filmy

Ma pan oddech jak mój dziadek | Oni, reż. Paolo Sorrentino

Film, który jest moim pierwszym podaniem ręki Paolo Sorrentino. Choć może to nie było podanie ręki, a nieco niezdarne machnięcie ręką na wpół z uroczym uśmiechem. Co ważne – Paolo nie zawstydził mnie, nie zniesmaczył, ale zasmucił i rozbawił. No dobrze, zawstydziłam się sama – faktem, że nie widziałam wcześniejszych obrazów Włocha.

Adept polityki, który ma wielkie marzenia o Europarlamencie. Armię młodych dziewczyn w rozmiarach 90-60-90 w skąpych bikini, niestroniących od zakazanych substancji. Ponadto wierną idei i dążeniom do celu, ale niewierną przysiędze małżeńskiej żonę. Człowiek o takiej sylwetce próbuje zdobyć znajomość i przychylność samego Silvio, Silvio Berlusconiego. Wie, co politykowi w duszy gra, czego pragnie chłopiec, mieszkający (bynajmniej uwięziony) w ciele mężczyzny. Tutaj należy postawić gwiazdkę przy „pragnie”i uściślić – wydaje się, że Silvio chciałby stać jednocześnie na dwóch biegunach, spełnić marzenie niemałej ilości ludzi. Być w dwu miejscach naraz. Bo i otaczać się atrakcyjnymi i o wiele od niego młodszymi kobietami, i nadal zachwycać oraz chłonąć miłość swojej 50-letniej żony, Veroniki (emocje wypisane na twarzy Eleny Sofii Ricci). Premier chciałby nacieszyć i oko i duszę. Ale niestety – to, czego szuka jest rozdzielone na wspomniane kobietki i kobietę.

Obok życia uczuciowego i spotkań znanych jako „bunga bunga” znajdzie się również dużo miejsca na tematyką polityczną. Umiejętne przekonywanie senatorów, upokorzenie ówczesnego premiera i składanie przysięgi. To również powrót na tron i gry polityczne. Właściwie widzimy całe bagno, które nie przeszkodziło wyborcom ponownie wybrać Berlusconiego. Bagno, w którym premier ochoczo brodzi i wydaje się, że nikogo nie brzydzi ewidentna degrengolada tej funkcji. To zatem również obraz upadku postawy moralnej Włochów, którzy trzykrotnie wybrali niemoralnego premiera. Wyróżniającą się postacią jest wbrew pozorom dziewczyna, która właśnie nie za bardzo chciałaby się wyróżniać. Stella (Alice Pagani) wydaje się być jedyną osobą, która patrzy na Silvio nie przez pryzmat władzy czy pieniędzy – widzi w nim żałosnego starca, mówi „Ma pan oddech jak mój dziadek”. I trudno się z nią nie zgodzić. A w tle aż roi się od symboli – wulkan, owieczka i motyl. La dolce vita, które w myśl co za dużo to niezdrowo – nuży momentami i emanuje apatią. Film natomiast w żadnej chwili i kwestii nie jest banalny – choć postać showmana i wianuszka dziewczyn pozwoliłaby stworzyć taki właśnie obraz. Uśmieszek na twarzy widza pojawia się tak często, jak i chwile zwątpienia – w powagę pełnionej przez głowę państwa funkcji. Film dla mnie jest patchworkiem – sklejone różnorodnością sceny, który tworzą spójny obraz.

Mnie szczególnie ujęły przepiękne i przemyślane ujęcia oraz kolorystyka filmu. Spotkałam się z opiniami, że film ogląda się bezwiednie, jeśli nie zna się sytuacji politycznej Włoch. Nie zgodzę się – film jest dosłowny, choć zawoalowany w promienie sardyńskiego słońca i beztroski.

„Oni” w warszawskim kinie Muranów, fot. Klaudia Kieliszczyk/zupelnieinnaopowiesc.com

Film jest zdecydowanie wielowymiarowy – nie ocenia, choć mówi wprost. Robi to jaskrawo, ale tak nie do końca nachalnie. Sposób realizacji scenariusza łatwo pozwala nam zareagować „No tak, to w sumie normalne zachowanie, spodziewałam się tego” – i nie jest to w żadnym wypadku myślenie, że erotyczne imprezy, łapówki i oszustwa podatkowe to składowe „normalności”, ale z tyłu głowy wiemy, że to się dzieje w rzeczywistości. Jednym zdaniem – Silvio Cię przytuli i wybuduje dom. Dyskusyjna równowaga.

Oni (Loro), reż. Paolo Sorrentino

Francja, Włochy 28 grudnia 2018

Dystrybucja Gutek Film

%d bloggers like this: