Wojna uzależnia, wojna oferuje taką dawkę emocji, po której trudno wrócić do normalnego życia. Wojna jest jak nałóg, po którym konieczny jest odwyk – opowiada Miłada Jędrysik, autorka książki „Inny front”.
Miłada Jędrysik na wojny już nie jeździ. Co więcej: nigdy nie zamierzała tego robić. Zdecydował o tym przypadek, a raczej redakcja „Gazety Wyborczej”, która w 1995 roku wysłała ją do Jugosławii, bo znawca Bałkanów Konstanty Gebert pomagał wtedy Tadeuszowi Mazowieckiemu, wypełniającemu misję ONZ. Rzucono ją więc na głęboką wodę.
Podobną sytuację przeżyła inna reportażystka – Ewa Winnicka, autorka doskonałych „Angoli”: po trzech miesiącach pracy w „Polityce” wysłano ją nagle do Izraela podczas trwania Drugiej Intifady.
– Miałam wrażenie, że mój naczelny, który nie potrafił zwalniać ludzi, wysyła mnie tam, żeby pozbyć się nierozważnie zatrudnionej pracownicy – wspomina Winnicka, prowadząca spotkanie z Miładą Jędrysik. Autorka „Innego frontu” nie odniosła chyba jednak podobnego wrażenia. Traktowała wyjazd jako kolejne dziennikarskie zadanie.
Czytaj także: BRYTYJSKI SEN POLAKA. I PRZEBUDZENIE. Ewa Winnicka, Angole
– Jechałam z doświadczonym fotografem Krzysztofem Millerem i jakoś dzięki temu czułam się bezpieczna – wspomina, choć już sama podróż do Jugosławii była nie lada wyzwaniem, bo cała drogę trzeba było przebyć… polonezem.
Wtedy decyzja o jej wyjeździe zapadła tak szybko, że Jędrysik że nie miała czasu na przygotowanie się do wyjazdu. Nie było jeszcze internetu, gdzie można szybko „wyguglać” informacje, korespondenci słuchali więc na miejscu przede wszystkim serwisu BBC i dzięki temu byli na bieżąco.
Pierwsze wrażenie reporterki, świeżo rzuconej w wir wojny?
– Bloki. Dokładnie takie same jak u nas. Otoczenie znane z kraju. Ale wokół szaleje wojna. To wywarło naprawdę spore wrażenie – wspomina.
Jędrysik była w rozpadającej się Jugosławii, w Albanii po upadku piramid finansowych, w Nowym Jorku po terrorystycznym ataku na World Trade Center i w Iraku.
Podkreśla, że to, co uderzyło ją najbardziej, to powtarzalność wojny, ludzkich losów i zachowań. Dlatego skonstruowała swoją książkę nie chronologicznie, ale tematycznie, skupiając się na ludziach, miejscach, rzeczach. To jednak nie oznacza zobojętnienia na okrucieństwo wojny. Wręcz przeciwnie: skupienie na pojedynczych elementach, na jednostkach działa jak szkło powiększające. Czy taka jest rola reportera, opisującego konflikt?
– Czasami zastanawiałam się czy zawód dziennikarza jest potrzebny, czy jest społecznie pożyteczny. Podczas wojny w Jugosławii zrozumiałam, że może być. To dzięki korespondentom opinia publiczna poznała okrucieństwa tej wojny i świat zareagował – tłumaczy Jędrysik.
Ale jednocześnie zastrzega, że korespondent musi uważać, by nie stać się elementem machiny propagandy.
Czytaj także: NIEPOWTARZALNA POWTARZALNOŚĆ WOJNY. Miłada Jędrysik, Inny front
Reporter musi też uważać, by się od wojny nie uzależnić. Bo wojna oferuje taką dawkę emocji, po której trudno wrócić do normalnego życia. Wojna jest jak nałóg, po którym konieczny jest odwyk. Dziś Jędrysik nie chciałaby już wracać do relacjonowania wojny. Chciałaby za to wrócić do opisywanych osób, zobaczyć, jak żyją dzisiaj.
Wśród tematów książki Miłady Jędrysik znajdziemy też rozdział „Kobiety”. Nie mogło go zabraknąć. W ogólnej liczbie reporterów wojennych kobiet jest może 10 proc. Czy kobiecie jest trudniej wykonywać ten zawód? A może łatwiej? A może nie płeć reportera ma znaczenie, tylko wrażliwość i talent? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony kobieta na wojnie może być przez potencjalnych rozmówców traktowana lekceważąco, z drugiej – może się zdarzyć, że właśnie dlatego ktoś chętniej udzieli jej informacji. Miłada Jędrysik po pierwsze nigdy nie uważała się za korespondentkę wojenną, a po drugie nie uważała, że należy upodobnić się do wykonujących ten zawód mężczyzn.
– Kamizelki z kieszeniami, ów znany wyróżnik wyglądu reportera? Nigdy ich nie nosiłam. Kojarzą mi się z łowieniem ryb – śmieje się Jędrysik.
Strona spotkania na Facebooku
Spotkanie z Miładą Jędrysik, autorką książki „Inny front”
Faktyczny Don Kultury, Warszawa, 28 kwietnia 2015