W sądzie zostanie jeszcze w czerwcu złożony akt oskarżenia przeciwko Aleksandrowi G. w sprawie zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary. Mniej więcej w tym samym czasie (29 czerwca) w księgarniach pojawi się książka, będąca zapisem żmudnych dążeń przyjaciół dziennikarza, by okoliczności jego śmierci nie pozostały na zawsze zagadką.
Nie znałem Jarosława Ziętary. Choć byłem dziennikarzem z Poznania, to moją przygodę z tym zawodem zacząłem sześć lat po jego zaginięciu. Ale nie mogłem nie znać „sprawy Ziętary” – oto 1 września 1992 roku ten reporter śledczy „Gazety Poznańskiej” (w wcześniej m.in. „Wprost”) zniknął bez śladu. Do dziś nie odnaleziono jego ciała, a śledztwo umarzano dwukrotnie i dopiero w 2011 roku sprawę wznowiła Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. Spora w tym zasługa Krzysztofa Kaźmierczaka i Piotra Talagi – dziennikarzy dziennika „Polska Głos Wielkopolski” i założonego przez nich Komitetu Społecznego „Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary” – to oni nagłaśniali sprawę (nie tylko na łamach prasy, także na stronie jarek.sledczy.pl), docierali do świadków, wytykali błędy w śledztwie, wychodząc nawet często poza rolę dziennikarzy – organizowali konferencje prasowe, prosili o poparcie prominentnych polityków.
Czytaj także: ZBRODNIA, KARA I CAŁA RESZTA. Mirosław Tomaszewski, Marynarka
Książka „Spraw Ziętary” to w zasadzie kronika walki o to, by wyjaśnić do końca okoliczności śmierci dziennikarza i – w miarę możliwości – skazać winnych. Nie ulega wątpliwości, że była to walka potrzebna – przez ostatnie 23 lata sprawa nie tylko była umarzana, ale i obrosła w liczne insynuacje (np. że Ziętara żyje, tylko się ukrywa), świadkowie ginęli lub wycofywali zeznania, zainteresowanie opinii publicznej i mediów słabło. Niewiele brakowało zatem, by zaprzestano starań jej o wyjaśnienie.
Kaźmierczak i Talaga pokazują nam swoją walkę z aptekarską dokładnością, krok po kroku, dokument po dokumencie, rozmowa po rozmowie. Sporo tu wątków, których nie powstydziłby się thriller – tajemniczy Rosjanin, służby specjalne, wielki biznes. Tym większe robią wrażenie, gdy uświadamiany sobie, że dotyczą prawdziwych wydarzeń, a przede wszystkim śmierci konkretnego człowieka. Nawet jeśli czasem powtórzenia pewnych wątków wydają się zbędne, to i tak imponuje mrówcza praca, a przede wszystkim determinacja, jak wtedy, gdy Kaźmierczakowi udaje się przekonać siedzącego w więzieniu kluczowego świadka do szczerej rozmowy o okolicznościach zabójstwa Ziętary.
Czytaj także: EDWARD WIELKI, EDWARD DYZMA. Piotr Gajdziński, Gierek. Człowiek z węgla
Czy autorzy są obiektywni? Na pewno nie – byli przecież przyjaciółmi Ziętary, często opisują emocje towarzyszące im podczas konkretnych wydarzeń (zaciskające się pięści, złość, rozczarowanie). Dlatego ciekawym zabiegiem wydaje się pewien dwugłos – każdy z rozdziałów ma tylko jednego autora, ale jego spostrzeżenia często kontrowane są przez drugiego z dziennikarzy. W ten sposób dostajemy szansę spojrzenia na niektóre wydarzenia z drugiego punktu widzenia. Jeśli czegoś mi jednak w tej książce brakuje, to wyraźniejszych głosów osób, które pomogłyby zarysować szersze tło, polemizować z autorami, obiektywizując naszą wiedzę. Kaźmierczak i Talaga oczywiście przytaczają sporo wypowiedzi swoich rozmówców, najczęściej je jednak omawiając. Może dobrym pomysłem byłoby przeplatanie tekstów przygotowanymi specjalnie wywiadami z kluczowymi dla sprawy osobami?
I jeszcze jedno – książkę zamyka rozdział opisujący Jarosława Ziętarę prywatnie – jako dziennikarza i przyjaciela. Polecam zacząć lekturę właśnie od niego.
Krzysztof M. Kaźmierczak, Piotr Talaga. Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska państwa
Wydawnictwo Zysk i S-ka 2015