A gdyby tak zostawić wszystko i uciec? Najlepiej w egzotyczne miejsce, najlepiej z ukochanym/ukochaną i zostać tam, z dala od codzienności. Powtórzyć schemat z „Nigdy w życiu”, „Jedz, módl się, pracuj”, „Pod słońcem Toskanii”, a trochę i „Hotelu Marigold”. Kto by nie chciał? Ewa, bohaterka „Do zobaczenia w Barcelonie” chce.
Trudno jej się dziwić: mąż, jak to mąż, zdradza ją na lewo i prawo, praca, jak to praca, jest tylko obowiązkiem, a nie przyjemnością, dzieci, jak to dzieci, wkrótce dorosną. Ewa pewnie by to znosiła, bo ma w sobie chyba zbyt wielkie pokłady ufności w drugiego człowieka, gdyby nie pewna pasja, która czasem bierze górę nad rozsądkiem – to taniec. Ewa kocha flamenco, wie na jego temat wszystko i marzy, by pojechać do Barcelony. W dobie tanich i bezpośrednich lotów nie jest to marzenie nie do spełnienia, ale Ewie chyba nie do końca chodzi o miasto. Raczej o miłość.
To marzenie też wydaje się realistyczne – Ewa zakochana jest w Paco, hiszpańskim nauczycielu tańca, który prowadzi warsztaty taneczne w Poznaniu. Co więcej: Paco to uczucie odwzajemnia. Jaki więc problem? Trzeba odważyć się na zmianę.
CZYTAJ TEŻ
Zadie Smith, Londyn NW (NW). MIASTO BEZ RETUSZU
Leopold Tyrmand, Zły. BATMAN WARSZAWSKI
Charlaine Harris, Martwy wróg (Dead Reckoning), CZYLI NIE MOGĘ SIĘ ODERWAĆ, ALE WOLĘ SERIAL
„Do zobaczenia w Barcelonie” opowiadane jest z punktu widzenia czterech bohaterów: oprócz Ewy i Paco są tu jeszcze Gośka i Marta. Ta pierwsza twardo chodzi po ziemi, nie poddaje się chwilowym zauroczeniom, stara się też chronić zdecydowanie bardziej delikatną Ewę. Ta druga jest o tyle ważna, że też kocha (a w każdym razie pragnie) Paco.
Anna B. Kann wybrała narrację, która w kolejnych rozdziałach każe nam wracać do tych samych wydarzeń rozgrywających się w ciągu kilku dni w stolicy Katalonii i zobaczyć je oczami poszczególnych bohaterów. Historia jest więc opowiadana niejako wciąż od nowa, co nie znaczy, że jest to taka sama historia. Nawet jeśli chwilami mamy ochotę przekartkować książkę w poszukiwaniu nowych zdarzeń, to jednak szybko łapiemy się na tym, że poszczególne punkty widzenia rzucają przecież nowe światło na pozornie znane fakty.
To historia miłosna, wakacyjna, słoneczna, ze sporą dawką przewodnika (czasem wręcz encyklopedycznego) po Barcelonie i po hiszpańskim tańcu. To ostatnie nie dziwi: kryjąca się pod pseudonimem autorka ma na swoim koncie m.in. filmy dokumentalne o tańcu, w tym o flamenco. Każda strona książki udowadnia, że napisała ją nie tylko znawczyni tematu, ale i jego pasjonatka.
Anna B. Kann
Do zobaczenia w Barcelonie
Pascal 2014