recenzja

Dziewczyna z podziemia | Therese Bohman, Ta druga

Dziewczyna z proletariatu wykonująca jedną z najbardziej proletariackich prac. Już zaznała lepszego życia, ukończyła liceum i pierwszy rok literaturoznawstwa. Teraz doświadcza samotności. Uczucia, emocje, ale też  życiowe wybory i codzienne dylematy, świetnie portretuje Therese Bohman w niedawno wydanej na rynku polskim powieści “Ta druga”.

„Ta druga” zaczyna się od dokładnego, sterylnego opisu pracy, którą wykonuje bohaterka. Jest to praca zdecydowanie poniżej jej aspiracji – ta młoda dziewczyna zajmuje się sprzątaniem i wydawaniem posiłków w szpitalnej stołówce. Traktuje to zajęcie jako tymczasowe, bo jej ogromnym marzeniem jest kariera pisarska. Pragnienie awansu społecznego jest w niej tak wielkie, że bez wahania nawiązuje romans z lekarzem – synonimem wielkiego świata zaludnionego przez osoby bogate i wykształcone. Czytelnik ma okazję obserwować rozwój romansu, życie codzienne bohaterki oraz wybory, jakie podejmuje na drodze do lepszego życia. 

Inność

Niewińska: Po raz kolejny dostajemy w tym roku powieść o społecznych nierównościach – wcześniej temat ten poruszyła Sally Rooney w książce „Normalni ludzie”. Czy to znak naszych czasów, że jednak wracamy do tego tematu? Cieszy mnie to, bo w dzisiejszym świecie większość z nas wychodzi z założenia, że skutecznie wyrównaliśmy szanse ludzi pochodzących z różnych klas społecznych, a nawet że samo pojęcie klas społecznych należy do przeszłości. Otóż nie i dlatego warto o tym mówić. Bohaterka powieści pochodzi z rodziny robotniczej, w jej domu nie było biedy i przemocy, czytało się też książki. Udało jej się pójść do liceum, a nawet zaliczyć pierwszy rok studiów i raczej nie odbyło się to nadludzkim wysiłkiem rodziców czy odejmowaniem sobie chleba od ust. Przynajmniej taka informacja się nie pojawia, bo choć wspomnienia bohaterki są skąpe, to pozostają pogodne.

Bohman zderza świat dziewczyny ze światem jej dużo lepiej sytuowanej przyjaciółki Emelie oraz jej chłopaka, ale także ze światem Carla, kochanka bohaterki, który reprezentuje zamożną szwedzką elitę. Te dwa światy to odmienne sposoby widzenia rzeczywistości, odmienne dylematy moralne i całkiem inna rzeczywistość.

I choć nikt z osób lepiej sytuowanych nie ocenia naszej bohaterki, nie odbiera jej godności, nie wyklucza jej ze swojego świata, to jednak większość przywilejów, z których oni korzystają bezrefleksyjnie, dla niej jest niedostępnych. Jej pozostały tylko książki.

Żebrowska: To prawda, nikt jej nie odbiera przywilejów, ale też wielokrotnie otoczenie daje jej do zrozumienia, że jednak jest różna, że nie w pełni zasługuje na to, co jej przyjaciele otrzymali w momencie urodzenia. Drobne, lecz niezwykle bolesne przytyki skutecznie wskazują właściwe jej miejsce. Mimo pozornych braku różnic, tkwią one w umysłach zarówno bohaterki, jak i jej przyjaciół. Choć zdanie: „Nam się po prostu należy to, na co ty pracujesz w pocie czoła” nigdy nie pada, jest jednak obecne w jej relacjach z uprzywilejowanymi przyjaciółmi. Nierówność jest również podkreślana w intymnym związku z zamożnym lekarzem – to on trzyma wszystkie asy w rękawie i nawiguje tę relację, najpierw ją inicjując, następnie przechodząc do jej kolejnych etapów. Poczucie władzy prezentuje na wiele sposobów – odwołując umówione spotkania, kupując drogie sukienki czy też aranżując schadzki na terenie szpitala. Od chwili pierwszego spotkania aż do końcowych kart powieści świetnie zdajemy sobie sprawę z tego, kto ma przewagę w tym związku. I że ta przewaga, po części, wynika z różnic klasowych.

Pisanie

Niewińska: Bohaterka marzy o tym, żeby zostać pisarką – brzmi jak mocno zużyta klisza. A jednak podobają mi się rozważania tej dziewczyny, jej dystans do świata, który nie ma jej zbyt wiele do zaoferowania. Dystans ten zbudowała sobie dzięki analizie lektury klasyków, w tym w szczególności jej ukochanego Dostojewskiego. To wielka figura świata prozy i znacząca dla tej opowieści metafora. Dziewczyna buduje bezpieczny obraz siebie w symbolice człowieka z podziemia, dzięki temu dając sobie prawo do oceniania innych. To prawo zyskuje poprzez swoją odmienność, swoje pochodzenie, a w końcu – swoje ambicje. Jak się okaże na końcu, literackie ambicje staną się kluczem do sukcesu. I choć proces stawania się pisarką nie dominuje przesłania tej historii, można przez jego pryzmat odczytać więcej w tej historii – dużo więcej, niż tylko  romans ze zgrabną i zaskakującą przewrotką na końcu.

Żebrowska: Ja też doceniłam wątek pisarski w powieści, połączony z refleksją na temat Dostojewskiego. Rozważania bohaterki są niezwykle podobne do tych, które były udziałem jego postaci, pytania natury moralnej stanowią echo tych zadawanych przez wielkiego rosyjskiego pisarza. Język, którym posługuje się bohaterka jest – być może – dlatego dość chłodny i precyzyjny, bo sama siebie obserwuje i niejako na swojej historii ćwiczy swój warsztat pisarski.

To bardzo interesujący zabieg, podczas którego twórca staje się tworzywem, obiektem badań. Ta forma dodaje powieści kolejną warstwę, a czytelnikowi dostarcza dodatkowej satysfakcji.

Samotność

Niewińska: To dla mnie zdecydowanie motyw przewodni tej powieści. Samotność i pewien rodzaj izolacji społecznej wynikający z mierzenia się z innego rodzaju problemami codzienności – realnymi, nie wyabstrahowanymi i osadzonymi w teorii – stają się sposobem na życie dla bohaterki. Nie mam wrażenia, żeby cierpiała szczególnie z tego powodu – jej pełna świadomość tego faktu pozwala na stworzenie dystansu na tyle, na ile to możliwe. Oczywiście jej życie nie staje się przez to wolne od problemów, wciąż dokucza jej wilgoć w łazience, brak intymności w malutkim mieszkanku, które wynajmuje, brak stałości i perspektywy dotyczącej przyszłości. Ale w tym wszystkim wydaje się pogodzona ze sobą, przekonana, że to stan przejściowy, podanie jak praca na zastępstwo, którą wykonuje bez narzekań i z zaangażowaniem. Według teorii psychologicznych świadomość realiów i ich akceptacja to pierwszy krok do zmiany. Bohman świetnie odmalowała ten krok, ze wszystkimi jego niuansami i potknięciami.

Żebrowska: Samotność to, sądząc również po „O zmierzchu”, poprzedniej książce Bohman, także wydanej przez Pauzę, jeden z głównych motywów tej pisarki. Jej bohaterka nawiązuje tymczasowe i fragmentaryczne relacje, nie przywiązuje się ani do miejsca zamieszkania, ani do swojej roli społecznej, wciąż żyjąc niejako życiem tymczasowym, gdzieś na przedsionku tego właściwego. Mam wrażenie, że tkwi w poczekalni, w niejakim zamrożeniu – stąd, moim zdaniem, wynika również chłód języka, którym się posługuje, jej zimna kalkulacja oraz pragmatyzm. Żyjąc „przedżyciem”, czy też będąc człowiekiem z podziemia, nie czuje się w pełni odpowiedzialna za swoje czyny. Zamrażając swoje uczucia, nie czuje się dotknięta samotnością. Życie realne ma dopiero nadejść.

Feminizm

Niewińska: Podoba mi się dyskusja o feminizmie, który w dyskursie teoretycznym zostaje sprowadzony, zdaniem bohaterki powieści, do problematyki stringów i kokardek przy kobiecych majtkach. Bohman zgrabnie i bez dydaktyzmu pokazuje skrajną rozbieżność pomiędzy feministycznymi uniwersyteckimi teoriami a codziennością tychże dziewczyn, które owe teorie wygłaszają i o niech debatują w swoim gronie ze śmiertelną powagą. Naukowe teorie to jedno, a prawdziwe życie to zupełnie inna sprawa. Świetnie obrazują ten fakt zarówno życie i codzienne wybory Emelie, atak również ostateczny wybór żony kochanka dziewczyny, Carla.

Bohman nie zamierza obalać feministycznych teorii, pokazuje jednak na chłodno, jak wiele z nich ma się nijak do rzeczywistości. Społeczeństwo wychowane w duchu genderowej równości pozostaje tak naprawdę konformistyczne i materialistyczne, nie przejmując się tym, czy pojedyncze działanie bądź decyzja podtrzymują paternalistyczny porządek świata.

Również bohaterka tej opowieści nie widzi związku teorii ze swoim życiem. I trudno jej nie przyznać racji, przyglądając się wyborom kobiet w tej historii.

Żebrowska: Patriarchat ma się dobrze, nawet w tak postępowym kraju jak Szwecja. Mężczyźni decydują o losie kobiet, a kobiety bezdyskusyjnie przyjmują ich wyroki. Główna postać męska działa na zasadzie: „dziel i rządź”, rozdając role swoim kobietom. Bohman pokazuje w sposób konkretny i bezkompromisowy, jak bardzo teoretyczne rozważania, zamknięte w przestrzeni sali wykładowej lub w ramach bezcelowych dyskusji na imprezie, różnią się od konkretnych wyborów życiowych tak zwanych feministek. Smutne to, bo oczywiście nasuwa na myśl przykłady naszych własnych wyborów czy też wyborów bliskich nam kobiet. Skoro w Szwecji tak niewiele się zmienia i wciąż ideałem spełnienia dla kobiety jest, obok ciekawej pracy, również szczęśliwe i niczym niezmącone życie rodzinne w modelu mąż, dwójka dzieci, pies i dom z ogródkiem, trudno oczekiwać, że polska mentalność powszechnie zaakceptuje inne wzorce kobiecości.

Przyszłość

Niewińska: Przekonuje mnie ta powieść. W moim odczuciu jest znacznie lepsza od wspomnianej już pierwszej opublikowanej na rynku polskim powieści Bohman „O zmierzchu”, mocniejsza, bardziej osadzona w rzeczywistości, znacznie bardziej uniwersalna, z ciekawszym wydźwiękiem. Czytałam ją z zaciekawieniem, z trudem odrywając się od lektury. Młodzieńcze rozważania bohaterki czasami przypominały mi siebie samą sprzed dwóch dekad, co zdecydowanie dodało lekturze uroku.

Poza zgłębianiem wszystkich odniesień i rozważań dotyczących społeczeństwa i feminizmu, ta książka dała mi też radość jaką niesie dobrze skonstruowana fabuła z intrygującym zakończeniem. Dla mnie to jedna z najlepszych jak do tej pory książek roku.

Żebrowska: Świetna, wartka, nieodkładalna powieść. Wypełniona konkretem i dystansująca się od popularnych narracji, płynnie przechodząca od doświadczeń jednostkowych do tych dotyczących zależności społecznych. Pogłębione spojrzenie Bohman na współczesne społeczeństwo, połączone z ciekawymi rozwiązaniami fabularnymi oraz chłodnym, precyzyjnym językiem czynią tę lekturę smakowitym i wyrafinowanym daniem, które absolutnie warto skonsumować.

Therese Bohman, Ta druga (Den andra kvinnan)
Tłumaczyła Justyna Czechowska
Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2020

%d bloggers like this: