Brak dobrego przykładu, brak czasu, brak pieniędzy? Dlaczego Polacy tak mało czytają? Pewnie każdy, kto nie sięga po książki, ma swój własny powód, ale niewątpliwie jedną z przyczyn jest cena. Sposobem na zaradzenie temu ma być nowa ustawa o książce.

„Kubuś Puchatek”, „My, dzieci z dworca ZOO, „Mały książę” – to tylko niektóre tytuły książek, czytanych dziś na Skwerze Hoovera w Warszawie Patricia Kazadi, Marzena Rogalska i Ola Ciupa. W ten sposób wsparły one kampanię #ocalksiażki.
W październiku 2014 r. środowiska literackie i wydawnicze rozpoczęły akcję „Polska książka potrzebuje ratunku”, w której zbierane były podpisy pod listem otwartym do premier Ewy Kopacz oraz parlamentarzystów. Chodzi o wsparcie rynku książki dzięki uchwaleniu tzw. „ustawy o książce”. Pod apelem podpisało się siedemdziesięciu wybitnych naukowców, autorów, dziennikarzy, polityków i przedstawicieli rynku książki. Łącznie apel podpisało 2360 osób, przedstawicieli najróżniejszych zawodów, studentów i uczniów.
Tak zrodziła się akcja „Ocal książki” – kampania poparcia dla Ustawy. Można ją śledzić na Facebooku oraz na stronie www.ocalksiazki.com.
Co Ustawa ma zmienić? Zakłada przede wszystkim wprowadzenie jednolitej ceny na wszystkie nowości wydawnicze. Stała cena miałaby obowiązywać przez 12 miesięcy od momentu wprowadzenia danej pozycji na rynek. Rzecz w tym, że obecne ceny są wysokie, gdyż wliczone są w nie promocje – krótko mówiąc: cena okładkowa książki jest np. wyższa o 20 proc. po to, by można było nakleić promocyjną nalepkę: „-20%”.
Zdaniem organizatorów akcji wprowadzenie stałej ceny na nowości spowoduje zwiększenie dostępu do wartościowej literatury, która przy walce na przeceny ma słabą i słabnącą siłę przebicia, zahamuje tez wzrost cen książek (a w perspektywie również ich obniżenie). Uratuje też księgarnie przed masowo ogłaszanymi upadłościami – a trzeba pamiętać, że to księgarnie odgrywają jedną z najważniejszych, decydujących ról w promocji książki i czytelnictwa.
„Moim marzeniem jest, by książki były za darmo. Jak widać, niczego bardziej naszemu społeczeństwu nie potrzeba jak edukacji, wiedzy, mądrości właśnie. Ale nim dojdziemy do tego stanu idealnego, potrzebna jest dobra ustawa dająca równe szanse pisarzom, wydawcom i czytelnikom. Dlatego jestem za. Działa we Francji, Włoszech, w innych krajach… więc jest na kim się wzorować. Zadziała i u nas” – przekonuje na stronie www.ocalksaizki.com Vincent V. Severski, autor bestsellerowych „Nielegalnych”, „Niewiernych” i „Nieśmiertelnych”. To jednej z wielu zamieszczonych tu głosów. Olga Tokarczuk, autorka „Ksiąg Jakubowych”: „Na tej ustawie skorzystają wszyscy, którzy chcą widzieć w książce dobro kultury, a nie produkt handlowy podporządkowany fanaberiom wolnego rynku”, Sonia Draga, wydawca: „Stała cena książki sprawi, że konkurencja na naszym rynku będzie bardziej sprawiedliwa. Książka jest dobrem kulturowym i nie powinna być obiektem wojny cenowej”, Zygmunt m Miłoszewski, autor trylogii o prokuratorze Szackim i thrillera „Bezcenny”: „Rozwiązanie jest cudowne, bo po pierwsze sprawia, że ceny książki spadają – nie trzeba w nich od razu uwzględniać rabatów i promocji – a po drugie ratuje od zagłady małe księgarnie. ”, Sylwia Chutnik, autorka „W krainie czarów”: „Jestem za ustawą regulującą rynek książki na wzór Francji, gdyż jest to z korzyścią dla autorów i czytelników. Poziom czytelnictwa w takich krajach jak Francja czy też Niemcy oraz rozwój małych wydawnictw i księgarń w tych krajach są dla nas wzorem”.