Gdy codzienne życie toczy się w cieniu krwawego konfliktu żerującego na religijnych czy politycznych uprzedzeniach, każda relacja między bohaterami urasta do rangi jednoznacznej deklaracji. Za którą może nawet grozić śmierć – o „Naszych winach” Louise Kennedy pisze Przemysław Poznański.

Zwykłe osiedla na obrzeżach Belfastu, zwykła szkoła i bar. W innym czasie mogłyby być tłem dla opowieści obyczajowej, dla opowieści o miłości chociażby: być może miłości z jakiegoś punktu widzenia niewłaściwej, lub nieszczęśliwej, ale rozgrywanej na poziomie emocji dwojga osób, ewentualnie przy aprobacie, albo dezaprobacie ich bliskich lub znajomych. Ta sama opowieść, wrzucona do roku 1975, a więc w czas tzw. Kłopotów, czyli toczącego się w Irlandii Północnej konfliktu o podłożu etniczno-politycznym, musi rezonować znacznie szerzej, okazując się elementem Historii, z jej prawdziwie brutalnym rozdziałem.
To taki moment, w którym w zwykłe międzyludzkie relacje wkradać się będzie pojęcie zemsty, podsycany odgórnie i oddolnie gniew, przemoc w jej najgorszej odsłonie, a zachowania oparte na empatii i sympatii poddane zostaną cenzurze już nie obyczajowej jednak, albo wynikającej z takiego czy innego poczucia moralności, ale biorącej źródło w czarno-białych dogmatach zwaśnionych stron.
Jesteśmy zgubieni
Tak właśnie będzie z życiem Cushli, młodej nauczycielki, która wieczorami pomaga też w rodzinnym pubie. Właśnie tam poznaje adwokata Michaela Agnew, z którym wdaje się w romans. Rzecz jednak nie w tym, że Michael jest od Cushli sporo starszy i że jest żonaty. W tym miejscu i czasie znacznie ważniejsze jest to, że ona jest katoliczką, a on protestantem. Konflikt, jaki mógłby zaistnieć w tej sytuacji, opierałby się więc raczej na pojęciu zdrady „swoich” niż zdrady małżeńskiej.
Oboje wiedzą to doskonale. „Jesteśmy zgubieni, poza tym wszystko świetnie” – powie więc Michael do Cushli. W żartach, ale to zdanie najlepiej może odda grozę, a zarazem absurd ich sytuacji. Wiedzą, że ujawnienie takiej „zdrady” wiązałoby się z konsekwencjami daleko bardziej poważnymi niż choćby rozwód. Wystarczy wspomnieć o ojcu ucznia Cushli, Davy’ego McGeowna, skatowanym niemal na śmierć przez protestanckie bojówki za to, że jako katolik ośmiela się mieszkać w środku protestanckiego osiedla. „Będą was wyłapywać na placach budowy, na podjazdach. Zostawią was na ziemi w bramie, gdzie pies będzie obwąchiwał to, co z was zostało” – ostrzegać będzie miejscowy ksiądz, choć ostrzeżenie to w takim samym stopniu dotyczyć będzie przecież obu stron konfliktu.
Przeczytaj także:
„Jeśli widzisz coś podejrzanego…”
W takim świecie oddzielenie prywatności od polityki i religii staje się niemożliwe. Konflikt rozgrywa się na każdym z poziomów, dotykając jednocześnie, a zarazem nierozerwalnie, osobistych emocji i zbiorowego poczucia tożsamości. Nic dziwnego, że ostrzeżenia umieszczane przez rząd na billboardach zleją się dla bohaterki w jedno z jej własnymi obawami. „Jeśli widzisz coś podejrzanego, zadzwoń na numer 999…” – przeczyta. I dalej: „Nie pozwól, żeby zamachowiec zabrał ci samochód…”. Sama ujmie więc swoje myśli w podobny slogan, kończąc je tak samo wielokropkiem: „Nie zakochuj się w żonatym protestancie dwa razy starszym od siebie…”.
W takim świecie nie ma też i być nie może zachowań neutralnych. Już nie tylko romans między kobietą a mężczyzną pochodzącymi z obu stron barykady może stać się zarzewiem przemocy. Także zwykłe towarzyskie relacje, albo pomoc niesiona skrzywdzonym, urastać będą do rangi politycznej deklaracji i stać się mogą powodem do prześladowań. Jak w przypadku lekcji irlandzkiego, których Cushla udzielać będzie znajomym Michaela, grupie świetnie sytuowanych protestantów, co może postronnym sugerować jej „niewłaściwe” polityczne sympatie. Albo jak w przypadku przygarnięcia rodziny pogorzelców, bo akt ów może okazać się kłopotliwy dla brata Cushli, starającego się – jako właściciel owego miejscowego baru – zachować pozory politycznej i religijnej neutralności.
Nie dawaj dziecku pistoletu
Każde ze szkolnych zajęć, prowadzonych przez Cushlę rozpoczyna się od przytaczanych przez dzieci njusów z konfliktu. Od informacji, że kogoś aresztowano czy zabito, o znalezionych zwłokach, czy podłożonej bombie. Znacząco wzmocni to przekaz o przenikaniu się codzienności z narastającą wokół przemocą, ale też ukaże z całą mocą problem dzieci wyrastających w strefie konfliktu. Dzieci, które chcąc nie chcąc stają się spadkobiercami owej przemocy.
Wśród czytanych przez bohaterkę ostrzeżeń, umieszczanych na billboardach, pojawi się i takie: „Nie dawaj dzieciom zabawkowych pistoletów…”. To nie przypadek. Nie romans ponad podziałami bowiem – nawet jeśli śmiertelnie ryzykowny – okaże się tu najgroźniejszy, a niemożność zahamowania przekazywanego przez pokolenia, wręcz dziedziczonego zła, imperatywu „zemsty”. To bowiem, co rozgrywa się w świecie dorosłych nie pozostaje w powieści bez znaczenia dla świata dzieci, dla dojrzewających zbyt szybko młodzieńców, takich jak Tommy McGeown, starszy brat Davy’ego, w którym Cushla wyczuwa chęć odpłacenia „wrogom” za krzywdę ojca.
Przeczytaj także:
Bratobójczy spór
To dziedziczenie traum widać też w postaci Ginny – matki bohaterki. Jej bratu, lata wcześniej, koledzy ze stoczni złamali rękę, gdy zorientowali się, że jest katolikiem. Sama Ginny McGeown urodziła się w 1920, w kilka dni po tym, jak sąsiedzi spalili ich rodzinny dom, podczas „pierwszych Kłopotów”, poprzedzających bezpośrednio wybuch wojny domowej między zwolennikami a przeciwnikami traktatu angielsko-irlandzkiego z 1921, który powoływał do życia Wolne Państwo Irlandzkie.
Ten akurat konflikt pobrzmiewa w tle znakomitego filmu „Duchy Inisherin” Martina McDonagha. Co jednak tam ukryte jest pod maską na poły magicznej opowieści, pozornie rozgrywającej się wszędzie i zawsze lub nigdzie i nigdy, w „Naszych winach” opowiedziane jest przez Louise Kennedy wprost. Nawet jeśli zostaje przepuszczone przez pryzmat zwykłego życia zwykłych ludzi, pozornie niezaangażowanych w irlandzko-irlandzki konflikt i starających się funkcjonować na cienkiej granicy między zwaśnionymi stronami.
W obu przypadkach jest to „irlandzka lekcja” o absurdzie bratobójczego sporu. Oraz o potrzebie i odwadze szukania szarości w świecie czarno-białych podziałów. Z tlącą się nadzieją, że może kiedyś okaże się, iż taka postawa była warta swojej ceny.
Louise Kennedy, Nasze winy (Trespasses)
Przełożyła Kaja Gucio
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań, 17 maja 2023
ISBN: 9788367616355
When everyday life takes place in the shadow of a bloody conflict that preys on religious or political prejudice, every relationship between the protagonists grows into an unequivocal declaration. For which there may even be the threat of death – Przemysław Poznański writes about Louise Kennedy’s „Our Guilt” (Trespasses).