recenzja

KŁAMSTWO NASZE POWSZEDNIE. Marcin Szczygielski, Bingo

W poprzednich dwóch tomach umownej trylogii z podtytułem „Kroniki nierówności” Szczygielski dążył do łączenia losów bohaterów, stojących po dwóch stronach barykady. W najnowszym tomie, zamykającym serię, opisuje rozpad. Choć mimo wszystko znów pozostawia nadzieję.

BingoMam nieodparte wrażenie, że pierwszy tom zrodził się z ciekawości, drugi z empatii, a motorem do napisania trzeciego była złość. W świetnym „Berku” Szczygielski pokusił się o zderzenie światów całkowicie odmiennych – świata Parad Równości ze światem moherowym, zestawiając ze sobą bohaterów, których spotkanie musi wywołać burzę, ale przyniesie też oczyszczenie. W „Bierkach” postawił po dwóch stronach ucznia i nauczycielkę, zakochanych w tym samym mężczyźnie – to przede wszystkim opowieść o wychodzeniu z cienia i dojrzewaniu do bycia sobą. „Bingo” to jednak zupełnie inna historia. Tu Paweł Sieniawski i Anna Lewandowska (te nazwiska bohaterów łączą trylogię w całość) są małżeństwem. Nie muszą się do siebie przekonywać, nie muszą szukać nici porozumienia, oni już ją znaleźli, żyją w dość udanym związku, mają pełnoletnią córkę i wydają się być zadowoleni z tego, co udało im się osiągnąć. Nic dziwnego: Paweł jest prezenterem telewizyjnym, Anna scenarzystką serialową – mieszkają na zamkniętym mokotowskim osiedlu Marina, będącym obok Miasteczka Wilanów szczytem marzeń warszawskiej klasy średniej. Pasują tam idealnie ze swym poukładanym życiem, w którym emocji (i natchnienia) szuka się przy podglądaniu przez lornetkę sąsiadów z naprzeciwka. Szczygielski szybko jednak pokazuje nam, że wszystko co otacza bohaterów, jest pozorne, fałszywe (jak szkiełko i tombak zamiast diamentu i złota z wątku dotyczącego matki bohatera) i tak ma się do rzeczywistości jak artykuły w tabloidach. Ale do tabloidów jeszcze wrócimy.

Czytaj także: MARTWA NATURA W RODZINNYM WNĘTRZU. Kuba Wojtaszczyk, Portret trumienny

Wystarczy, że w tym ułożonym życiu pojawi się element naruszający tę misterną strukturę: fantazja seksualna, chłopak córki, który nie ukrywa zainteresowania jej ojcem, sympatyczny sąsiad częstujący papierosami, w końcu z pozoru niewinny flirt na służbowej imprezie – takie drobiazgi nie podważą solidnej konstrukcji, ale są groźne, gdy konstrukcja jest trwała tylko z pozoru.

W tej książce pozór, niedopowiedzenie, przeinaczenie, fałsz wyłażą zewsząd, z każdego zakamarka, kłamstwo otacza nas na każdym kroku. I niszczy. Skorupa pozorów musi bowiem pęknąć.

Swoją książkę zadedykował Szczygielski kryptogejom, homoseksualnym mężczyznom, żyjącym w związkach z kobietami, wzywając do wyjścia z szafy. To główny wątek książki. Pod tym względem „Bingo” przypomina nieco „Bierki”, tyle że tam coming out bohatera, choć emocjonalny, był początkiem budowania nowego życia, opartego na prawdzie, tu sprawa jest bardziej skomplikowana, bo w przypadku żonatego geja kłamstwo zostało już przecież zbyt mocno zakorzenione, by coming out (sam w sobie nadal właściwy) nie przyniósł poważnych strat. Tym bardziej gdy do pytań o własną seksualność dochodzą kompleksy i strach, a także zawiść i niespełnione marzenia. Bo fałsz i kłamstwo nie dotyczą tylko jednego z bohaterów. Paweł boi się konkurencji ze strony młodszego kolegi z pracy, ale i Anna zazdrości koleżankom po fachu pomysłów, a sama marzy, by napisać Książkę, tyle że nie ma tak naprawdę pojęcia, o czym. Sama też popada więc w kłamstwo i wdaje się w romans… z kolorowymi gazetami.

Czytaj także: SPISKOWA PRAKTYKA DZIEJÓW. Umberto Eco, Temat na pierwszą stronę (Numero Zero)

W „Temacie na pierwszą stronę” Umberta Eco pojawia się dziennikarska, której jedynym doświadczeniem jest pisanie o „czułych przyjaźniach”, czyli ustawianych, ale pozornie przypadkowych, sesjach z celebrytami, dającymi się „przyłapać” paparazzim. Szczygielski doskonale rozwija ten temat – w „Bingo” mamy więc takie ustawiane sesje z kolorowych gazet i szczegółowy opis żmudnych przygotowań do nich, z fałszowaniem pośladków i biustu włącznie, ale przede wszystkim dostajemy analizę procesu rodzenia się medialnej plotki, w której żadna ze stron (opisujący, opisywani, czytelnicy) najczęściej nie jest zainteresowana prawdą.

Szczygielskiego prawda interesuje, docieka jej z detektywistycznym zapałem i na koniec wyjaśnia zagadki, także te z przeszłości, łączy wątki i daje bohaterom nadzieję. Jak zawsze. Ale chyba po raz pierwszy w tej trylogii mam wrażenie, że i ta nadzieja jest pozorna.

Marcin Szczygielski, Bingo. Kroniki nierówności vol. 3

Instytut Wydawniczy Latarnik im. Zygmunta Kałużyńskiego 2015

%d bloggers like this: