Marcin Faliński i Marek Kozubal, autorzy „Operacji Singe” zabierają nas w niebezpieczną podróż przez kontynenty i dziesięciolecia, by opowiedzieć o bezwzględnej walce wywiadów, w której stawką jest tak odnalezienie zaginionych podczas wojny dzieł sztuki, jak i zapobieżenie dezinformacji i inwigilacji ze strony obcych służb – pisze Przemysław Poznański.

Marcin Faliński, były oficer wywiadu i Marek Kozubal, dziennikarz „Rzeczpospolitej” szturmem wdarli się na literacką scenę powieści sensacyjnej swoją debiutancką książką „Operacja Rafael”, opisującą kulisy poszukiwań obrazu pędzla Rafaela „Portret młodzieńca”. Poszukiwań, które tym razem zaprowadziły czytelników w nieoczywiste miejsce, bo na Bliski Wschód – do Kuwejtu i Iraku, co – jakkolwiek nieprawdopodobnie by brzmiało –w powieści znalazło logiczne, wiarygodne uzasadnienie, wynikające m.in. z wojennych losów Polaków.
„Operacja Singe” jest bezpośrednią kontynuacją tamtej powieści, choć jednocześnie powieścią inną, nie tylko dlatego, że napisaną z większym rozmachem, ale w pewnym sensie także bardziej mroczną. I to z wielu względów.
Po pierwsze najnowsza książka Falińskiego i Kozubala w znacznie większym stopniu wciąga nas w świat bezwzględnej walki tajnych służb, potrafiących wykorzystać każdą okazję, by nawet kosztem ludzkiego życia, zdobyć wszelkie informacje umożliwiające zdyskredytowanie przeciwnika. Tę niemalże brutalną bezwzględność służb widzimy choćby w jednym z istotnych wątków powieści, gdy agenci obcych służb starają się przejąć tzw. „M listę”, spis nazwisk byłych współpracowników komunistycznych służb, zajmujących teraz intratne stanowiska w koncernach energetycznych na Biskim Wschodzie. Owszem, walka wywiadów była mocno obecna w poprzedniej powieści, wszak „M listę” bohater Falińskiego i Kozubala, major Marcin Łodyna, zdobył jeszcze w ”Operacji Rafael, ale teraz stanie się ona obiektem szczególnego zainteresowania obcych wywiadów. Jakby tego było mało, to także tutaj bohaterowie będą musieli dodatkowo zmierzyć się z agenturą, która dotarła na najwyższe szczeble Agencji Wywiadu, co w istotny sposób rzutuje na ich pracę.
Po drugie wyższa jest też stawka, o którą toczy się gra. Owszem, i tutaj istotną rolę odgrywają zaginione podczas wojny należące do Polski dzieła sztuki, w tym przypadku chodzi o szkice autorstwa Albrechta Dürera, ale na szali położone zostają też tajne dokumenty oraz wszystko to, co może do wytworzenia tych dokumentów posłużyć. Autorzy nie omieszkają nam pokazać, do czego mogą zostać wykorzystane autentyczne druki i pieczęcie, które znajdą się w niepowołanych rękach.
I wreszcie, po trzecie: pisząc o zaginionych dziełach sztuki autorzy „Operacji Singe” zabierają nas też w podróż do lat 60. XX wieku, obnażając kulisy przemytu dzieł sztuki, które co prawda przetrwały wojnę, lecz stały się obiektem nielegalnego handlu, w którym uczestniczyć mogły tak PRL-owskie służby jak i radzieckie KGB.
Bo „Operacja Singe” – choć głównie rozgrywa się współcześnie, czyli w latach 2013 – 2014 – to zabiera nas też w aż dwie historyczne warstwy czasowe. Powieść rozpoczynają choćby sceny rozgrywające się w roku 1943 m.in. w Iraku oraz w Jerozolimie i Tel Awiwie, wtedy w miastach leżących w granicach Brytyjskiego Terytorium Mandatowego w Palestynie, z kolei lata 60. XX wieku zaprowadzą nas m.in. do Wiednia, który zwany był zresztą stolicą szpiegów w czasach, gdy Europę rozdzielała Żelazna Kurtyna. Autorami nie kierowała jednak chęć epatowania egzotycznymi krajobrazami – każde z pokazanych miejsc ma fabularne uzasadnienie, ukazuje bowiem zagmatwane losy tego wszystkiego, co skradziono Polsce w czasie wojny i po niej.
Nie bez przyczyny zatem wątek współczesny swój początek ma na wysepce Margarita w u wybrzeży Wenezueli. Bohaterowie – wspomniany major Marcin Łodyna i jego szefowa, podpułkownik Magdalena Sierpecka – lecą tu głównie po to, by prześledzić rosyjskie wpływy wojskowe w tym kraju, choć przy okazji nie omieszkają sprawdzić też tropu dotyczącego wywiezionych z Polski dokumentów i dzieł sztuki. Ameryka Południowa wszak jest jednym z popularniejszych miejsc, do których takie artefakty swego czasu trafiały dość często. Pełne niebezpieczeństw śledztwo, w czasie którego bohaterowie duetu pisarskiego staną się obiektem ataków obcych służb, zaprowadzi ich też do Bukaresztu, Kiszyniowa i Lwowa. Jakby tego nie było dość, autorzy zabiorą czytelników również do Nowego Jorku, do Langley w Wirginii i do Danii. W ten sposób, krok po kroku, prześledzimy drogę, jaką wędrowały – często przez dziesięciolecia – skarby polskiej kultury i dowody świadczące o ciągłości polskiej państwowości.
Marcin Faliński i Marek Kozubal napisali powieść z jednej strony wciągającą dzięki sensacyjnej fabule, z drugiej ważną, bo pokazującą kulisy pracy oficerów wywiadu, której efekty często znamy z głośnych konferencji prasowych, ale rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, co za owymi sukcesami stało. Napisali też powieść, która nie tylko dopełnia i rozwija wątki „Operacji Rafael”, ale też domaga się kontynuacji.
Marcin Faliński, Marek Kozubal, Operacja Singe
Czarna Owca, Warszawa 2020