filmy

Z miłości do książek | Księgarnia z marzeniami, reż. Isabel Coixet

To jest film dla miłośników książek. Oraz – co pewnie tożsame – dla marzycieli. A także – co w tym wypadku jest już oczywiste – dla wszystkich tych, którzy wierzą w sprawę nawet wtedy, gdy wydaje się z góry przegrana. Mimo wszystko.

„Księgarnia z marzeniami” nie pobudza do intelektualnych rozważań nad naturą człowieka i złożonością świata. Bo wszystko, co widzimy na ekranie, jest w sumie oczywiste. Znamy ten schemat, doskonale zdajemy sobie sprawę jakie są możliwe konsekwencje zachowań poszczególnych bohaterów i jakie być mogą skutki istniejącej między nimi sieci powiązań. To zresztą można uznać za pewną słabość obrazu w reżyserii Isabel Coixet na podstawie powieści Penelope Fitzgeralt, skoro  żadna z postaci nas tu w zasadzie nie zaskakuje (może poza jedną, która zdaje się ewoluować, by ostatecznie okazać się i tak tą, za którą ją od początku mieliśmy).

Oto bowiem mamy małe miasteczko na angielskim wybrzeżu pod koniec lat 50. XX wieku, z jego lokalnymi koteriami i zakonserwowaną mentalnością. Przybywa tu młoda wdowa Florence Green (świetna Emily Mortimer), by otworzyć księgarnię. Zresztą jedyną w mieście, więc mogłoby się wydawać, że lokalna społeczność przyjmie taki dar z otwartymi ramionami.

Emily Mortimer jako Florence Green, fot. Hagi Film (materiały prasowe)

A jednak dzieje się dokładnie odwrotnie – nie dlatego jednak, że miejscowi mają coś przeciwko literaturze, bo przecież w zasadzie jej nie czytają, co przyznają bez skrępowania. Nie dlatego też, że Florence planuje sprowadzić do swojej księgarni tak głośną – i skandalizującą – nowość jak „Lolita” Vladimira Nabokova. W całym konflikcie rzecz rozgrywa się tak naprawdę o… lokalizację. Bohaterka kupuje bowiem na potrzeby sklepu zabytkowy Stary Dom przy głównej ulicy, miejsce, na które pomysł (i tylko pomysł, co ważne) ma od dawna miejscowa bogaczka Violet Gamart (cudownie odrażająca Patricia Clarkson), trzęsąca miasteczkiem podług swojego widzimisię. Dostajemy więc oto znany już konflikt: osoba przyjedna, obca (nawet ubiera się inaczej) kontra miejscowi, tańczący jak zagra im ten, u kogo siedzą w kieszeni. Zaczyna się więc bezpardonowa, podjazdowa walka, w której nie ma chwytów niedozwolonych, nie ma podłości, do której nie wolno się uciec, nie ma gry pozorów, w którą wstyd byłoby grać, a sprawa sięgnąć może nawet najwyższych szczebli władzy.

Patricia Clarkson w roli Violet Gamart, fot Hagi Film (materiały prasowe)

Jesteśmy ciekawi jak zakończy się ten konflikt, lecz przede wszystkim dajemy się ponieść emocjom. Bo to one są najsilniejszą stroną „Księgarni z marzeniami” – te, które film wywołuje w nas (nie muszę wspominać, że to przede wszystkim poczucie jawnej niesprawiedliwości), ale też te, które subtelnie skrzą się między bohaterami. Przypomnijmy – jesteśmy w Anglii połowy zeszłego wieku. Tu nikt nie mówi wprost o tym, co czuje, tu nikt na nikogo nie krzyczy. A jeśli nawet zdarzy się, że ktoś podniesie głos, to oznaczać musi to stan najwyższego wzburzenia. Najczęściej jednak pozytywne uczucia objawiają się tu lekko widocznym drgnieniem kącika ust, głębszym spojrzeniem, a nienawiść zaciśnięciem warg. To wymaga gry aktorskiej na najwyższym poziomie i dlatego nie wyobrażam sobie filmu bez Mortimer czy Clarkson, ale już w ogóle bez Billa Nighy w roli Edmunda Brundisha, miejscowego samotnika i jedynego sprzymierzeńca Florence.

Billa Nighy jako Edmund Brundish, fot. Hagi Film (materiały prasowe)

Starszego pana, pogodzonego z życiem, który dzięki księgarce odkrywa prozę Raya Bradbury’ego. Co tak naprawdę oznacza, że odkrywa w sobie zainteresowanie przyszłością. Przyszłością, co do której już nie miał wcześniej szczególnych złudzeń. Choć jest namiętnym czytelnikiem, to właśnie ta lektura zmienia go, każe mu nawet zerwać z pewnym nie do końca zrozumiałym zwyczajem nawiązującym zresztą wprost do „451o Fahrenheita”, choć w nieoczywisty, prześmiewczy sposób.

Brundish nie jest jednak naiwnym staruszkiem i wie też, że marzenia bywają właśnie jak papier – kruche i nieodporne na działanie ognia. I wie to też Florence, która kieruje się w żuciu wiarą w marzenia, ale przede wszystkim odwagą, by je spełniać. Mimo wszystko.

 

Księgarnia z marzeniami (The Bookshop), reż. Isabel Coixet

Na podstawie powieści Penelope Fitzgeralt

Scenariusz Isabel Coixet

Hiszpania, Niemcy, Wielka Brytania 2017

Premiera w Polsce 24 sierpnia 2018

Dystrybucja: Hagi Film

%d bloggers like this: