felieton

Literatura kobieca, czyli jaka? | Felieton Małgorzaty Żebrowskiej

Kobiecość w literaturze nareszcie odrywa się od ról, jakie my, kobiety, tradycyjnie miałybyśmy pełnić w społeczeństwie i zaczyna być ujmowana w coraz szerszych, a zarazem coraz mniej oczywistych kontekstach – pisze w swoim felietonie Małgorzata Żebrowska.

Kolejny raz w internetowym światku wybuchła burza, bo młoda, piękna influencenka wyraziła niesmak z powodu coraz powszechniejszej brzydoty zdjęć zamieszczanych w mediach. Brzydoty, czyli normalności – twarzy bez makijażu, zmarszczek, nie dość płaskich brzuchów czy wypukłych pośladków. Natychmiast rozgorzała dyskusja na temat kanonów piękna i tego, że w obecnym czasie doświadczamy błyskawicznych przemian w medialnym obrazie kobiecości.

Nie inaczej się dzieje na polu literackim, gdzie kobiecość nareszcie odrywa się od ról, jakie my, kobiety, tradycyjnie miałybyśmy pełnić w społeczeństwie. Zaczyna być ujmowana w coraz szerszych i coraz mniej oczywistych kontekstach.

Linda Scott, Kapitał kobiet, Filtry 2021

Na samym początku dyskusji o literaturze kobiecej ważne jest dementi: pisząc „literatura kobieca” w tym tekście nie mam na myśli skrajnie patriarchalnej literatury spod znaku „serca w rozterce i listu w butelce”, której osią fabularną jest nieszczęśliwa miłość, sekrety przeszłości i wreszcie poznanie przystojnego bruneta wieczorową porą, z którym po szeregu perypetii bohaterka wiąże się na dobre i na złe. Nie mam też na myśli quasi-wyzwolonej literatury pornograficzno-erotycznej, która z kolei pomaga kobietom podtrzymywać iluzję ich niezależności i stanowi wentyl bezpieczeństwa, dzięki któremu mogą pozostać „niegrzecznymi”, chociażby w marzeniach. Oba te obrazy kobiecości stanowią szkodliwą mitologię, podtrzymującą status quo, którym nadal jest – i pozostanie na czas nieokreślony – przyzwolenie na tortury w majestacie prawa, czyli całkowity zakaz aborcji.

Literatura kobieca to te książki, które z jednej strony pokazują dramatyczną w swojej powszechności dyskryminację kobiet – zarówno ekonomiczną, jak i społeczną, uświadamiając, że w krajach rozwiniętych wciąż jest wiele do zrobienia, by ciężar rozwoju społeczeństwa nie pozostawał rozłożony tak boleśnie asymetrycznie. „Kapitał kobiet. Dlaczego równouprawnienie wszystkim się opłaca” Lindy Scott (tłum. Dorota Konowrocka-Sawa, Filtry 2021) uświadamia skrajną nierówność płac kobiet i mężczyzn oraz konsekwencji ponoszonych z powodu rodzicielstwa. Kobiety rzadko mają możliwość powrotu na rynek pracy na takich samych warunkach jak mężczyźni, a luka płacowa po kolejnych dzieciach powiększa się, tym samym czyniąc powrót do pracy zawodowej zupełnie nierozsądnym.

Literatura kobieca to te książki, które z jednej strony pokazują dramatyczną w swojej powszechności dyskryminację kobiet – zarówno ekonomiczną, jak i społeczną, uświadamiając, że w krajach rozwiniętych wciąż jest wiele do zrobienia, by ciężar rozwoju społeczeństwa nie pozostawał rozłożony tak boleśnie asymetrycznie.

Oczywiście, sytuacja w krajach Trzeciego Świata jest dużo gorsza – porażające jest to, że w wieku pokwitania, po pierwszej menstruacji, dziewczynki bardzo rzadko wracają do szkoły, bo nie stać je na niezawodne środki higieniczne, a ujawniona menstruacja stanowi powód do gwałtu. To są twarde dane, obok których trudno przejść obojętnie. Problem menstruacji niedawno ujrzał światło dzienne również w Polsce i pomimo psioczenia ciotek patriarchatu jest coraz powszechniej uznawany w szkołach, gdzie pojawiają się skrzynki ze środkami higieny osobistej, by nastolatki czuły się bezpiecznie.

Caroline Criado Perez, Niewidzialne kobiety, Karakter 2020

Wymieniłam jedynie dwa z setek problemów, z którymi do tej pory „jakoś sobie radziłyśmy”. Wiele innych zjawisk, do których przywykłyśmy niczym do „rodzenia w bólach” jest również opisanych w książce „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn”, napisanej przez Caroline Criado Perez (tłum. Anna Sak, Karakter 2020). Warto zapoznać się z tymi publikacjami, bo raz otwartych oczu niełatwo nam będzie zamknąć.

Z drugiej strony pojawia się coraz więcej, coraz ciekawszej beletrystyki, poruszającej feministyczne, kobiece wątki. Te fabuły nie są oparte na Campbellowskiej „Podróży bohatera”, podczas której – w bardzo uogólnionym zarysie – chodzi o to, by wyruszyć na wyprawę i wrócić z niej jako zwycięzca ze zdobytym skarbem, lecz na kobiecej ścieżce odwagi do kwestionowania patriarchalnych mitów i założeń.

Wiele kobiet jest wychowywanych w prymacie rozumu, osiągnięć, ambicji i zadań, które to wartości okazują się niespójne z ich wewnętrznym pragnieniem kreowania wspólnoty, pielęgnowania relacji, przeżycia spokojnego, dobrego życia. Oczywiście, wielu mężczyzn również nie odnajduje się w kieracie praca-dom, w bezrefleksyjnym wspinaniu się po szczeblach społecznej drabiny. Stąd powstała potrzeba dla zupełnie innego mitu, który stworzyła, pracująca zresztą ze słynnym Campbellem, Maureen Murdock. Jej „Podróż bohaterki”, podarowana polskim czytelnikom przez Instytut Studiów Kulturowych Raven (tłum. Emilia Tołkaczew, 2020) to antyteza wcześniej opracowanego monomitu, w której jest miejsce na cofanie się, spojrzenie wstecz, na nie-działanie, na trwanie. To niezwykłe podejście do życia i literatury pozwala na zgłębianie zupełnie innych historii i na uważne patrzenie – zarówno do środka siebie, jak i w swoją przeszłość, by wyciągnąć wnioski i podjąć bardziej zrównoważone działania w kolejnym cyklu życia.

Bernardine Evaristo, Dziewczyna, kobieta, inna, Wydawnictwo Poznańskie 2021

Dzięki wspaniałym twórczyniom, które mają odwagę wkroczyć na wciąż mało znany teren opowieści kobiecej, nad którą nie unosi się duch patriarchatu, możemy czytać takie dzieła jak „Dziewczyna, kobieta, inna” Bernardine Evaristo (tłum. Aga Zano, Wydawnictwo Poznańskie 2021), prozę Eleny Ferrante czy spektakularne „Zgiń, kochanie” Ariany Harwicz (tłum. Agata Ostrowska, Pauza 2019). Na polskim rynku wyróżniają się Joanna Bator ze swoim „Gorzko, gorzko” (Znak 2020) i Liliana Hermetz, która w każdej ze swoich publikacji – również w najnowszych „Rozrzuconych” (Wydawnictwo Literackie 2021) – odwołuje się do kobiecości per se; takiej, która nie stanowi przeciwwagi dla pierwiastka męskiego, lecz jest wartością samą w sobie.

Lista książek kobiecych wydłuża się, co cieszy niezmiernie. Coraz odważniej zadajemy sobie trud kwestionowania zastanego „porządku świata”. Z pewnością łączy się to z kryzysem pandemicznym, przez który obecnie przechodzimy, lecz również z przyszłością naszej planety, czy też, patrząc wężej, ludzkości. Ponieważ system, który zbudowali nasi przodkowie, ewidentnie ma pewne luki, oględnie rzecz ujmując, nastał czas weryfikacji i prób znalezienia bardziej skutecznych rozwiązań. Czy literatura kobieca będzie sprzyjała tym poszukiwaniom, wzmocni je i zainspiruje do kolejnych działań? Nie wyobrażam sobie innego scenariusza.

***

Summary

Femininity in literature is finally breaking away from the roles that we women would traditionally play in society and is beginning to be grasped in ever wider and less and less obvious contexts – Małgorzata Żebrowska writes in her column.

%d bloggers like this: