Element grozy zawsze przydaje się czy to w kryminałach, czy to w thrillerach. Niekoniecznie musi to być groza paranormalna. Chciałem ten element wykorzystać w książce, ale nigdy, przenigdy – i mogę to obiecać swoim czytelnikom – nie okaże się w moich książkach, że mordował duch – mówi Alek Rogoziński, autor powieści „Złap mnie, jeśli umiesz”. Rozmawia Przemysław Poznański.
OBEJRZYJ WYWIAD ⬇
W „Złap mnie, jeśli umiesz” wracamy do Kocierzyna, małego miasteczka na Podlasiu, gdzie tym w starym, zapuszczonym Dworku Pod Dębami znalezione zostają zwłoki młodego mężczyzny – kustosza lokalnego muzeum. Czy w cieszącej się zdecydowanie złą sławą budowli, w której straszyć ma duch młodej dziewczyny, doszło do morderstwa? A może był to tylko nieszczęśliwy wypadek?
Wyjaśniać będzie to Róża Krull, autorka kryminałów i domorosła detektywka, lubiąca podczas swych amatorskich śledztw pakować się w rozliczne kłopoty. Krull spędza w Kocierzynie święta Bożego Narodzenia i tym razem wcale nie ma zamiaru ścigać morderców, jednak los chce inaczej.
Narzeczona kustosza zaczyna bowiem otrzymać anonimowe listy, a do miasteczka zjeżdżają niespodziewanie właściciele dworku.
Alek Rogoziński łączy wiarygodną kryminalną intrygę z opowieścią pełną sytuacyjnego i słownego humoru, opowiadając nam jednocześnie o zachłanności, nieposkromionej chęci zysku, która nie cofnie się przed niczym.