Śmierć nie jest dla bohaterów „Bez powrotu” końcem i celem, a jedynie etapem, środkiem do zwycięstwa w prywatnej grze. Tym łatwiej się z nią pogodzić, tym łatwiej ją zadać – o powieści Marty Zaborowskiej pisze Przemysław Poznański.

Podobnie jak we wcześniejszym „Czarnym ziarnie” autorka eksploruje tu zależności wynikające z więzów krwi, doszukując się w nich przyczyn najbardziej ekstremalnych emocji, w tym tych, które prowadzą do zbrodni. Robi to jednak inaczej niż w tamtej powieści, stawiając tym razem na badanie motywacji rządzących mrocznym umysłem. Umysłem, który nie cofnie się przed niczym, żeby osiągnąć zamierzony efekt. Umysłem chorym, bo owładniętym mroczną idée fixe.
Punktem wyjścia powieści jest zniknięcie Lidii, dopiero co poznanej przyrodniej siostry głównej bohaterki, detektywki Julii Krawiec. Kobieta nosi w sobie tajemnicę, którą chce się podzielić z siostrą, jednak ich tak świeżą znajomość przerywa tajemniczy telefon, po którym Lidia wychodzi z rodzinnego przyjęcia, by więcej się nie odezwać.
Co się wydarzyło? Czy zniknięcie Lidii może mieć jakikolwiek związek z brutalną zbrodnią, której zagadkę Krawiec bada wraz z komisarzem Górnym? Czy znalezione nad Potokiem Bielańskim w Warszawie zmasakrowane zwłoki młodej kobiety mogą stanowić element większej układanki, w którą wpisuje się też zniknięcie siostry? Czym może skierować się morderca? Jakie ma plany?
Tym razem znalezienie odpowiedzi na te pytania jest dla Julii Krawiec, bohaterki znanej już z czterech wcześniejszych powieści, nie tylko zawodowym wyzwaniem, lecz także, a może przede wszystkim, mierzeniem się z bardzo osobistymi strachami. To prawda, że bohaterka w zasadzie nie zna swojej siostry, lecz jej potencjalna śmierć nie pozostałaby przecież bez znaczenia dla rodzinnych relacji. Krawiec wpada więc w swego rodzaju grę z własnymi uczuciami. Los Lidii co prawda nie jest jej obojętny (Krawiec to postać łącząca siłę z empatią), ale przecież poszukiwania siostry to w gruncie rzeczy próba zachowania status quo w niełatwych rodzinnych relacjach.
Przeczytaj także:
Takie relacje dotyczą tu też innej rodziny, w której również dochodzi do tragedii – śmierci małej dziewczynki. Śmierci, która choć zdaje się wynikać z oczywistych przyczyn, jest tu także elementem większej układanki, tajemniczej gry, w której udział bierze kilkuletni Piotruś, brat ofiary. To gra z pozoru niewinna, bo zasadzająca się głównie na próbie oswajania śmierci, choć nie tyle poprzez wytłumaczenie jej nieodwracalności, co wprost przeciwnie – poprzez wtłoczenie jej w tajemne misterium, mające sugerować jej chwilowość. Nieświadomość chłopca, że śmierć w istocie pozostaje drogą bez powrotu, sprawia, że stajemy się świadkami naiwnego pojmowania przez niego zła jako zabawy. Zabawy, w której badane przez Krawiec i Górnego śmierci kolejnych kobiet stają się zaledwie etapami w odkrywaniu źródeł zła..
Pokazując nam istotę intrygi oczami dziecka Marta Zaborowska de facto ukazuje przede wszystkim mroczne zakamarki umysłu zabójcy, który również zdaje się pojmować śmierć jako etap, kolejny stopień do celu. Zachwianie kompasu moralnego sugeruje postać psychopatyczną, choć niewątpliwie pobudzoną do działania własnym rozumieniem sprawiedliwości.
„Bez powrotu” skupia się zatem na takim pojmowaniu śmierci, w którym nie jest ona ani celem samym w sobie, ani nie jest samoistną stratą, lecz funkcjonuje w szerszym kontekście. W każdym przypadku staje się częścią układanki, co sprawia, że pogodzenie się z nią dla wielu uczestników gry wydaje się prostsze, równie proste jak samo jej zadanie. Z tego punktu widzenia „Bez powrotu” staje się opowieścią o złu o tyle bezwzględnym, o ile uprzedmiotowiającym śmierć i odrywającym ją od ludzkiego wymiaru.
Marta Zaborowska, Bez powrotu
Czarna Owca, Warszawa, 14 lipca 2021
ISBN: 9788381439794