To jest powieść. Wbrew formie, która sugerowałaby zbiór opowiadań, dla mnie „Całkowity koszt wszystkiego” jest powieścią. Będę się przy tym upierał. Fakt, powieścią rozbitą na mniejsze i większe epizody, pozbawioną klasycznej konstrukcji, ale za to jednolitą z punktu widzenia bohaterki, która od czasu do czasu bywa też bohaterem.
Używanie przeze mnie rodzaju żeńskiego lub męskiego jest tu zresztą wyłącznie nieudolną próbą wpasowania prozy Agnieszki Kłos w sztywne społeczne podziały. Jej bohater/ka jest istotą płciową, ale to w żaden sposób jej nie determinuje. Jest kobietą kochającą kobiety (bezwarunkowa miłość do Dodo), bywa mężczyzną kochającym kobiety, w końcu staje się też na chwilę kobietą, której przychodzi zmierzyć się z doświadczeniem posiadania penisa. A jednak nie jest to opowieść o seksualności, ta bowiem traktowana jest jako oczywistość, bohater/ka, poza chwilą niespodziewanej zmiany płci, w zasadzie się nad nią nie zastanawia. Przypomina w tym bohaterkę „Kosowa” Edyty Niewińskiej, a w pewnym sensie także bohaterki „Życia Adeli” Abdellatifa Kechouche’a. Kocha, kogo chce. I to kocha bardzo, bezwarunkowo. Podobnie bezwarunkowo żyje – intensywnie, doświadczając skrajnych emocji. Takie jest jej życie nawet, gdy śni, bo w zasadzie trudno stwierdzić, co tak naprawdę jest tu snem, a co owocem nieskrępowanej wyobraźni bohaterki/bohatera.
Edyta Niewińska, Kosowo. IMPRESJA O PIEPRZENIU SOBIE ŻYCIA PO TRZYDZIESTCE
Kuba Wojtaszczyk, Portret trumienny. MARTWA NATURA W RODZINNYM WNĘTRZU
Intensywność, bezkompromisowość i bezwarunkowość widać choćby w poruszającym rozdziale „Bajka dla dodo”, czyli baśni o „życiu po życiu” amputowanej piersi pozostającej w objęciach królewicza-raka. Albo w „Księżycowym polu” – śnie o misji ratunkowej na obcej planecie, której każdy metr kwadratowy jest monitorowany, a wrogowie trafiają do obozów, gdzie najcenniejszym towarem są zęby. Po przebudzeniu obóz zamienia się (to już w rozdziale „Abba”) w dach kamienicy – z przeciwległego dachu opalający się nago geje machają matkami jak flagą, a w radiu pojawia się informacja o strzelaninie w knajpie. Z nieba leje się żar. Co tak naprawdę jest snem, a co jawą? A przecież „Księżycowe pole” poprzedza rozdział „Zmienne pasmo”, gdzie bohater, za sprawą łatwowiernej ankieterki, staje się bogaczem. Jawa? Sen? A „Całkowity koszt wszystkiego”, gdzie bohaterka niespodziewanie odkrywa, że jej matka od dawna jest celebrytką, która jest w stanie załatwić córce pracę (w delfinarium)?.
Agnieszka Kłos porusza się między słowami z wielką precyzją, smakuje prozę, raz po raz zamieniając ją w swoistą poezję, jak choćby w „Mistrzostwach świata”, „Ameryce” czy „Osobowym”. Ta lektura wciąga w inny, subiektywny świat – wart tego, by go poznać.
Agnieszka Kłos
Całkowity koszt wszystkiego
Biblioteka Rity Baum 2009