Café Hiena” uhonorowana została Nagrodą Literacką Unii Europejskiej, w tym nominowana jest do „Angelusa”. Na poziomie czysto fabularnym to opowieść o czwórce znajomych, żyjących na bratysławskim blokowisku Petržalka, miejscu szarym, nijakim, zabijającym kreatywność, a może nawet doprowadzającym do szaleństwa jednostajnym piiik, piiik, piiik czytników w kasach supermarketów. Jeden z bohaterów, Elfman, mówi wprost: „genius loci Petržalki polega na tym, że po jakimś czasie każdy zaczyna tu się czuć jak chuj, który w życiu do niczego nie doszedł”. A jednak bohaterowie zostają tutaj, starając się może nie tyle „żyć”, co „trwać”. Niewiele robią, tkwią w specyficznym układzie, polegającym na tym, że zawsze tylko jedno z nich pracuje, utrzymując resztę. „Nie pracowali w agencji reklamowej, nie chcieli oszczędzać na lepsze mieszkanie i auto. Często widywano ich w ekskluzywnych kawiarniach. Wszystkie zarobione pieniądze przejadali, przepijali i przepalali. Żyli jak studenci (według zasady: jedyne naprawdę zmarnowane pieniądze to te, które się zaoszczędzi)” [fragment książki].
Miejscem, które wyzwala ich potencjał, jest Café Hiena – lokal dla „cudzoziemców i ludzi zamożnych”, ale przede wszystkim miejsce przepełnione atmosferą bohemy. To tutaj bohaterowie notują swoje odkrywcze myśli, tu potrafią wpaść na genialny pomysł, który „zmieni ich życie”, to tutaj także, nieskrępowani obecnością innych, mogą przechadzać się nerwowo po lokalu, gdy tylko w ich głowach rozpoczyna się „proces twórczy”.
Ale to tylko oś fabuły – traktowanej dość luźno, mocno poszatkowanej, stanowiącej jedynie tło dla tego, co tak naprawdę obserwujemy w książce Jany Beňovej. A są to obrazy – utkane z wyobraźni i niedopowiedzeń. Można odnieść wrażenie, że cienkie, wrażliwe ściany umysłów bohaterów pozwoliły wydostać się na zewnątrz myślom, wyobrażeniom, wspomnieniom, które przejmują narrację, zagłuszają nudną, powtarzalną rzeczywistość. Podobnie dzieje się zresztą także w samej warstwie języka, gdzie przez cienkie ściany prozy przedostaje się raz po raz poezja. Dlatego to co rzeczywiste i to co wyobrażone współistnieje w przestrzeni tej konkretnej Bratysławy na równych prawach – jak owi znajomi, wymyśleni przez bohaterkę w dzieciństwie, a mimo to wciąż jakoś obecni w jej życiu.
„Café Hiena (Plan odprowadzania)” można odczytywać na wiele sposobów – jako portret, a może nawet manifest pokolenia czy konkretnej grupy społecznej, jako opis ucieczki od skomercjalizowanego świata, ale także jako traktat o wyobraźni. Każdy odczyta ją po swojemu – trzeba tylko dać się zaprosić do świata Beňovej, a potem bardzo uważnie chłonąć każde słowo.
Przeczytaj także: PRZESIEWAM SIĘ PRZEZ GĘSTE SITO | Rozmowa z Lilianą Hermetz, pisarką, laureatką Nagrody Conrada 2015 za najlepszy debiut
Jana Beňová, Café Hiena (Plan odprowadzania) (Café Hyena (Plán odprevádzania))
Przełożył Marek Kędzierski
Nisza 2015