Inicjacja oznacza zawsze konieczność znalezienia w sobie odwagi, by poznać to, co dotychczas było poza zasięgiem, by osiągnąć cel, jakim jest dorosłość, by stracić niewinność i naiwność, a zyskać mądrość. I nieistotne czy mówimy tu o tajemnym rytuale wtajemniczenia, prowadzącym do poznania „prawdy”, czy o poświęceniu wszystkiego dla ratowania kariery, która może się skończyć zanim na dobre się zaczęła. „Mock” to właśnie opowieść o inicjacji – zarówno o tych, którzy jej nie przeżyją, jak i o tych, którzy przejdą próbę zwycięsko, choć na pewno nie wyjdą z niej bez blizn.
Marek Krajewski, pisarz wszak uznany, w „Mocku” postanawia odsłonić fundamenty serii, która wywindowała go na wyżyny kryminału. Dostajemy opowieść o Eberhardzie Mocku, doskonale znanym z wcześniejszych książek, ale tym razem cofamy się aż do roku 1913, gdy bohater jest zaledwie młodym wachmistrzem kryminalnym. To wtedy daje się wplątać w obyczajowy skandal, mogący przerwać jego policyjną wspinaczkę po szczeblach kariery. Jest więc żółtodziobem, który dopiero stawia w zawodzie pierwsze kroki, dopiero buduje swoją przyszłość.
Krajewski zestawia „kształtowanie się” Mocka z budowaniem bardzo dosłownym – oto zalewane zostają fundamenty pod Halę Stulecia, a wkrótce powstaje gotowy, imponujący gmach. Jedynym, co dzieli go od przyjęcia w swoim wnętrzu tłumu gości, którzy będą podziwiać jego rozmiary i architektoniczny rozmach, jest ceremonia otwarcia – swoista inicjacja dla każdej budowli.
Tu jednak pojawia się problem – oto w Hali znalezione zostają nagie ciała czterech gimnazjalistów, nad którymi zwisa trup mężczyzny ze skrzydłami u ramion. Czy mamy do czynienia z morderstwem? Czy to efekt jakiegoś rytuału? Czy winni są Żydzi, jak chce część tłumu, skandująca przed budowlą, czy raczej masoni – jak chcą inni (skoro mówimy o budowaniu, to nie może zabraknąć wolnomularzy)? I tak samo, jak w życiu prywatnym Mocka zachwiane zostały podwaliny rysującej się policyjnej kariery, tak tu pojawiły się swoiste rysy na przyszłości budowli – taki skandal może przekreślić wszelkie nadzieje związane z otwarciem Hali, w którym ma podobno wziąć udział sam cesarz Wilhelm II.
Policji grunt pali się pod nogami. Do czasu otwarcia Hali sprawa musi nie tylko zostać rozwiązana, ale – co może ważniejsze – efekt śledztwa z politycznego punktu widzenia nie może w niczym uchybić władcy. I tak Mock – poobijany psychicznie po niedawnym skandalu – musi przejść swoją zawodową inicjację, która zdecyduje czy znajdzie się w gronie najlepszych policjantów Breslau, czy też będzie musiał szukać innej pracy. Nic dziwnego, że rusza do śledztwa pełną parą. Wystawia na szwank nawet swoje zdrowie i życie, stając do walki nie tylko z wrogiem, ale i z paraliżującymi go fobiami.
Jak wyglądać będzie „inicjacyjna ceremonia” Mocka? Nieraz przyjdzie mu przekroczyć prawo, ale też nieraz zweryfikowane zostanie jego naiwne postrzeganie świata. To właśnie tu i teraz Mock – późniejszy cynik, niecofający się przed żadną metodą, która zbliżyć może go do odkrycia prawdy – poznaje nie tylko pogmatwany świat przestępczy, ale i odkrywa złożoność policyjnych układów, ubabrze się też w niuansach politycznych zależności. Jeśli dojrzeje do zawodu, który będzie w przyszłości wykonywał, to zdecyduje o tym właśnie to śledztwo. I tak zanim tajnymi kanałami przesłany zostanie do cesarza jeden z kryptonimów – „brzeg Odry” lub „Golem” – decydujący de facto o przyszłości Hali Stulecia, a na pewno o tym, jaką wagę mieć będzie ceremonia jej otwarcia, Mock odkryje toczące się w jego otoczeniu gry pozorów, pozbędzie się złudzeń, zrozumie, że nie stać go na luksus zaufania do kogokolwiek, a tym bardziej na litość.
Autor pozwoli nam zresztą na chwilę spojrzeć (w klamrze rozgrywającej się w roku tysiąc dziewięćset czterdziestym siódmym) na Mocka doświadczonego przez życie – osobiste i zawodowe. Dzięki temu opowieść o początkach jego policyjnej ścieżki wybrzmi tym dosadniej.
Zobacz także: Co dwie głowy… | Marek Krajewski, Głowa Monotaura
Zobacz także: Tajemnica, kara, wina, czyli nadciąga Granda | Trzecia edycja festiwalu od 22 września
Zobacz także: Wszystko to z nienasycenia | Z Grzegorzem Kalinowskim rozmawia Przemysław Poznański
Marek Krajewski, Mock
Wydawnictwo Znak 2016