książki

Byle nikt nie dostrzegł siniaków | Sarah Moss, Mur duchów

Jest kat i jest ofiara – Sarah Moss w „Murze duchów” rysuje wstrząsający obraz rodziny, tkwiącej w sidłach bezwzględnego patriarchatu. Ale jednocześnie pokazuje nam jak niewiele trzeba, by to, co uznajemy za oczywiste z punktu widzenia poszanowania ludzkiej godności, zostało w jednej chwili zaprzepaszczone.

„Mur duchów” to powieść, która cofa nas w czasie – i to na wielu poziomach. Oto Silvie, jej matka, oraz ojciec, na co dzień kierowca autobusu, całą trzyosobową rodziną jadą na obóz antropologiczny. A w zasadzie na obóz przetrwania, podczas którego uczestnicy żyć będą zgodnie z prawidłami jakimi kierowali się Brytowie w epoce żelaza. Ubrani w lniane tuniki mogą jeść tylko to, co rośnie dziko lub to, co sami zabiją, nie wolno im niczego kupić, choć niedaleko obozu jest sieciowy sklep. Muszą być samowystarczalni, nawet jeśli miałoby to być dla nich niekomfortowe czy wręcz mogłoby okazać się groźne.

W ekspedycji uczestniczy niewielka grupka studentów, profesor i właśnie rodzina Silvie, a w zasadzie Sulevii, nazwanej tak przez ojca, pasjonata historii Wielkiej Brytanii. Pasjonata – jak się szybko przekonany – bezkompromisowego, nie dopuszczającego do siebie myśli, że ktoś mógłby złamać zasady obozu. A już szczególnie jego żona i córka. Żona zaprzęgnięta do gotowania posiłków i na każdym kroku przez apodyktycznego męża łajana za to, że nie zdążyła ich zrobić na czas i córka wyznaczona do zbierania jadalnych roślin, karana słownie i fizycznie za wszystko, co w danej chwili wydaje się jej ojcu niewłaściwe.

Dlatego cofamy się tu w czasie nie tylko poprzez umowność zasad rządzących obozem, ale i poprzez przywracanie przez ojca i męża zasad współżycia społecznego stojących w jaskrawej sprzeczności z zapisami Konwencji Stambulskiej. Zasad, które na pierwszym miejscu stawiają posłuszeństwo kobiet wobec mężczyzn i ich nieme przyzwolenie na wszelkie formy przemocy. Przyzwolenie, które opiera się na strachu, ale i przyzwyczajeniu do tego, że ojciec, mąż „znowu się wścieknie”. Nie, nie dlatego, że kobiety w jego domu zrobiły coś źle, ale wyłacznie dlatego, że tak w danej chwili zostanie to przez niego ocenione. Wyraźnie widzimy to choćby w scenie, gdy Sylvie wstaje rano, przed wszystkimi i nie wie czy ojciec ucieszy się z tego powodu, że jego córka jest rannym ptaszkiem, czy może jednak uzna to za „skradanie się po nocy”.

Przyzwyczajenie to skutkuje bezradnością i bezsilnością, przyjmowaniem zła jako części funkcjonowania w związku, w którym ofiara zna przecież swoją rolę, więc nie powinna się przeciw niej buntować, w końcu ojciec ma przecież na tyle rozumu, by bić tak, że „siniaki pojawią się w miejscach, w których nikt […] ich nie dostrzeże”.

Ale co ciekawe Sarah Moss pokazuje rodzinne relacje konkretnych osób w szerszym kontekście, przeprowadzając eksperyment równoległy do tego, który studentom antropologii zaproponował ich profesor. Oto od pierwszej chwili obserwujemy tu też narastającą w grupie skłonność do odtwarzania ról dawnych mieszkańców Wysp, także w aspektach, które nie należą do zasad gry. Odizolowana grupa ludzi zaczyna kierować się zasadami, które we współczesnym, zachodnim społeczeństwie podane byłby ostrej krytyce i tym samym nigdy nie ujrzałyby światłą dziennego, lecz tu – gdzie społeczne normy przestają obowiązywać – odzywają się z całą siłą kulturowe atawizmy, obnażając prawdziwą naturę uczestników obozu. To, co na co dzień ukryte za murem – czy to w milczącej ze strachu rodzinie, czy w czeluściach umysłów uczestników wyprawy antropologicznej – zaczyna coraz śmielej wychodzić na światło dzienne, poniekąd dając niektórym z obozowiczów przyzwolenie na czyny niedopuszczalne.

„Mur duchów” pokazuje nam zatem, jak niewiele trzeba, by odrzucić to, co uznajemy dziś za zdobycze tej cywilizacji, która kieruje się prawami człowieka, poszanowaniem dla ludzkiej godności niezależnie od płci, rasy, orientacji seksualnej czy światopoglądu. Poszanowaniem, które w istocie dla wielu jest tylko kwestią społecznej umowy, którą łatwo zerwać.

Sarah Moss, Mur duchów (Ghost Wall)
Przełożyła Paulina Surniak
Wydawnictwo Poznańskie 2020

%d bloggers like this: