felieton

Katar | Felieton Dawida Kornagi | #przerwanysenkornagi

Mistrzostwa świata w piłce nożnej w Katarze będą chyba jednymi z tych, którymi mało kto się jara, mówiąc oględnie. Natomiast Katar dopiął swego. Katar i tak wygra. Po swojemu – pisze w listopadowym felietonie Dawid Kornaga.

Dawid Kornaga, fot. Rafał Meszka dla zupelnieinnaopowiesc.com

Z naszej, europejskiej perspektywy te mistrzostwa świata w piłce nożnej w Katarze będą chyba jednymi z tych, którymi mało kto się jara, mówiąc oględnie. Przyzwyczajeni do ogródków piwnych na przełomie czerwca i lipca, teraz fani futbolu cisną się w zamkniętych pomieszczeniach i wcale nie jest im lekko, nawet jeśli COVID-19 oraz jego sfora mutacji już nie podgryza świata. Do tego cień „ruskiego mira”, przez który po drugiej wojnie światowej pierwszy raz na polską ziemię spadły rakiety. Niecelowo, bo w obronie przed bandyctwem rosyjskim. Ale spadły. Więc atmosfera taka sobie; jak tu kibicować w zimie, pić zimne piwo w zimie, klaskać gorąco w zimie, kiedy niedaleko bracia Ukraińcy mają swoje mistrzostwa – o przeżycie ich i nas w pakiecie tak naprawdę.

Natomiast Katar dopiął swego. Każdy zapewne zna szeroko opisywane przez media przewałki w FIFA, korupcyjne gierki, żeby właśnie tam były rozgrywki. Winni zostali osądzeni, wyrwani od dobrze płatnych stołków, choć wciąż było im mało. Miejsce docelowe jednak pozostało, mały pipek na Półwyspie Arabskim. Mały, a zaradny jak kilkanaście państw świata razem wziętych. I to tych z wyższej półki PKB.

Zamknięci w bańce

Jaka jest historia Kataru, każdy łatwo sobie sczyta w necie, więc nie miejsce tu na historyczne, wręcz tautologiczne eksplikacje. Mają konkrety: ropę, teraz jeszcze gaz, ogromne pokłady, ale to dopiero czubek finansowej góry sukcesu. Katar to esencja działania przedsiębiorczych szejków: chcą mieć jeszcze więcej dla pewnej przyszłości, więc potęga Kataru polega przede wszystkim na spektakularnych inwestycjach w gospodarkę globalną. W demokracjach i satrapiach, im to obojętne, bo Katar to taka mała Arabia Saudyjska, tylko na lajcie. Wszystko tu pomniejszone, choć wielkie. Tradycjonalistyczne, choć ultranowoczesne. Klimat żyć nie pozwala, a jednak jest tu klimat do wygodnego życia, jak się ma pieniądze. Jeśli jesteś Katarczykiem, to masz je od urodzenia.

W Katarze mniejszość rządzi większością: 300 tys. Katarczyków versus 3 mln emigrantów, którzy budują ten kraj, zarządzają nim, bogacą się, mimo to nie mając wiele do powiedzenia, a na tę chwilę jeszcze mniej niż nic, ponieważ mimo kontrowersji Katar po mistrzostwach świata stanie się gorącą marką, a jego stolica Doha podgryzie pozycję konkurencyjnego Dubaju. Ekspaci, włączając tych z wyższej finansowej półki, mogą sobie wmawiać, lecz rządzący klan traktuje Katar jako swoją własność, zaś obywatele to nie obywatele, tylko poddani. Karmieni miodem dobrobytu i ambrozją topowych marek świata, raz na zawsze zamknięci w katarskiej bańce pochodzenia i religii w wersji hardislamskiej (wahabizm), w której wyżej nie podskoczysz, a jeśli spróbujesz, to nóżkę i rączkę sobie możesz złamać, nie mówiąc o główce w ostatecznej wersji.

Sugestia słodkiego życia

O Katar zahaczyliśmy swego raz przelotem do Bangkoku, ale to była chwila, więc się nie liczy. Za drugim raz, w drodze do Sajgonu, udało się jako tako zrobić w oczekiwaniu na kolejny lot, city tour po stolicy. Doha Hamad International Airport wita w sowim „lobby” trudnym do niezauważenia misiem; miś sobie słodko siedzi na zbiegu dróg do kilku terminali. Jest hasztagiem, który rządzi na Instagramie. Sugeruje słodkie życie w Katarze, mieście przyjaznym dzieciom. Lecz już nie gejom czy miłośnikom darów Dionizosa. I wielu innych postaw. Ale że Katar, dzięki też swojej „arabskiej CNN”, czyli telewizji Al-Jazeera postrzegany jest przez Zachód jako taki cywilizowany wahabita, wahabita z umiarem, bardziej wysublimowany i świadomy zróżnicowania świata, to sam w to w jakiś przedziwny sposób wierzy i pozwala na znacznie więcej przybyszom niż na przykład Saudyjczycy, gdzie ścina się czy kamienuje winnych za jakieś błahostki w rzeczy samej.

Trzeba przyznać, że tak zwana starówka w Doha ma swój urok. Nie jest wielka, jak nie jest wielki sam kraj (w przeciwieństwie do ogromnego lotniska). Ale prawdopodobnie to jedyne miejsce, gdzie mijają się różne warstwy społeczne emigrantów, które na co dzień żyją w swoich etnicznych enklawach. Sprzedawcy katarscy, z urodzenia zamożni i rozpieszczani przez system państwowy, sprzedają chyba dla zabawy, bo ani myślą się targować czy nawet zachęcać do zakupu czegokolwiek. Dla nich prowadzenie sklepików to rodzaj eventu. Trudniej mają np. Hindusi czy Malezyjczycy, którzy wchodzą w handel; tutaj już muszą puszczać zachęcające oko.

Możliwość wyboru

Do lotu pozostało jeszcze parę godzin, więc postanowiliśmy coś przekąsić. Naszym oczom ukazało się wejście do restauracji urządzonej w toskańskim stylu. Prawdopodobnie gotował tam kucharz prosto z tego włoskiego regionu, przypuszczalnie wszystkie składniki sprowadzane były również stamtąd. Zachęceni już, już wchodzimy, marząc o wspaniałej pizzy, sałatkach i dobrym winie, które dopełni smak potraw i mile zaszumi przed kolejną częścią długiej podróży. Sprawdzamy menu. Jest woda. Herbata. Soki. Cola. Gdzie wino? I wtedy, pomimo straszliwego głodu, stanęliśmy przed decyzją: wchodzimy do tej udającej Italię restauracji i podporządkowujemy się przymusowej prohibicji, czy też…

Nie chodziło bowiem o wino. Tylko o możliwość wyboru. Katar, jego dobrobyt, dizajnerskie drapacze chmur, czyściutkie ulice, po prostu tocząca się na żywo bajka z tysiąca i jednej arabskiej nocy, tak, to wszystko jakoś grało, tak tu jest i tyle, lecz natychmiast zrodził się bunt, że my tak nie chcemy. Ktoś powie: taki kraj, taka religia, takie zasady. Podporządkuj się, skoro tu jesteś.

Nie. Nie należymy do symetrystów. Wróciliśmy na lotnisko głodni na granicy bólu głowy. To była dobra nauczka, żeby się nie łudzić, co i jak. Katar i tak wygra po swojemu. A po zakończeniu mistrzostw wielu wahabickich szejków odpali na zamkniętych imprezach hektolitry szampana Moët & Chandon.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading