artykuł

Zyta Rudzka o „Ten się śmieje, kto ma zęby” | Byliśmy na premierze książki

– Pisanie jest dla mnie oddawaniem głosu bohaterom. W narratorze nie interesuje mnie, jak wygląda, interesuje mnie, kto mówi – przekonywała Zyta Rudzka podczas premiery książki „Ten się śmieje, kto ma zęby”.   

fot. Przemysław Poznański/zupelnieinnaopowiesc.com

Najnowsza powieść Zyty Rudzkiej, laureatki Nagrody Literackiej Gdynia, finalistki Nagrody Literackiej Nike to historia Wery, fryzjerki męskiej. Pewnego dnia umiera jej mąż, Dżokej. Wera – żyjąca bardzo biednie – rusza więc w wędrówkę po dawnych znajomych, dawnych miłościach, by szukać pieniędzy na pochówek i stypę. – Mąż nie ma ubrania do trumny, nie ma butów, a Wera wszystko, co miała, sprzedała już wcześniej. Jest przy tym osoba samotną, którą te samotność świadomie wybiera. Gdzie ma zatem iść szukać pomocy? Stawia na siatkę dawnych powiazań łóżkowych – opowiadała Rudzka.

Bieda-żałoba

Pisarka dodawała, że konfrontacja ze śmiercią bliskiej osoby zawsze jest przeżyciem „otchłannym” i czasem taka rana nie daje się opatrzeć przez całe życie. – Jednak moja bohaterka żyje w poczuciu nieustannego zagrożenia, nie ma siły pozwolić sobie na introspekcje, na przeżycia narcystyczno-estetyczne, na to, by pławić się w przeżywaniu utraty. Pokazuję żałobę nie w momencie niedosytu materialnego, to bieda-żałoba, żałoba chodzona, gdy pochować męża trzeba, a nie ma jak. – tłumaczyła Rudzka.

Więc choć mamy do czynienia z opowieścią funeralną, to nie ma tu nostalgii. – Chciałam utrzymać narrację w surowej tonacji, ale znosiło mnie w kierunku właściwym dla mojego temperamentu, w stronę czarnego humoru – mówiła Zyta Rudzka. Jak zaznacza, gdy pisała, próbowała być swoją bohaterka i zarazem narratorką, Werą. – Bardzo fajnie było nią być – przekonywała pisarka. – Nawet jeśli wcielanie się w Werę nie było łatwe, bo ona ma powikłane życie, choć pełne, bogate, nawet łotrzykowskie, przygodowe.

Mocna kobieta, mocy język

Jak zaznaczała, bohaterka „Ten się śmieje, kto ma zęby” to silna kobieta, mocna, wręcz „mocarna”. – Ale nie dlatego, że coś jej się udało, że ma pieniądze czy władzę, czy fajne relacje z ludźmi, bo nie ma. Jest silna siłą wewnętrzną, jest wyhartowana siłą – tłumaczyła Rudzka. Wera żyje jak chce, na swoich warunkach i tak samo przezywa żałobę. – Wera wymyka się roli wdowy. Nie chodzi wokół śmierci na paluszkach, raczej ma śmierć w pogardzie. Gdy zastanawia się w czym pójdzie za trumną, to nie bierze pod uwagę niczego czarnego. Nie tylko dlatego, że nic takiego nie ma – mówiła Rudzka.

Siłę Wery widać tez w języku, którym opowiada nam swoją historię. – To wynika z tego, czym jest dla mnie pisanie. To oddawanie głosu. W narratorze nie interesuje mnie, jak wygląda. Fundamentalnym pytaniem dla mnie jest, kto mówi. Z tego wynika budowanie języka, który jest tutaj ostry jak bohaterowie, którzy się nie poddają. To język wolnościowy, gotowy na ruch oporu, radykalny. Nie d]są to więc eleganckie zdania złożone, bo taki język nie odzwierciedlałby świata moich bohaterów, świata Wery – tłumaczyła Zyta Rudzka.

Ten się śmieje, kto ma zęby. Premiera książki Zyty Rudzkiej
Faktyczny Dom Kultury, Warszawa
Prowadzenie: Wojciech Szot

%d