recenzja

Spotkania | Pedro Almodóvar, Ostatni sen

„Ostatni sen” to opowieść o takich spotkaniach, które nie pozostają bez konsekwencji, zmieniają bowiem bohaterów raz na zawsze. Opowieść, w której Pedro Almodóvar zabiera nas niespodziewanie także w te rejony swojej wyobraźni, których wcześniej przed nam nie odsłaniał – pisze Przemysław Poznański.

Gdyby to był film, w napisach końcowych znaleźlibyśmy takie postaci jak skrzywdzony chłopiec, bajkowa-niebajkowa królewna, człowiek żyjący na opak, seksbomba Patty Diphusa, mesjasz, istota nadprzyrodzona, a wreszcie matka. To zresztą tylko niektórzy z bohaterów, zaludniających opowiadania Almodóvara, czy raczej prozę, rozciągniętą między opowiadaniami a esejami, felietonami czy wręcz wspomnieniami. Ważniejsze jednak od formy jest to, co wszystkie te opowieści i wszystkich tych bohaterów spaja: to przemiana ― często radykalna ― którą przechodzą w wyniku zetknięcia się z innym człowiekiem, w efekcie poddania się jego dobrej lub złej woli, albo zachłyśnięcia niesioną przez niego ideą. Almodóvar zaprasza nas do różnych światów – świata własnych wspomnień, świata baśni, świata opowieści gotyckiej czy biblijnej, świata filmu wreszcie, ale jednocześnie pokazuje jak niezmienna dla każdego z tych realiów, tych uniwersów, pozostaje prawda o nas jako istotach kształtowanych poprzez spotkania, poprzez relacje ― chciane lub niechciane, zawsze prowadzące do często nieodwracalnej zmiany.

Relacja szoku

Jedną z tych istotnych relacji będzie dla nas – czytelników – spotkanie z samym reżyserem, który tym razem wychodzi do nas jako twórca posługujący się nie obrazem, lecz słowem. To spotkanie ciekawe właśnie dlatego, że autor „Kiki”, „Zwiąż mnie!”, „Kobiet na skraju załamania nerwowego” czy „Bólu i blasku” nie chowa się tu za kamerą, która w najbardziej nawet osobistych opowieściach, jak choćby w „Złym wychowaniu”, pokazywała nam jednak świat w jakimś sensie przetworzony, bo wykreowany na filmowym planie. Tu dostajemy Almodóvara sauté – szczególnie w bardzo intymnych opowieściach o osobach mu bliskich. Mamy tu też Almodóvara, który – prawem twórcy literatury – powierza nam i naszej wyobraźni wykreowanie ostatecznej wizji świata przedstawionego. I robi to z pełną świadomością kogoś, kto ― jak czytamy w opowiadaniu „Zła powieść” ― doskonale zdaje sobie sprawę z różnic między pisaniem scenariusza a tworzeniem prozy.

Zaczyna się jednak bardzo filmowo – od „Wizyty”, przywodzącej na myśl opowiadanie pod tym samym tytułem, występujące we wspomnianym „Złym wychowaniu”, a stanowiące tam podstawę dla scenariusza filmu w filmie, a także przyczynek do rozliczenia się bohaterów z traumatyczną przeszłością. Zaczyna się więc od sceny, w której wyzywająco ubrana kobieta przekracza mury konserwatywnej katolickiej szkoły dla chłopców ― miejsca wiążącego się wciąż z bolesnymi wspomnieniami i niezaleczonymi traumami ― by szybko doprowadzić do retrospektyw, ukazujących kulisy edukacji w placówce prowadzonej przez księży.

Przeczytaj także:

O mojej matce

Proza Almodóvara chyba najbardziej zresztą przypomina w tym przypadku scenariusz – dostajemy bowiem narrację w czasie teraźniejszym, oszczędną w środki wyrazu, skupioną na przypominających didaskalia opisach: miejsc, zdarzeń, ale i reakcji bohaterów, wynikających głownie ze zderzenia postaci z tym, co niespodziewane. Całe to opowiadanie jest bowiem w gruncie rzeczy historią zbudowaną na relacji szoku i to podwójnej: zarówno szoku dziecka zderzonego z molestowaniem, jak i ― po latach ― szoku oprawcy, ojca dyrektora, zderzonego z opowieścią, która krok po kroku odkrywa tożsamość gościni.

Takie otwarcie tomu „Ostatni sen” narzuca odbiór całości, jako opowieści o spotkaniach, które nie mogą pozostać obojętne dla żadnej ze stron. Czy to w wyniku odrazy spowodowanej wyrządzonym złem, czy też przeciwnie: w rezultacie fascynacji – także wzajemnej. Widać to w opowieściach odautorskich, de facto wspomnieniowych felietonach, w tym zwłaszcza w przypadku tekstu nadającego tytuł całemu tomowi, poświęconego matce reżysera – opowieści o inspiracji. Podobnie zresztą jak ma to miejsce w „Żegnaj, wulkanie”, a więc opowieści-pożegnaniu Chaveli Vargas, a poniekąd także w „Kronice pustego dnia”, będącej w znacznym stopniu opowieścią poświęconą Andy’emu Warholowi.

Na górze Athos

Najbardziej niespodziewany jest jednak Almodóvar w tych opowiadaniach, które wykraczają daleko poza to, co znamy z jego twórczości filmowej. Pozostając bowiem w tematyce ważnego, przełomowego spotkania, a przy okazji nawiązując do relacji na poły toksycznych, na poły inspirujących, zaprasza nas pisarz choćby do zamkniętego świata monastyru na górze Athos, gdzie rozgrywa fabułę garściami czerpiącą z opowieści grozy, podlewając ją jednak sowicie sosem absurdu, a nawet satyry, jak choćby w scenie, gdy ojciec Benito chciałby spojrzeć na twarz tajemniczego przybysza i przeniknąć jego myśli, ale nie może tego zrobić, bo leżąc w swojej celi na podłodze, pod łóżkiem, dostrzec może jedynie jego buty i kostki.

Tajemnica przybysza, jego niezwykłość i niecodzienność naruszają klasztorny uzus, obnażając skrywane przed światem namiętności i pragnienia mnichów, a także płytkość krzewionej w murach wiary, gdy zderzyć ją z pasją neofity, wynikającą zresztą głównie z jego niepokojącej odmienności. Ferment, jakiego ta wizyta stanie się przyczyną, będzie ― głównie dla ojca Benito, choć nie tylko ― początkiem odkrywania siebie, pierwszym krokiem na nowej drodze ku samoświadomości.

W celi z Barabaszem

Nie inaczej będzie w opowiadaniu, które na nice wywraca biblijną, czy raczej nowotestamentową  opowieść o odkupieniu rozumianym jako proces wymagający cierpienia i śmierci mesjasza. Snuta z punktu widzenia dozorcy miejskiego więzienia w Jerozolimie, staje się ta narracja świadectwem spotkania przybysza, mieniącego się synem Boga ― ale w istocie nieznającego życia i świata, który miałby zbawiać ― z człowiekiem jako takim, reprezentowanym tu przez postać złodzieja i mordercy Barabasza.   

Tak ukazana opowieść jest zapisem zderzenia naiwności, biorącej źródło w kierowaniu się ideologią, z życiowym doświadczeniem i brakiem złudzeń. A jednocześnie obnaża istotę relacji międzyludzkich jako siły sprawczej zmian, w tym zmian poglądów, nawet najbardziej radykalnych. Zmian, które dotyczyć będą tak Barabasza – postaci wcale nie pozytywnej ― jak i mesjasza, w którym przebudzona zostanie empatia wobec ludzkiej niedoskonałości, najważniejsza być może z cech, których brakowało mu jako istocie doskonałej.

Śpiąca królewna

Innego sztafażu  ― baśniowego i historycznego ― użyje autor w opowiadaniu „Joanna, świrnięta królewna”, w której konstrukcja częściowo szkatułkowa, odsłania krok po kroku opowieść o miłości nie tylko po grób, ale i dalej. Wychodząc od znanej chyba wszystkim „Śpiącej królewny”, baśni wywodzącej się ludowej tradycji przekazywanej ustnie, której utrwalenie przypisywane jest najczęściej Charles’owi Perraultowi, Almodóvar zabiera nas do świata tyleż wyobrażonego, co zarazem osadzonego wprost w Hiszpanii, nie martwiąc się przy tym historycznymi realiami, a przedkładając nad nie siłę swojej wyobraźni.

Ukłucie igłą, sen i pocałunek przybysza, mający wybudzić śpiącą piękność, zostają tu pokazane w nawracających odsłonach, korespondujących ze sobą równoległych opowieściach – wystawianej na dworze sztuki i świata przedstawionego – by ostatecznie otrzeć się o absurd, wynikający tyleż z rozpaczy tytułowej bohaterki, co z jej ślepej wiary w baśnie. Ten zabieg chwilami zbliża prozę Almodóvara do przesłania zawartego w dziele jego największego rodaka, Cervantesa, czyli do powieści „Don Kichote”.  

Przeczytaj także:

O samotności

Osobną jakość stanowi „Życie i śmierć Miguela”, opowiadanie, w którym autor odwracając wektory ludzkiego losu, każe bohaterowi najpierw umrzeć (poprzez narodziny w grobie), potem żyć aż do narodzin, stanowiących śmierć i zniknięcie w łonie matki. Oczywiste podobieństwo samego założenia do filmu „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” (The Curious Case of Benjamin Button, 2008) w reżyserii Davida Finchera, do scenariusza Erica Rotha, sam Almodóvar puentuje we Wstępie: „Kilkadziesiąt lat później [po napisaniu opowiadania – red.] pomyślałem (…), że ukradli mi koncept”.

Poza konceptem pozostaje jednak jeszcze jego realizacja – u Almodóvara to opowieść o niepamięci, ale i o spotkaniach, które tym razem zdają się nie mieć konsekwencji, bo w skutek odwrotnego działania ludzkiego aparatu percepcji nie są zapamiętywane. Nie można wszak wspominać i być pod wpływem kogoś, kogo się jeszcze (już) nie spotkało. To jednak pozory: skutki spotkań zwyczajnie wyprzedzają zaistnienie samej relacji. Nie zmienia to więc faktu, że opowiadanie w jakimś stopniu nawiązuje do tekstu otwierającego, czyli do „Wizyty”, stając się jednocześnie pełnym goryczy podsumowaniem tomu jako opisu losu człowieka. Bo owszem, spotkania kształtują nas i zmieniają – czasem radykalnie – obarczając nas bagażem traum, bólów, ale i fascynacjami. Ale Almodóvar mówi nam też przy okazji, że z owym bagażem, zbieranym przez całe życie, na koniec zmierzyć się musimy sami.

Pedro Almodóvar, Ostatni sen (El ultimo sueño)
Przekład Agata Ostrowska, Katarzyna Okrasko
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań, 31 maja 2023
ISBN: 9788367727181

’El ultimo sueño’ (The Last Dream) is a story about such encounters that do not remain without consequences, for they change the protagonists once and for all. It is a story in which Pedro Almodóvar unexpectedly takes us into areas of his imagination that he has not revealed to us before,” writes Przemysław Poznański.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Discover more from Zupełnie Inna Opowieść

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading