recenzja

Rodzinne tajemnice | Kara Thomas, Mroczne zakamarki

Zakończenie tej historii zadziwi nawet wytrawnego „pochłaniacza” kryminałów. Bowiem to co ostatecznie stanie się udziałem bohaterki „Mrocznych zakamarków” Kary Thomas, będzie nie tylko nieoczywiste i nieoczekiwane, ale nawet niemal nieprawdopodobne. A jednak jak najbardziej możliwe.

Bo „Mroczne zakamarki” Kary Thomas wcale nie zapowiadają na początku tej opowieści tego, co może zdarzyć się na jej końcu. Naszą przygodę z tą opowieścią rozpoczynamy na lotnisku w Atlancie, gdzie Tessa musi spędzić dwugodzinną przerwę w oczekiwaniu na przesiadkę na następny samolot. Po co jednak leci z Florydy do niewielkiego miasteczka Fayette, gdzieś w Ohio?

Wyjaśnienie akurat tej zagadki poznajemy już na początku powieści. W stanowym więzieniu przebywa jej ojciec, który jest umierający. Stąd zarząd więzienia postanowił skontaktować się z jego krewnymi. Przybycie Tessy odegra rolę kamyczka, wywołującego lawinę zdarzeń, która potem pędząc staje się coraz większa wciągając coraz to nowe postaci. Tu jednak, inaczej niż w naturze, lawina wprawdzie będzie gwałtowna, ale jej skutkiem nie będzie zniszczenie, lecz odkrycie prawdy. Prawdy, która będzie szokująca i zdumiewająca dla wszystkich, którzy pojawią się na arenie zdarzeń. I najgorsze, a dla fabuły najlepsze, jest to że taka historia naprawdę mogła się wydarzyć.

Przeczytaj także: 

Szyfr Alladyna | Jørn Lier Horst, Gdy morze cichnie

Autorka opowieść prowadzi na kilku płaszczyznach. Na jednej trwa prowadzone przez Tessę poszukiwanie matki, która zniknęła zaraz po tym, jak dziewczynkę, pozostawioną na parkingu TIR-ów, zabrała do siebie babcia. Drugą stanowi poszukiwanie Joslin, starszej siostry naszej bohaterki, która porzuciła dom i rodzinę zaraz po zamordowaniu jej przyjaciółki – Lori. A sama tragiczna śmierć Lori tworzy też trzeci plan, na którym Tessę oraz Callie, jej koleżankę z dzieciństwa, a przy okazji kuzynkę zamordowanej, nachodzą wątpliwości czy wskazały właściwą osobę jako mordercę dziewczyny czyli „potwora znad rzeki Ohio”. Skazany na podstawie ich zeznań mężczyzna z pewnością aniołkiem nie był, ale czy to on zabijał i okaleczał młode kobiety? A co jeśli prawdziwy morderca nadal jest na wolności? Te obawy są tym bardziej zasadne, że gnie kolejna dziewczyna z kręgu znajomych obu przyjaciółek, a wszystkie ślady wskazują waśnie, że prawdziwy morderca mógł się znów uaktywnić. Albo znaleźć makabrycznego naśladowcę.

Przeczytaj także: 

Alaskańska autoterapia | David Vann, Legenda o samobójstwie

Książka choć sprawnie napisana i dająca naprawdę wiele satysfakcji z lektury, a przy tym nominowana do wielu znaczących nagród, ma jednak kilka niedokończonych wątków. Z pewnością jednak miłośnicy gatunku będą usatysfakcjonowani po jej przeczytaniu, bo Kara Thomas nie raz potrafi zaskoczyć. Przy tym przedstawiona historia brzmi wiarygodnie, a zakończenie historii zadziwi nawet wytrawnego „pochłaniacza” kryminałów. Bowiem to co ostatecznie stanie się udziałem bohaterki „Mrocznych zakamarków”, będzie nie tylko nieoczywiste i nieoczekiwane, ale nawet niemal nieprawdopodobne. A jednak jak najbardziej możliwe.

 

Kara Thomas, Mroczne zakamarki (Darkest Corners)

Przekład Radosław Madejski

Wydawnictwo Akurat, 2017

 

1 komentarz

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d bloggers like this: