recenzja

W sieci kłamstw | Agnieszka Pietrzyk, Nikt się nie dowie

„Nikt się nie dowie” Agnieszki Pietrzyk to opowieść o kłamstwie. Wielowymiarowym i wielopoziomowym, w którym żyją właściwie wszyscy bohaterowie powieści. A czasem nawet z powodu tego kłamstwa umierają.   

Ten thriller ma wszystko, czego wymagamy od gatunku. Są intrygi, jest napięcie, jest też w końcu cała lista tajemnic, mniej lub bardziej obrośniętych półprawdami czy wręcz kłamstwem. I są bohaterowie, których obserwujemy z prawdziwym zainteresowaniem, a czasem z narastającym niedowierzaniem, gdy okazuje się, jak zadziwiająco umiejętnie lawirują między tym co moralne, a tym co dla nich wygodne. Właśnie: obserwujemy, ale nie oznacza to, że jesteśmy w stanie ich polubić – nawet jeśli zdarzy nam się bowiem obdarzyć któregoś z nich nutą sympatii, szybko okazuje się, że zrobiliśmy to w naiwnym przekonaniu o obcowaniu z osobą uczciwą. A przecież takich właściwie tu nie ma.

I być nie może, skoro „Nikt się nie dowie” mówi nam przede wszystkim o kłamstwie – w najróżniejszych jego objawach. I o tym jak może być niszczące. Kłamstwo prowadzi tu do kłótni, do rozpadu więzi uczuciowych, do przemocy i w końcu do śmierci. Kłamstwo bywa też narzędziem do rozgrywania własnych intryg, w których chodzi wyłącznie o uzyskanie wymiernych korzyści – bez oglądania się na innych.

Zaczyna się od wydarzenia, którego przyczyny wydają się akurat jasne, wolne od jakiegokolwiek zafałszowania: oto bestsellerowy pisarz Borys Rottman nad ranem odnajduje zwłoki żony, Malwiny – nie ulega wątpliwości, że kobieta spadła z tarasu ich nadmorskiego domku w Kątach Rybackich, wiemy też, że Rottman nie może mieć z tą śmiercią nic wspólnego. Pytanie, które się nasuwa, brzmi więc tylko czy stało się to przypadkiem, choćby pod wpływem zbyt wielu wypitych przez nią kieliszków wina, czy może kobieta popełniła samobójstwo. Miałaby przecież powód do odebrania sobie życia, skoro jej małżeństwo – najdelikatniej mówiąc – od dawna nie było szczęśliwe, a mówiąc dosadniej: w wielu aspektach trąciło fikcją.

Ustalenie przyczyny śmierci Malwiny to jednak tylko jedna z osi intrygi. Jak szybko się bowiem okazuje, śmierć ta sprawia, że na jaw wychodzą skrywane przez kobietę sekrety, które z kolei napędzają całą machinę zdarzeń – dość powiedzieć, że rozpoczyna się kilka równoległych śledztw, w tym dziennikarskie, których efektem będzie jednak nie tyle odnalezienie prawdy, co szukanie sensacji, a w ostateczności zastąpienie jednych kłamstw innymi.

Bo kłamstwo jest drugą skórą bohaterów – może poza dziećmi, których naiwność boleśnie wręcz kontrastuje z tym, jak żyją dorośli. Borys, pisarz o wielkich ambicjach i jego niemniej ambitna wydawczyni pielęgnują kłamstwo wręcz wielowarstwowe, inni noszą w sobie sekrety, których nie tylko nie wyjawiają innym, ale często prawdy o nich nie lubią dopuszczać też do siebie, jeszcze inni posługują się kłamstwem w sposób mało wysublimowany, licząc na osiągniecie szybkich korzyści.

I dokądkolwiek by nas ta historia okłamywania – siebie i innych – nie zaprowadziła, nie znajdziemy u Pietrzyk prostego morału. To ważne, bo taki morał nijak nie pasowałby do opowieści, w której od początku aż do końca towarzyszą nam szarości, półcienie i niedopowiedzenia. Bo przecież nie ulega wątpliwości, że kłamstwo bywa zgubne. Ale czy zawsze dla tego, kto kłamie?

Agnieszka Pietrzyk, Nikt się nie dowie
Czwarta Strona, Poznań 2020

1 komentarz

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d bloggers like this: