recenzja

Światłocienie | Robert Małecki, Żałobnica

Jeśli całe swoje życie opieramy na kłamstwie, nie możemy się dziwić, że w kluczowym momencie prawda nie będzie naszym sprzymierzeńcem – przekonuje Robert Małecki w „Żałobnicy”.

Powieść nie jest jednak przestrogą, a raczej pełną żalu konstatacją faktu, że kłamstwo dla większości ludzi jest ciekawsze od prawdy, bo bardziej przemawia do wyobraźni. Dlatego, cokolwiek by się nie wydarzyło, nie ma znaczenia, jeśli fałsz zostanie wystarczająco zgrabnie opakowany i przekonująco sprzedany. „Żałobnica” cała jest więc utkana z sytuacji, w których to, co zdarzyło się naprawdę, nie ma większego znaczenia, liczy się tylko ta wersja, którą uda się wiarygodniej przedstawić.  

Gdyby szukać sceny, która najlepiej ukazuje to w pigułce, trzeba sięgnąć po moment, gdy Anna, główna bohaterka powieści Małeckiego, ustawia się do zdjęcia, które umieści na swoim popularnym koncie na Instagramie – szuka odpowiedniej gry świateł i cieni, eksponuje te elementy ciała, które należy, chowając jednak przed światem to, czego nie chce pokazać. Ten krótki opis zawiera w sobie wszystko, co istotne w powieści Małeckiego – to bowiem opowieść o grze pozorów, w której żadnej ze stron tak naprawdę nie zależy na ujawnieniu prawdy.

Celowo piszę o „stronach”, a nie o protagonistach i antagonistach. Małecki skonstruował bowiem powieść gatunkową, która jednak wymyka się regułom gatunku, także przez to, że nie ma tu bohaterów, których uznalibyśmy za jednoznacznie pozytywnych, godnych naszego zaufania, którym z pełnym przekonaniem przyznalibyśmy rację – cały czas jesteśmy tu przecież prowadzeni przez autora po cienkiej i bardzo nieostrej granicy między prawdą a kłamstwem.

„Żałobnica” to pierwszy thriller psychologiczny znanego z dwóch świetnych trylogii kryminalnych Roberta Małeckiego. Ale jest to jednocześnie kontynuacja tych tematów, które autora interesują chyba najbardziej – reakcji człowieka postawionego w obliczu śmierci lub odchodzenia osób mu bliskich, niełatwych rodzinnych relacji, traum związanych z odkrywaniem sekretów przeszłości. Nowością jest jednak umiejscowienie w ścisłym centrum fabuły postaci (po raz pierwszy kobiety), której motywacje nie są dla nas do końca jasne, której może i kibicujemy, ale jednak z pewną dozą sceptycyzmu.  

Oczywiście w sposób naturalny chcemy z początku zaufać bohaterce. To jednak ze strony Małeckiego sprytna manipulacja – oto bowiem dostajemy pierwszoosobową narrację Anny, kobiety, która staje się tytułową żałobnicą w chwili, gdy na przejeździe kolejowym giną jej mąż i pasierbica. Taka narracja zawsze pozwala na ukazanie czytelnikowi – pod pozorem domniemanej szczerości – tylko tych faktów, które dla opowiadającego są wygodne. Jesteśmy więc po stronie bohaterki nawet wtedy, gdy zaczyna przyznawać się do kłopotów w małżeństwie, do własnych słabości, do tego, że skrywa tajemnice. Aż w pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać czy na pewno mówi nam całą prawdę. 

Wokół Anny zaczyna się bowiem zacieśniać pętla podejrzeń, pomówień i plotek. Jakby tego było mało, rozpoczyna się policyjne śledztwo (prowadzone zresztą przez Lenę Wolską, bohaterkę znaną z opowiadania „Grząska ziemia” zamieszczonego w antologii „Stulecie kryminału”). Dochodzenie to luźno dotyczy bohaterki, a jednak widzimy, jak z każdą chwilą coraz bardziej kruszy się jej wizerunek – może nie idealny (w idealny nikt by nie uwierzył), ale ukazywany w owej właściwej grze  światłocieni, wykreowany także na potrzeby nas, czytelników.

W pełni zdajemy sobie z tego sprawę, gdy Anna nie jest już w stanie ukryć, że zaczyna się bać, że ogarnia ją panika, choć nie do końca tłumaczy nam dlaczego. Ktoś się na nią uwziął? Ktoś manipuluje faktami, czy może raczej to ona nas wcześniej zwodziła, okłamywała? Tak czy inaczej nie ulega już wątpliwości, że za bohaterką ciągną się mroczne tajemnice, w tym te sięgające wielu lat wstecz. A prawda, jaka by nie była, w tej sytuacji wcale nie musi być sprzymierzeńcem Anny – w końcu udowodnienie swoich racji nie jest łatwe, gdy budowało się siebie z niedopowiedzeń i przeinaczeń.

Robert Malecki traktuje tu kwestię prawdy i fałszu kompleksowo – główny wątek fabuły staje się przyczynkiem do zastanowienia się choćby nad kwestią rzetelności mediów w ich gonitwie za sensacją, czy nad źródłami hejtu – nie tylko tego internetowego (choć także), ale i tego, który w skrajnych przypadkach prowadzić może do niezważającego na prawdę samosądu. Dzięki temu „Żałobnica” nie pozostaje tylko świetnym thrillerem, ale i przemyca istotne społeczne kwestie, które nierzadko budzą w nas silniejsze emocje, niż te, wiążące się z odkrywanymi krok po kroku brudnymi sekretami bohaterów.

Robert Małecki, Żałobnica
Czwarta Strona, Poznań 2020

 

%d bloggers like this: